Zyskująca na popularności koncepcja 15-minutowego miasta, ma zdaniem ekspertów, wiele korzyści, zwłaszcza dla mieszkańców. Wszystkie niezbędne usługi, pracę oraz rozrywkę w zasięgu spaceru. Skrajna prawica zmieniła przyjazną mieszkańcom koncepcję w teorię spiskować według, której powstaną nowoczesne getta, których mieszkańcy nie będą mogli opuszczać. Sprawdzamy skąd wzięła się ta idiotyczna interpretacja.
Nadrzędnym celem koncepcji 15-minutowego miasta jest poprawa jakości życia ludzi w gęsto zaludnionych obszarach miejskich.
Zgodnie z założeniami naukowców, w takim modelu obywatele mogą dotrzeć zarówno do domu, jak i do miejsca pracy na odległość krótkiego spaceru lub jazdy rowerem. Sklepy, usługi służby zdrowia czy placówki edukacyjne i kulturalne byłyby również dostępne – bez konieczności używania samochodu – w ciągu kwadransa. Więcej o korzyściach płynących z takiego rozwiązania pisaliśmy w poprzednim tekście.
Zmniejszenie zależności ludzi od pojazdów w ten sposób może pomóc w ograniczeniu zużycia paliw kopalnianych, a tym samym w emisji dwutlenku węgla i zanieczyszczenia powietrza. Pozwolić ma to poprawić zdrowie ludzi i kondycję naszej planety. Aktywne przemieszczanie się przyniosłoby ponadto korzyści w zakresie zdrowia fizycznego, a skrócenie czasu dojazdu pomogłoby osiągnąć lepszą równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Okazuje się, że nie wszystkich przekonują argumenty o lepszej jakości życia mieszkańców 15-minutowych miast.
Zamach na wolność
Wizja propieszego miasta nie podoba się skrajnie prawicowym politykom, którzy koncepcję uznają za spisek lewicy, która chce odebrać ludziom wolność stania w korkach, ślimaczenia się po zatkanych obwodnicach i przeczesywania ulic w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Zagrożona ma być także swoboda dojazdów w godzinach szczytu i nienaruszalność podmiejskich centrów handlowych.
– Przerażający biurokraci z władz lokalnych chcieliby, żeby całe twoje życie zostało sprowadzone do kwadransa –
ostrzegał wściekły prezenter w mocno konserwatywnej stacji telewizyjnej GB News. Opisywał on fabułę z filmu Rok 1984. Zasugerował, że 15-minutowe miasto było „planem dystopijnym”, zwiastującym „kulturę nadzoru, która wzbudziłaby zazdrość w Pjongjangu.
Nigdy wcześniej zatem teoria urbanistyki nie była takim katalizatorem do publicznego oburzania się. To tak, jakby sugerować, że parki publiczne są częścią złowrogiego spisku czczenia roślin, mającego na celu zburzenie naszych domów i zastąpienie ich trawą. Albo że transport publiczny jest dziełem szatańskiego kultu autobusowego. Co więcej, użytkownicy niektórych forów internetowych twierdzą natomiast, że 15-minutowe miasto stanowi pierwszy krok w kierunku nieuniknionego kroku w kierunku fabuły Igrzysk Śmierci, w którym to mieszkańcy nie będą mogli opuszczać wyznaczonych im obszarów. Nie postrzegają tego jako drogi do przyszłości o niskim natężeniu ruchu i małej emisji dwutlenku węgla, ale jako początek śliskiego zbocza po którym stoczymy się do życia w więzieniu na świeżym powietrzu.
Nowe teorie spiskowe
Nie jest do końca jasne jakie są początki powiązania koncepcji 15-minutowego miasta z prawicowymi teoriami spiskowymi, ale The New York Times
wskazuje na początek tego roku i wydarzenia z Oxfordu – tamtejsze władze starały się wprowadzić rozwiązania ograniczające ruch kołowy, co spotkało się z protestami. To w ich czasie po raz pierwszy pojawiły się porównania do gett oraz sugestie, że są to działania Światowego Forum Ekonomicznego.
Teorie spiskowe wywołały ogromne poruszenie w zeszłym roku, kiedy kanadyjski prawicowy bojownik kulturowy Jordan Peterson postanowił się zaangażować w temat. – Pomysł, że dzielnice powinny być dostępne dla pieszych, jest cudowny – napisał na Twitterze, w poście, który od tego czasu uzyskał wiele milionów wyświetleń. – Pomysł, że idioci, terroryści-biurokraci mogą decydować za pomocą dekretu, gdzie „wolno” jechać, jest prawdopodobnie najgorszą możliwą do wyobrażenia perwersją tego pomysłu. I nie popełnij błędu, jest to część dobrze udokumentowanego planu – kontynuował Peterson.
Zacytował on zresztą tweeta, który zawierał charakterystyczny hashtag #GreatReset, odnoszący się do planu odbudowy gospodarki po pandemii Światowego Forum Ekonomicznego – szeroko stosowanego w obcych zakątkach internetu jako synonim mrocznego globalnego spisku mającego na celu okradanie nas z naszych swobód. Antyszczepionkowa, pro-Brexitowa, zaprzeczająca zmianom klimatycznym, a teraz 15-minutowego miasta – to główna oś Wielkiego Resetu. Skąd więc wziął się strach?
Pojawiły się również nawiązanie do
niedawnego wypadku kolejowego w USA. Kiedy w lutym w Ohio wyszło do wykolejenia cystern z chemikaliami zwolennicy QAnon uznali za próbę zamknięcie okolicznych mieszkańców w 15-minutowych miastach i wcielenie spiskowego planu w życie.
Carlos Moreno reaguje
– Ich kłamstwa są ogromne –
komentował w niedawnym wywiadzie Carlos Moreno, profesor Paris 1 Panthéon-Sorbonne w Paryżu, który rozpromował ideę 15-minutowego miasta. – Będziesz zamknięty w swoim sąsiedztwie. Kamery będą sygnalizować, kto może wyjść. Jeśli twoja matka mieszka w innej dzielnicy, będziesz musiał poprosić o pozwolenie, aby się z nią zobaczyć, i tak dalej – wymienia twierdzenia swoich krytyków. Do tego, jak mówi, publikowane są zdjęcia obozów koncentracyjnych.
W rozmowie z „The New York Times” Moreno, dotąd poza swoją branżą raczej nierozpoznawalny, podkreśla, że zaczął dostawać groźby. „Przestałem być naukowcem, a stałem się Pol Potem, Stalinem, Hitlerem. W ciągu tygodnia stałem się wrogiem numer 1” – zaznacza Moreno. Autor tekstu przypomina zaś, że czerpał on wiele z wcześniejszych koncepcji – zaczynając od miast-ogrodów, przez Jane Jacobs czy pojawiające się od lat 90. koncepcje kładące nacisk na ruch pieszy.
Moreno po raz pierwszy wypromował swoją koncepcję przyjaznego mieszkańcom miasta w 2016 roku, ale zyskała ona międzynarodową uwagę dzięki Paryżowi. Koncepcję
spopularyzowała dokładnie burmistrz Paryża Anne Hidalgo, która wykorzystała ją podczas swojej kampanii o drugą kadencję. Ubieganie się po raz drugi o fotel włodarza miasta
zakończyło się sukcesem w czerwcu 2020 roku. Anne Hidalgo obiecała, że zamknie drogi i przekształci je w place publiczne, posadzi więcej drzew, a szkoły uczyni „stolicami dzielnicy”, otwartymi dla wszystkich chętnych uprawiać sport i rekreację wieczorami a także w weekendy.
Polska: Zwolenników spiskowej teorii nie brakuje
Porównywanie 15-minutowego miasta to gett w jakich zamykały Żydów nazistowskie władze Niemiec samo w sobie jest już obrzydliwa, ale w Polsce wydaje się szczególnie nie na miejscu. Niestety zwolenników spiskowej teorii i u nas nie brakuj – podobnie jak w innych miejscach na świecie są to osoby o prawicowych poglądach, dla których z jakiegoś powodu podróżowanie samochodem stało się symbolem wolności i luksusu.
Pod naszym poprzednim tekstem na Twiiterze pojawiło się wiele komentarzy powtarzających wyssane z palca zarzuty. Pojawiły się więc głosy o bolszewizmie i skoszarowaniu w państwowych zakładach, braku możliwości wyjazdu poza strefę swojego zamieszkania, rozbudowanym systemie nadzoru, pojawiają się też oskarażenia o trockizm (sic!) czy chęć powrotu do feudalizmu… najgorsze jest jednak to, że możemy też przeczytać, że „Niemcy już takie miasta ,,testowali'' w latach 40-ch XX w. Na Żydach...” oraz zobaczyć zdjęcie z obozów koncentracyjnych…
Kolejny element globalnego spisku
Pandemia, która niejako wykreowała potrzebę stworzenia 15-minutowego miasta, gdyż okazała się także potężną próbą tego, jak takie miasto może działać w praktyce. Wszystko to doprowadziło do tego, że organizacje takie jak UN Habitat, Światowe Forum Ekonomiczne, Globalna Sieć Miast Klimatycznych C40 i Federacja Zjednoczonych Samorządów Lokalnych stanęły w obronie nowej koncepcji – co również pomogło pobudzić urojenia, że to wszystko jest częścią wielkiego globalnego planu totalitarnego ucisku.
Niestety nawet w Polsce ta teoria padła na dość podatny grunt i wpisała się w, na szczęście na razie skrajną, część dyskusji politycznej. To bardzo niekorzystna sytuacja – w planowaniu przestrzennym nie powinno się bowiem kierować emocjami a rzetelną analizą.