W Warszawie stanął nowy, tajemniczy przystanek. Czerwony, z zaokrąglonym dachem, czyli taki, jaki aktualnie znikają z ulic miasta. W miejscu, w którym nie zatrzyma się żaden autobus. Jego zadaniem jest powstrzymanie chorych przed ucieczką i podróżą w nieznane.
Na terenie Centrum Alzheimera przy al. Wilanowskiej stanął fałszywy przystanek. Przypomina wiaty, które znikają już z ulic miasta. Chodzi o charakterystyczne przystanki typu ADPOL – czerwone, z zaokrąglonym dachem z plexi. Zaczęły się pojawiać w 1991 r. na bazie umowy zawartej pomiędzy miastem a firmą reklamową AMS. Teraz są one
zastępowane nowymi, niekoniecznie
chwalonymi przystankami – w sumie na przestrzeni trzech lat stanąć ma 1580 wiat w trzech wariantach.
Fałszywy przystanek, ustawiony przez AMS przy współpracy z Zarządem Transportu Miejskiego, ma szczególną rolę do spełnienia – ma powstrzymywać pacjentów Centrum przed niebezpieczną dla nich podróżą w nieznane. Jednym z możliwych objawów choroby Alzheimera jest popęd do włóczęgi, zwany dromomanią.
Po raz pierwszy fałszywe wiaty ustawiono w Dusseldorfie. Teraz pomysł z powodzeniem wdrażany jest w innych miejscach. I przynosi efekty – pacjentom, którzy korzystają z pamięci długoterminowej, przystanek kojarzy się z podróżą do domu (często nieistniejącego). Gdy jednak na nim już czekają na autobus, szybko zapominają po co się tam w ogóle znaleźli. Pracownicy placówek nie muszą już angażować policji i innych służb w poszukiwanie na mieście pacjentów i chorych, którzy nie potrafią wskazać skąd jadą, gdzie mieszkają itp. Nie chodzi jednak tylko o „uciekających” chorych. Pracownicy nie muszą już powstrzymywać pacjentów odczuwających silną potrzebę powrotu do domu, np. do samotnych dzieci – wystarczy, że skierują na fałszywy przystanek. Oszczędza to chorym sporo stresu i szybko oni zapominają o celu swojej podróży.