W stolicy Dolnego Śląska, obok Hali Stulecia, powstaje właśnie ogromny parking podziemny, budowany w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Na jego przykładzie można prześledzić jak skomplikowane jest dziś korzystanie z tego rozwiązania.
Trzypoziomowy parking na 800 samochodów i 20 autobusów, ma być gotowy jesienią tego roku. W czwartek, na organizowanej przez TOR konferencji „PPP – kryteria sukcesu w realizacji projektów inwestycyjnych” opisał go mec. Jan Styliński, wspólnik w kancelarii, która obsługuje pod względem prawnym budowę. Miał co robić bo sama umowa między koncesjonariuszem i koncesjodawcą to w przypadku tego projektu 150 stron. I to raczej standard niż wyjątek.
Styliński zwrócił uwagę na kilka problemów przy korzystaniu z PPP. Wykonawca, w tym wypadku Budimex, otrzymał koncesję na budowę i eksploatację nie od miasta, ale od miejskiej spółki, która zarządza Halą Stulecia. Kto nie zna Wrocławia, może nie znać też tej hali – wielkiej poniemieckiej budowli, dawniej zwanej Halą Ludową. Jej utrzymanie i remonty to duże koszty, w związku z tym spółka nie jest zbyt wiarygodna dla kredytodawców. Miasto też nie jest zbyt chętne do gwarantowania spółce kredytu, bo obciąża to jego budżet. Więc już na poziomie finansowania PPP napotyka na problemy.
Kto ryzykuje?Obie strony musiały się umówić, kto bierze na siebie rozmaite ryzyka. Prostszym językiem oznacza to kto płaci, gdy zdarzy się coś nieprzewidzianego. Co do zasady ustalono, że ryzyko ponosi koncesjonariusz, poza listą 25 przypadków, gdy odpowiedzialność ponosi zarządca Hali Stulecia. Tak naprawdę to kluczowa sprawa. Prywatna firma chce zarabiać na tym w co inwestuje i buduje. Strona publiczna chciałaby, by to co powstaje działało i mieszkańcy mogli z tego korzystać. Wszelkie kłótnie, albo problemy, których rozwiązanie trwałoby w nieskończoność nikomu nie są na rękę.
Partner publiczny wziął więc na siebie ryzyko związane z całym otoczeniem parkingu. – Ten parking ma charakter eventowy, czyli jest to inny obiekt niż np. parking w centrum miasta, gdzie można policzyć przepływ samochodów i określić ewentualne zyski – tłumaczy Styliński. – Co będzie jeśli pobliskie ZOO zostanie zamknięte, a w hali, która dziś organizuje 350-400 imprez rocznie, będzie ich mniej? Stanie się bezsensowny.
Obie strony wyznaczyły więc pewien poziom przychodów. Jeśli okaże się, że w jakimś okresie zyski będą mniejsze niż zakładano (np. w ZOO będzie remont) koncesjodawca dopłaci różnicę. Z drugiej strony jeśli nagle okaże się, że parking pęka w szwach i zyski są większe niż zakładano, nadwyżką podzielą się obie strony.
Słupki uregulują parkowanieZarządca Hali Stulecia zagwarantował też, że w promieniu ok. 800 m od hali zostaną zlikwidowane miejsca parkingowe. Dzięki temu budowany parking nie będzie miał konkurencji. Ale i miasto się zabezpieczyło. Obie strony wspólnie sfinansują słupki, które będą zapobiegały parkowaniu we wspomnianej strefie. Jeśli nagle okaże się, że 800 miejsc na parkingu to za mało, słupki wsuną się w ziemię, a miejsca nad nimi tymczasowo staną się bezpłatnymi miejscami parkingowymi.
Parking ma kosztować 62 mln zł. To nie pierwszy taki obiekt we Wrocławiu. Podobny, na ponad 300 miejsc,
działa od zeszłego roku na Placu Targowym w pobliżu Rynku. Też zbudowano do w formule PPP.
Problematyka procesów inwestycyjnych, w tym największego potencjalnego projektu PPP w Polsce, czyli krakowskiego metra, będzie poruszana podczas II Kongresu Infrastruktury Polskiej, który odbędzie się 5 listopada br. w Krakowie. Więcej informacji wkrótce na stronie TOR Konferencje.