W Sanoku, w obecności premier Beaty Szydło, podpisano dokumenty dotyczące sprzedaży upadłego 2,5 roku temu Autosanu Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Fabryka ma na razie dalej produkować autobusy, a potem ma tam zostać uruchomiona produkcja samochodów na potrzeby wojska.
O tym, że fabrykę, która od jesieni 2013 r. znajdowała się w stanie upadłości likwidacyjnej, ale wciąż zatrudniała większość dawnej załogi i produkowała autobusy, poinformowano na początku lutego. Wtedy syndyk zaakceptował ofertę konsorcjum Huty Stalowa Wola i firmy PIT Radwar, które są częścią PGZ. Ratowanie fabryki było jedną z obietnic przedwyborczych Beaty Szydło, gdy odwiedzała fabrykę jesienią zeszłego roku. Ratunek obiecywali zresztą też lokalni politycy Platformy Obywatelskiej, ale po wyborach okazało się, że z tych obietnic nic nie wyszło.
W środę podpisano w Sanoku akt notarialny. Informacja o sprzedaży fabryki jest szalenie istotna dla załogi, bo choć przez dwa lata syndyk utrzymywał zatrudnienie, to w zimie zapowiedział zwolnienia ok. 100 osób. Cena zakładu, początkowo sprzedawanego z zastrzeżeniem utrzymania załogi i produkcji, a gdy nie udało się znaleźć nabywców, w trybie z wolnej ręki, spadała z 56 mln do 19 mln zł. „Zbrojeniowy” inwestor nie planuje raczej zwalniać. Tym bardziej, że odkąd kilka lat temu przejął fabrykę Jelcza, również byłego producenta autokarów, zatrudnienie tam wzrosło.
Więcej o kupnie Autosanu
przeczytasz tutaj.