Jarosław Kaczyński na wyborczym wiecu w Sanoku zapowiedział że Autosan, własność Polskiej Grupy Zbrojeniowej, zostanie przejęty przez Polską Grupę Energetyczną. W tym samym czasie akcje Ursusa, właściciela autobusowego Ursus Busa, straciły na giełdzie ok. 10 proc. Media wiążą jedno z drugim, choć rynek tych dwóch zdarzeń nie łączy.
Po co przerzucić Autosan z jednej spółki państwowej do drugiej? – By rozpocząć tam supernowoczesną produkcję autobusów elektrycznych, a także pojazdów, które służą energetyce – wyjaśniał kilka dni temu Kaczyński na wiecu burmistrza Tadeusza Pióro, który w drugiej turze będzie walczył o pozostanie na stanowisku prezydenta Sanoka. Dodawał, że to „zaawansowana sprawa”, choć w tym samy zdaniu wspomniał, że „oczywiście musi trochę potrwać”.
Autosan, a w zasadzie masa upadłościowa fabryki, trzy lata temu została kupiona przez państwowy koncern Polska Grupa Zbrojeniowa i podległe mu spółki. Była to realizacja obietnicy wyborczej Beaty Szydło, która wcześniej obiecała, że za państwowe pieniądze podniesie zakład, który kilka lat wcześniej zbankrutował. Snuto wizje produkcji na potrzeby wojska i powrotu do autobusowej świetności.
Trzyletnia służba wojskowa
Przez trzy lata Autosan stał się działającym zakładem, ale z produkcją zdecydowanie nie na miarę zapowiedzi. W tym roku w Sanoku powstanie ok. 170 pojazdów. Firmie udaje się wygrywać przetargi na 10–15 autobusów, ale też przegrywać choćby z Solarisem. Poza tym zdarzyły się Autosanowi dziwne wpadki. Dwa lata temu firmie przepadł kontrakt na autobusy dla polskiego wojska, bo spóźniła się 20 minut ze złożeniem oferty. Resort obrony, kierowany ówcześnie przez Antoniego Macierewicza, na poważnie wietrzył spisek, a w Autosanie poleciały głowy. Kilka miesięcy temu w innym przetargu dla wojska Autosan już nie wziął udziału, bo uznał, że nie ma mocy przerobowych. Nowy minister obrony Mariusz Błaszczak, w przeciwieństwie do Macierewicza, od początku urzędowania dawał do zrozumienia, że firma z Sanoka do przemysłu obronnego pasuje jak pięść do nosa.
Teraz, według niesprecyzowanych zapowiedzi prezesa PiS, Autosan miałby trafić do potężnego koncernu energetycznego, który co prawda nigdy nie zarządzał firmą autobusową, ale produkuje i sprzedaje prąd. A Autosan ma, według pomysłu Kaczyńskiego, produkować supernowoczesne elektrobusy.
Co z Ursusem?
Po słowach prezesa PiS w ciągu kilkunastu godzin o ponad 10 proc. spadła giełdowa wycena akcji jednego z konkurentów Autosanu, lubelskiego Ursusa, właściciela producenta autobusów Ursus Bus. Media wiążą jedno wydarzenie z drugim, choć warto zaznaczyć, że to już kolejny w ostatnim czasie zły sygnał z lubelskiej spółki.
Akcje Ursus SA tracą na wartości od ponad roku. Wiosną firma poinformowała, że rok 2017 zakończyła z prawie 20–milionową stratą. Tę dziurę wiązano właśnie z częścią autobusową i faktem, że Ursus Bus zawarł liczne kontrakty, ale ich finalizacja miała nadejść dopiero po dostawie autobusów. Z początkiem października okazało się, że również pierwsze półrocze tego roku skończyło się ze stratą (ok. 16 mln zł), tym razem z powodu mniejszego popytu na ciągniki.
Ursus Bus właśnie realizuje największą póki co w Polsce dostawę elektrobusów – 47 pojazdów dla Zielonej Góry. Poza tym dostarczy autobusy na prąd m.in. do Katowic i Ostrowa Wielkopolskiego. Zdobył też kilka zamówień na pojazdy różnych napędów, w tym trolejbusy, w Lublinie. Ale w tym roku nie zebrał tak wielu zamówień jak w ubiegłym.