Krakowscy taksówkarze zwrócili się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o interwencję w sprawie, ich zdaniem, nieuczciwych praktyk Ubera, firmy oferującej przewozy quasitaksówkarskie za pomocą smartfonowej aplikacji. Jak informuje „Rzeczpospolita” Urząd odrzucił wniosek tłumacząc, że działalność Ubera jest korzystna dla klientów.
Jak
informuje gazeta, UOKiK nie tylko nie dopatrzył się w działalności znanej dziś na całym świecie firmy uchybień formalnych, ale też uznał, że jej działalność jest korzystna dla pasażerów, bo dzięki temu ma szerszą ofertę przewozów. W dodatku zwrócił uwagę na konieczność dostosowania polskiego prawa do zmieniających się technologii.
Bo Uber, kalifornijski start–up powstały ledwie kilka lat temu, wymyka się istniejącym regulacjom. Dla pasażera to po prostu możliwość zamówienia taksówki przez smartfona, w dodatku wygodna (aplikacja poinformuje m.in. o czasie oczekiwania i ocenie kierowcy, po kursie sama ściągnie należność z konta) i tania. Dla kierowców i państwa już tak proste to nie jest. Uber nikogo nie zatrudnia, jak tłumaczą jego przedstawiciele, jedynie dostarcza i zarządza aplikacją. Przewozy odbywają się formalnie na zasadzie umowy między kierowcą a pasażerem. To oznacza, że kierowcy nie są formalnie taksówkarzami, nie są zatrudniani przez Ubera (podpisują z nim umowę), nie potrzebują licencji, a pasażer w przypadku problemów nie ma czego szukać u Ubera, bo formalnie nie on go wiózł.
Dla tradycyjnych firm taksówkarskich Uber to groźna konkurencja, bo z racji mniejszych kosztów może oferować niższe ceny. Stąd w wielu miastach na świecie działalność Ubera ograniczono, lub jej zakazano (np. w Berlinie), sugerując nieuczciwą konkurencję, wobec tych, którzy zgodnie z prawem muszą poświęcić czas i pieniądze np. na zdobycie licencji, czy wykupienie ubezpieczenia. Zwolennicy Ubera wskazują, że to po prostu nowa forma usługi, która działa z korzyścią dla klienta. Tę opinię podzielił UOKiK odrzucając prośbę społecznego rzecznika konsumentów, który wystąpił w imieniu taksówkarzy.
Ci zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego przeciwko firmie, ale wydaje się, że będzie im trudno udowodnić, że Uber działa w „szarej strefie”, właśnie z tego powodu, że polskie prawo nie nadąża za zmianami. Tym bardziej, że sama firma stara się do polskich warunków przystosować. W lutym Uber wymusił na współpracujących z nim kierowcach konieczność prowadzenia działalności gospodarczej, co było związane z uruchomieniem usługi dla firm.
Z kolei kilka dni temu Uber, we współpracy z firmą Migam.org poinformowała o tym, że będzie korzystać z aplikacji umożliwiającej komunikowanie się z osobami posługującymi się językiem migowym i jednocześnie, że jest otwarta na współpracę z kierowcami niesłyszącymi i niedosłyszącymi.