Stolica jako jedna z nielicznych w kraju ma szansę mieć w pełni zintegrowany taryfowo transport miejski. Trwają właśnie prace nad rozszerzeniem wspólnego biletu na komunikację miejską i kolej o inne rodzaje biletów ZTM. – Temat jest jak najbardziej aktualny . Technicznie potrzebujemy jednak więcej czasu – mówi Katarzyna Strzegowska, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.
Jednym z
postulatów warszawskich radnych jest rozszerzenie zakresu obowiązywania wspólnego biletu w obrębie miasta. Radni chcieli radni umożliwić podróżowanie pociągami kolei aglomeracyjnych na terenie miasta na podstawie wszystkich biletów komunikacji miejskiej, emitowanych przez ZTM. Obecnie w pociągach Kolei Mazowieckich i Warszawskiej Kolei Dojazdowej honorowane są wyłącznie bilety okresowe – od dobowego wzwyż. Pasażerowie nie mogą więc jechać z biletem czasowym czy jednorazowym ZTM-u.
W piątek 3 marca władze Warszawy
ogłosiły szereg zmian w taryfie, które miałyby wejść w życie od czerwca tego roku. Propozycje, które musi zaakceptować Rada Warszawy, co jednak powinno być formalnością, obejmują tańsze bilety długookresowe na obie strefy, powrót biletów trzydniowych, a także wprowadzenie biletów grupowych i konferencyjnych.
Ogłoszony pakiet zmian nie obejmuje jednak rozszerzenia wspólnego biletu. – Temat jest jak najbardziej aktualny. Technicznie potrzebujemy jednak więcej czasu – zastrzega Katarzyna Strzegowska, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.
– Kasowniki trzeba zakupić, trzeba je sfinansować, a po drugie technicznie przygotować perony i pociągi. Rozpoczęliśmy rozmowy z przewoźnikami kolejowymi. W tej chwili wspólnie z nimi opracowujemy sposób wyposażenia pociągów i peronów kolejowych w kasowniki po to, by umożliwić dystrybucję i kasowanie tych biletów – dodaje Strzegowska. Jak wyjaśnia, w maju powinno być już jasne, kiedy te zmiany mogłyby wejść w życie.
Koleje Mazowieckie są chętne na rozszerzenie wspólnego biletu, ale
jak podkreślają, powinno to wiązać się z większą stawką za wozokilometr, płaconą przez Warszawę. Wicedyrektor Strzegowska zaznacza jednak, że budżet nie jest z gumy i przewoźnicy powinni zdawać sobie sprawę z tych ograniczeń.