W tym tygodniu oddano wreszcie stałe przejście dla pieszych na ul. Emilii Plater. Już nie straszą tutaj tymczasowe sygnalizatory i plątanina kabli. Pasy wytyczono cztery lata temu w związku z remontem przejścia podziemnego i miały po jego zakończeniu zniknąć, ale ludzie zagłosowali nogami.
W Warszawie coraz częściej mówi się o zastępowaniu przejść podziemnych pasami na powierzchni. W kilku miejscach już się to udało – trochę przypadkiem. Tak właśnie było z Emilii Plater. W 2010 r. wytyczono tam tymczasowe przejście na wysokości pętli autobusowej i CH Złote Tarasy w związku z remontem przejścia podziemnego, będącego częścią sieci korytarzy Dworca Centralnego. W maju 2011 r. po zakończeniu remontu, prowadzonego z myślą o Euro 2012, pasy miały zniknąć, a piesi mieli wrócić pod ziemię.
Doświadczenia z remontu pokazały jednak, że przejście naziemne w tym miejscu jest po prostu wygodne, o czym świadczyły przechodzące tędy tłumy (nawet 80-120 osób na jednej zmianie świateł). Samochody i autobusy na tym nie traciły – ruch na Emilii Plater nie jest tak duży, a zresztą i tak pojazdy muszą tutaj czekać na światłach.
Społecznicy organizowali happeningi, radni pisali interpelacje, angażowały się media, co sprawiło, że władze miasta zdecydowały, żeby przejście zostawić. Trzy lata zajęło jednak jego „ucywilizowanie” – trzeba było znaleźć środki, przygotować projekty sygnalizacji świetlnej i stałej organizacji ruchu oraz wyłonić wykonawcę. Od tego tygodnia piesi mogą już korzystać ze stałego przejścia.
Podobny los spotkał też inne przejście – na pl. Na Rozdrożu. Tutaj mieszkańcy również wywalczyli pozostawienie tymczasowego przejścia na ziemi. Tym bardziej, że mimo prowadzonego remontu nie pomyślano o przystosowaniu podziemnego korytarza do potrzeb osób niepełnosprawnych i o ograniczonych możliwościach poruszania się.
Przypadki te są przykładem na nasilający się trend „przywracania” miasta pieszym, zwłaszcza w centrach – w poprzednich latach samochody stawały się często nadmiernie uprzywilejowane, co wcale nie rozwiązywało problemów komunikacyjnych (a nawet wręcz przeciwnie – poprawiająca się infrastruktura drogowa jedynie wzbudzała dodatkowy ruch). Większą uwagę przywiązuje się teraz także do potrzeb użytkowników mających problem z poruszaniem się, niepełnosprawnych, z wózkami dziecięcymi. Dla nich przejścia podziemne są trudną do pokonania barierą, a rzadko kiedy zarządcy mają środki na odpowiednie dostosowanie obiektów, a potem utrzymanie ich w należytym stanie.
Władze miasta już zapowiadały, że dodatkowe pasy pojawią się
nad przejściem pod Targową na wysokości Ząbkowskiej. Włodarze zadeklarowali również wytyczenie przejść na centralnym, ruchliwym skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. To już będzie prawdziwa rewolucja – na to jednak mieszkańcy muszą trochę poczekać. Tutaj nie wystarczy samo wymalowanie pasów, potrzebna jest
większa przebudowa.