Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiedział rychłe przyjęcie przez rząd przepisów dotyczących poruszania się hulajnóg elektrycznych po miastach. Nie zdradził szczegółów, ale przyznał, że e-hulajnogi będą traktowane jak pojazdy, a nie jako piesi.
– Projekt prawa dotyczącego hulajnóg i innych urządzeń napędzanych elektrycznie jest praktycznie gotowy. Wkrótce zostanie skierowany do prac rządu. To są pojazdy i będą traktowane jak pojazdy, a nie jak piesi – powiedział w czwartek minister infrastruktury.
Adamczyk nie sprecyzował, czy oznacza to, że miejsce dla hulajnóg elektrycznych zostanie wyznaczone na drodze rowerowej, na jezdni, czy i tu, i tu. Dość jasne jest jednak, że tę formę transportu czeka zakaz poruszania się po chodniku. Tego domagali się od dłuższego czasu zarówno miejscy aktywiści, jak i samorządowcy.
Hulajnogi elektryczne stały się popularne jesienią ubiegłego roku, gdy w Warszawie i we Wrocławiu swoją usługę uruchomił pierwszy operator hulajszeringu – Lime. Od tego czasu po ulicach największych polskich miast jeździ już blisko 6 tys. takich pojazdów, z czego połowa, należąca do pięciu operatorów, w stolicy. Choć e-hulajnogi cieszą się dużą popularnością, to są przyczyną wielu skarg. Mogą się rozpędzić do 25 km/h, a hulajnogiści jeżdżą często między pieszymi,
co już doprowadziło do kilku potrąceń. Miasto z kolei walczy z porzuconymi na chodnikach pojazdami, które utrudniają chodzenie osobom starszym, czy niepełnosprawnym. Warszawski Zarząd Dróg Miejskich
skonfiskował już ok. 500 e-hulajnóg różnych operatorów.
Podobny problem związany z brakiem przepisów, dla tego rodzaju pojazdów, mają też inne kraje w Europie.
W Niemczech niedawno przyjęto przepisy, które zakazują poruszania się hulajnogą po chodniku, a zobowiązują hulajnogistę do korzystania z infrastruktury rowerowej lub jezdni. Ograniczają też prędkość e-hulajnóg do 20 km/h. W podobnym kierunku zmierzają projektowane przepisy we Francji. Mają zostać przyjęte we wrześniu.