Międzynarodowy koncern rezygnuje z utrzymywania kolejnego oddziału w Polsce. Autobusy Arrivy będą kursować wokół podkarpackiego Mielca jeszcze tylko przez kilka dni. Przewoźnik tłumaczy, że obecny model organizacyjny transportu zbiorowego poza dużymi aglomeracjami nie umożliwia prowadzenia rentownej działalności.
Pięć miesięcy po
wycofaniu się koncernu z obsługi rejonu Bieszczadów i Beskidu Niskiego Arriva całkowicie likwiduje swój kolejny oddział działający na terenie województwa podkarpackiego – w Mielcu. – Podjęliśmy tę trudną decyzję – potwierdza Joanna Parzniewska, rzecznik prasowy Arrivy w Polsce. Ostatnim dniem prowadzenia przewozów ma być 30 listopada. 1 grudnia dawny PKS Mielec zostanie formalnie zamknięty.
Problem z rentownością przewoźnika ma charakter systemowy – Pomimo wielokrotnych prób naprawczych takich jak reorganizacja siatki połączeń, optymalizacja rozkładu jazdy, racjonalizacja kosztów, oddział przynosił duże straty, które pogłębiały się z roku na rok. Obecnie osiągnęły one poziom, którego spółka nie jest w stanie dłużej akceptować – tłumaczy nasza rozmówczyni. Podobne argumenty przytaczała, kiedy likwidowane były oddziały w nieodległych Sanoku, Brzozowie i Ustrzykach Dolnych.
Jej zdaniem problem z rentownością podmiotów świadczących przewozy na rynku lokalnym mają charakter systemowy. – Aby unikać wykluczenia obszarów mniej zaludnionych i móc skutecznie realizować potrzeby komunikacyjne w regionach, muszą zostać uregulowane kwestie zasad organizacji i funkcjonowania przewozów użyteczności publicznej oraz określone sposoby finansowania transportu publicznego. Obecnie przewozy realizowane są bez pomocy środków publicznych, a całkowite ryzyko finansowe ich wykonywania leży po stronie przewoźnika – czytamy w obszernym stanowisku, jakie Joanna Parzniewska przesłała do naszej redakcji.
Arriva chciałaby kontraktów z samorządami – [Przychody z] połączenia przy niskiej frekwencji nie pokrywają niejednokrotnie podstawowych kosztów takich jak paliwo czy koszty pracy kierowców. Na liniach cieszących się dużym zainteresowaniem funkcjonuje duża, często nieuregulowana konkurencja, natomiast tam gdzie podróżnych jest niewielu, komunikacja jest stopniowo ograniczana, a ostatecznie likwidowana – stwierdza. – Będąc podmiotem uczciwie działającym na konkurencyjnym rynku, zobowiązani jesteśmy do dbałości o kondycję całego przedsiębiorstwa, pracowników i dalszy rozwój spółki. Utrzymywanie długookresowo nierentownych kursów ogranicza możliwość inwestycji w zasoby poprawiające komfort i jakość podróży, rozbudowy siatki połączeń tam, gdzie jest potencjał przewozowy czy wprowadzania innowacji – twierdzi rzecznik Arrivy.
– W obecnym modelu funkcjonowania transportu autobusowego opierającym się na wyłącznym ryzyku finansowym przewoźnika przy utrzymującym się spadku liczby pasażerów w regionach skuteczne realizowanie połączeń na liniach o niskiej frekwencji jest niemożliwe – konkluduje Joanna Parzniewska. Twierdzi jednocześnie, że w wyniku zmian systemowych samorządy lokalne powinny mieć zabezpieczone środki na organizację komunikacji zbiorowej. W preferowanym przez Arrivę modelu gminy czy powiaty kontraktowałyby z przewoźnikami realizację kursów, w związku z czym działalność firm byłaby o wiele stabilniejsza.
Inne oddziały na razie będą pracować bez zmianPrzedstawicielka Arrivy przekonuje, że dzisiejszy sposób organizacji transportu autobusowego powoduje rosnące problemy nie tylko dla firm przewozowych, ale i dla lokalnych społeczności. – 20 proc. sołectw w Polsce jest odciętych od świata. Nie dociera do nich jakikolwiek transport publiczny. Do wielu [z] pozostałych – tylko dwa autobusy dziennie. Z badań Szkoły Głównej Handlowej wynika, że od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej liczba usług realizowanych w komunikacji publicznej poza miastami spadła aż o 40 proc. – cytuje Rafała Górskiego z Instytutu Spraw Obywatelskich INSPRO. – Będziemy się teraz koncentrować na efektywnej realizacji zadań przewozowych w innych oddziałach – deklaruje jednak Joanna Parzniewska.