Z powodu smogu w czwartek w Warszawie, po raz pierwszy w historii, zdecydowano się na całodzienną bezpłatną komunikację. Jak się okazało, przyciągnęło to do autobusów, tramwajów i metra nowych pasażerów. – To mniej więcej wzrost o 15 proc. – powiedział nam wiceprezydent Michał Olszewski. Problem jest jednak z policzeniem, czy na ulicach było mniej samochodów.
Pewnie nie tylko w redakcji Transportu–Publicznego.pl toczyły się w czwartek rano rozmowy, czy na ulicach stolicy jest mniej samochodów, a może więcej, a może nie widać różnicy. W całym mieście można było tego dnia jeździć komunikacją miejską bez biletu, każdym środkiem transportu, w którym taki bilet zwykle pozwala na przejazd, więc również w pociągach Kolei Mazowieckich w I i II strefie biletowej. Celem było zachęcenie warszawiaków do pozostawienia samochodu na parkingu, a powodem – przekroczone normy smogowe dla miasta.
Oszacowano pasażerów, nieoszacowano samochodów
– 15 proc. – wskazuje wiceprezydent Michał Olszewski. O tyle więcej, w porównaniu do zwykłego dnia, było pasażerów komunikacji miejskiej. Jak to policzono, skoro kasowniki były wyłączone, a bramki metra otwarte? W pojazdach są kamery używane do systemowego zliczania pasażerów. Nie ma ich jedynie w starych składach pociągów metra, dlatego I linii metra w ogóle nie wlicza się do statystyk i nie jest to spowodowane notorycznie otwartymi bramkami bagażowymi, która warszawiacy wolą od zwykłych bramek, gdzie trzeba „odbić” kartę miejską. Na drugiej linii pasażerów było o 10 proc. więcej niż zwykle.
Trudniej jednak oszacować ilość samochodów na ulicach. W Zarządzie Dróg Miejskich powiedziano nam, że w tej kwestii nie ma danych, bo trudno zorganizować szeroko zakrojone liczenie z dnia na dzień. Zapytaliśmy o dane serwis Targeo, który informuje na stronie internetowej o zakorkowaniu dróg dojazdowych do stolicy i czasie przejazdu wybranymi odcinkami ulic. Ale o ile w czwartek korki w Warszawie były mniejsze (co sugerowałoby mniej samochodów) niż zwykle, to metoda zbierania danych przez Targeo nie polega na liczeniu aut, ale na zbieraniu danych w czujnikach zainstalowanych w wybranych samochodach więc trudno wyciągać daleko idące wnioski.
Zapytaliśmy też o doświadczenia Krakowa, który od zeszłego roku, w przypadku stwierdzenia fatalnej jakości powietrza pozwala następnego dnia podróżować komunikacją miejską za darmo posiadaczom dowodów rejestracyjnym z tyloma osobami ile mieści się w ich samochodach (w Warszawie w czwartek po prostu wprowadzono bezpłatną komunikację dla wszystkich). Wiceszef krakowskiego ZIKiT–u Łukasz Franek przyznał, że co prawda mają dane o pasażerach, którzy kontrolerom legitymowali się dowodem rejestracyjnym (na ponad tysiąc kontroli w tych dniach było to 781 osób), ale ilości samochodów na ulicach również póki co nie policzyli.
Jeśli jednak w Warszawie liczba pasażerów skoczyła o kilkanaście procent, to można przypuszczać, że część samochodów, które zwykle jeżdżą po stolicy, pozostało na parkingach i w garażach. Trudno też pomijać wymiar promocyjny.
Jak w Warszawie decyduje się o darmowej komunikacji
Warto pamiętać, że w stolicy system działa nieco inaczej niż w Krakowie. Tam średnie przekroczenia z trzech stacji pomiarowych danego dnia (limit to 150 mikrogramów/m3), lub znaczące (na poziomie 300 mikrogramów/m3) przekroczenia na którejkolwiek stacji, skutkują wprowadzeniem darmowej komunikacji dla posiadaczy samochodów nazajutrz.
W Warszawie wystarczy przekroczenie stężenia pyłu PM10 w jednej stacji (granica to 100 mikrogramów/m3), by urzędnicy zaczęli monitorować prognozy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska na następny dzień. Jeśli wygląda na to, że drugi dzień z rzędu wyznaczony limit będzie przekroczony, wtedy komunikacja jest darmowa. Już na wstępie przewidywano, że takich sytuacji w Warszawie będzie w ciągu roku najwyżej kilka.
W stolicy wystarczy przekroczenie na jednej stacji, choć w praktyce taki poziom i notowany jest tylko w stacji przy Al. Niepodległości. Olszewski tłumaczy, że kłopot polega na tym, że poziom smogu trudno przewidzieć. W styczniu ma być gotowy, przygotowywany na zlecenie ratusza na Politechnice Warszawskiej, nieco bardziej rozbudowany system alertów jeśli chodzi o jakość powietrza. Docelowo miasto chce mieć własny model prognozowania poziomu smogu, niezależny od tego, który ma WIOŚ.
Wiceprezydent Warszawy tłumaczył nam, że o ile lokalnie samochody mogą decydować o zanieczyszczeniu powietrza, to w skali całego miasta główny problem to niska emisja, czyli piece – stare oraz takie w których pali się czym popadnie. To kłopot głównie Wawra, Wilanowa, ale też podwarszawskiego Legionowa. Władze miasta liczbę pieców do wymiany szacują na kilka tysięcy. W czwartek uruchomiono miejski program dotacji do wymiany starych pieców i przyłączenia do sieci ciepłowniczej (od 7 do 20 tys. zł).
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.