Główny Inspektor Transportu Drogowego zarzuca warszawskiemu ZTM-owi brak właściwego nadzoru nad komunikacją. Główne zastrzeżenia dotyczą przekroczenia norm czasu pracy. Organizator odpowiada: mamy związane ręce. – Nie byłoby dobrze gdyby ten temat stał się kolejną polityczną przepychanką. Oczekuję, że w najbliższych tygodniach światło dzienne ujrzy projekt zmian ustawowych odpowiadający na potrzeby sprawnego funkcjonowanie komunikacji, o które środowisko dopomina się od lat – komentuje Adrian Furgalski, prezes ZDG TOR.
GITD
poinformował dziś o wynikach kontroli czterech stołecznych przewoźników. Na 5 tys. kierowców wyliczono blisko 270 pracowników zatrudnionych więcej niż u jednego pracodawcy. Z tego 69 naruszało przepisy o normach czasu pracy. Inspekcja wyniki nazwała "zatrważającymi". Zarząd Transportu Miejskiego, któremu GITD zarzuca brak właściwego nadzoru,
odpowiada, że nie dysponuje w ogóle narzędziami prawnymi, umożliwiającymi takie kontrole.
– Nie byłoby dobrze gdyby ten temat stał się kolejną polityczną przepychanką między rządem a samorządem warszawskim. Nie należy też stwarzać medialnego wrażenia, że podróż komunikacją stanowi jakieś niewyobrażalne ryzyko i niebezpieczeństwo – komentuje Adrian Furgalski, prezes zarządu ZDG TOR.
Jak wskazuje, o bezpieczeństwie świadczą statystyki. – Mieliśmy rzeczywiście kilka złych zdarzeń w bliskiej odległości czasowej od siebie, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że chociażby w październiku autobusy wykonały ok. 780 tys. kursów, a w ciągu całego 2019 roku przewiozły bezpiecznie 600 mln pasażerów, to są to najlepsze fakty broniące tezę o jakości komunikacji warszawskiej – mówi Furgalski.
Zdaniem Adriana Furgalskiego potrzebne są ramy prawne, które umożliwią i ułatwią organizatorowi i przewoźnikowi lepsze kontrolowanie pracowników. Wystarczy wspomnieć, że np. zdaniem prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w aktualnym stanie prawnym pracodawcy nie powinni samodzielnie kontrolować pracowników na obecność alkoholu, nie wspominając o narkotykach.
– Rząd powinien jak najszybciej przygotować pakiet rozwiązań, bez których organizatorzy transportu czy sami przewoźnicy mają często związane ręce. Od kilku lat apelujemy o ustawowe uregulowanie możliwości
badania kierowców na obecność alkoholu. I nic. Cisza. Przewoźnicy nie mają także możliwości uzyskania informacji, czy kierowca nie stracił właśnie prawa jazdy albo czy nie ma na koncie szeregu wykroczeń związanych z przekraczanie prędkości. Kontroli krzyżowej pozwalającej sprawdzić czy nie dochodzi do nadużyć związanych z czasem pracy też przecież organizator nie ma prawa przeprowadzać. Oczekuję zatem, że w najbliższych tygodniach światło dzienne ujrzy projekt zmian ustawowych odpowiadający na potrzeby sprawnego funkcjonowanie komunikacji, o które środowisko dopomina się od lat – podsumowuje Adrian Furgalski.