Władze Warszawy myślą o przekształceniu przestrzeni na tzw. placu pięciu rogów – na zbiegu Chmielnej, Zgody, Szpitalnej, Brackiej i Kruczej. W przyszłym roku ma odbyć się ciekawy eksperyment, z ingerencją w przestrzeń i zamknięciem ruchu, który ma dać podstawę do wizji przeobrażeń. – Może to nie jest największy plac w Warszawie, ale ma istotne znaczenie komunikacyjne – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
Władze Warszawy pracują teraz nad projektem Nowego Centrum Warszawy, obejmującym kwartał ulic Nowy Świat – Aleje Jerozolimskie – Marszałkowska – Królewska wraz z przyległościami (np. plac Defilad). Niedawno ruszył przetarg na projekt nowego
placu centralnego na placu Defilad. To element większych zmian, dzięki którym centrum ma być
bardziej przyjazne dla pieszych.
Takim szczególnym miejscem jest plac u zbiegu Chmielnej, Zgody, Szpitalnej, Brackiej i Kruczej. Przecina on popularny deptak na Chmielnej, przez co piesi muszą zbaczać z trasy, by przejść na drugą stronę. Kierowcy mają w tym miejscu aż po dwa pasy ruchu w każdą ze stron, mimo że ulice mają charakter lokalny, a i tak przepustowość dławi pobliskie skrzyżowanie.
Zdaniem władz miasta ten obszar ma duży potencjał. Czasem porównywany jest wręcz
do Times Square w Nowym Jorku. – Może to nie jest największy plac w Warszawie, ale ma istotne znaczenie komunikacyjne. Krzyżują się tam drogi piesze, np. wzdłuż Chmielnej i ciągi komunikacyjne. Ma tę zaletę, że nie przewidujemy żadnej ingerencji w postaci parkingu podziemnego – plac można już urządzić w sposób docelowy, na wiele lat – przekonuje Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy. – Chcemy zrobić konkurs i warsztaty. Poprzedzimy je głębokimi konsultacjami, łącznie z ingerencją w przestrzeń, by pokazać możliwe kierunki zmian. W wytycznych do konkursu zawrzemy sugestie, które mogłyby się pojawić w wyniku tych konsultacji – dodaje Wojciechowicz.
Jaką formę będzie miała ingerencja w plac pięciu rogów? – Myślimy o czasowym zamknięciu placu na tydzień. Zobaczymy, jak sobie miasto poradzi i czy mieszkańcom spodobają się takie rozwiązania – mówi Jarosław Jóźwiak, drugi z wiceprezydentów stolicy. – Myśleliśmy, że być może uda nam się to przeprowadzić w tym roku, ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać o sposobie przeprowadzenia tych konsultacji, okazało się, że dobrze byłoby wykorzystać elementy ingerencji w przestrzeni. Z powodu aury jesiennej i zimowej mogłoby się okazać mało interesujące i dać zafałszowany obraz. Ruszymy wczesną, by wykonać wtedy, przed konsultacjami, zasadniczą ingerencję – wyjaśnia Jacek Wojciechowicz.