Kuba to rajska wyspa na Karaibach, choć życie na niej jest niezwykle trudne. Amerykańskie embargo utrudnia codzienne funkcjonowanie, lecz międzymiastowy transport publiczny pokazuje, że nawet najsroższe sankcje można z łatwością obejść. Między miastami jeżdżą chińskie Yutongi, a przejazdy są dość drogie. Lokalnie jeżdżą ponad 40-letnie amerykańskie autobusy, które Kubańczycy nazywają „guagua”, a przejazdy są prawie za darmo.
„Wyspa jak wulkan gorąca” to powiedzenie o Kubie, które jest de facto definicją wyspy, na której – dosłownie i metaforycznie – jest dość gorąco. Choć życie zwykłych Kubańczyków jest trudne – powszechny brak leków, sklepowe półki świecą pustkami, a w kubańskich „Pewexach” można płacić wyłącznie kartą bankomatową, którą posiada garstka mieszkańców Republiki, nie licząc partyjnych dygnitarzy.
Amerykanie embargo wyniszczą Kubę, lecz mieszkańcy wyspy pozostają radośni, ciągle się uśmiechając. I nie jest to wcale dobra mina do złej gry, gdyż – jak mówili mi Kubańczycy w trakcie pobytu na Kubie – zamartwianie się nie polepsza sytuacji, a śpiew, taniec, uśmiech i… rum, który jest zawsze i wszędzie, to nieodzowne elementy kubańskiej kultury.
Autobusem przez Kubę
Kuba jest bezpieczną wyspą, na którą warto wybrać się samemu, a nie z biurem podróży na wakacje all-inclusive do jednego z hoteli w popularnych kurortach: Varadero, Cayo Coco, czy Cayo Santa Maria, eksplorując wyspę, gdyż dostępny jest transport publiczny. Jest on jednak ograniczony, ponieważ zagraniczni turyści mogą wyłącznie poruszać się autobusami firmy Viazul. Choć między Hawaną a Santiago jeździ pociąg, to tylko Kubańczycy mogą korzystać z jego usług. Pociąg jedzie dość wolno, zatrzymuje się na każdej możliwej stacji – przejazd trwa prawie 24 godziny.
Autobusowa sieć połączeń Viazul jest dość dobrze rozwinięta. Z Hawany można dotrzeć do praktycznie każdego zakątka Kuby. W trakcie mojego pobytu na wyspie skorzystałem z przejazdów na czterech trasach: Hawana – Trinidad, Sancti Spírtitus, Santiago de Cuba – Varadero, jak i Varadero – Hawana. Stan dróg na Kubie (nawet autostrad, które powstały w czasach bytności Związku Radzieckiego) jest kiepski, więc autobus nie jest w stanie rozwinąć dużej prędkości.
„Problem” pojawia się przy zakupie biletu na przejazd. Zakup biletów możliwy jest tylko przez Internet – nie ma możliwości płatności gotówką za bilety w dworcowych kasach przewoźnika. Mimo że Kuba objęta jest szerokim embargo, to płatności za bilet realizowane są zachodnimi kartami, gdyż firma posiada konto bankowe w Hiszpanii ( płatności rozliczne są w euro), a z pomocą przychodzi VPN, który wirtualnie zmienia lokalizację sieci. Wyłącznie kartą trzeba płacić także w ww. „Pewexach”, jak i państwowych hotelach i restauracjach.
„Guagua”
Viazul korzysta z floty autobusów chińskiej marki Yutong, które są w nawet dobrym stanie – oczywiście, że na niektórych widać ślady sporej eksploatacji. Znacznie w gorszym stanie są „guagua”, czyli lokalne autobusy, które operują na trasach lokalnych, np. z centrum Hawany do pobliskich miejscowości, czy np. z Trinidadu do Sancti Spíritus.
Podróż jest – jak dla Europejczyków – nie lada atrakcją, gdyż szansa, że autokar zepsuje się po drodze, po środku niczego jest duża. Tak było w moim przypadku, choć muszę przyznać, że kierowca naprawił silnik dość szybko. Kilka prób ręcznej naprawy jednostki napędowej nie zdały rezultatu, lecz jedno, silne uderzenie dużym młotem pomogło – silnik wrócił do pracy. Podróż takim środkiem transportu kosztuje prawie nic, bo kilkadziesiąt groszy.
Viazul tylko dla “bogatych”
Władza komunistyczna zezwala Kubańczykom na podróże po kraju, oferując przejazdy takimi samymi autokarami, lecz turysta nie jest upoważniony nimi jeździć. Jeśli po drodze autobus zostanie zatrzymany na kontrolę (często się to zdarza), to turyście grozić będzie kara. Ja za przejazd Viazul między Santiago de Cuba a Varadero zapłaciłem 55 euro, podczas gdy Kubańczycy za przejazd “specjalnymi” autobusami płacą niecałe dwa złote (przeliczając peso na złotówki).
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.