Przejście podziemne pod skrzyżowaniem ulic Sienkiewicza i Piłsudskiego oddano do użytku nieco ponad 2 miesiące temu. Tymczasem region obiegły już pierwsze wieści o osobach, którym windy uprzykrzyły życie.
Oficjalne otwarcie inwestycji nastąpiło tuż przed końcem 2013 roku. Szybko wyszło na jaw, że nie wszyscy będą mogli z niej skorzystać. Magistrat udostępnił przejście z niesprawnymi podnośnikami. Windy mające ułatwić życie niepełnosprawnym, rowerzystom, starszym lub prowadzącym wózki dziecięce uruchomiono dopiero dwa tygodnie później. Czy wyżej wymienione wyżej osobą mogą zatem wyjść z domu bez obaw o to, czy i jak pokonają skrzyżowanie? Rzeczywistość pokazała, że nie do końca.
Uwięziony w windzie
Podnośniki dla niepełnosprawnych działały bezawaryjnie zaledwie przez dwa miesiące. W marcu pojawiły się pierwsze doniesienia o problemach - w windzie utknęła osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim. Z racji amputowanych obu kończyn dolnych nie miała najmniejszych szans na samodzielne pokonanie schodów. Podnośnik był dla niej jedyną opcją.
Z relacji naocznych świadków wynika, że niepełnosprawny zjechał w dół na jednej z platform, jednak druga odmówiła posłuszeństwa. Nie mogąc przedostać się na drugą stronę, rozzłoszczony wózkowicz zaczął uderzać w drzwi. Ostatecznie zrezygnował. Złorzecząc, wrócił do pierwszej windy i wjechał z powrotem na górę. Nie skorzystał z pomocy osób, które proponowały wniesienie go wraz z wózkiem po schodach.
Przekleństwom, jakie padły pod adresem „udogodnienia” oraz niechęci wobec bycia zdanym na łaskę innych trudno się dziwić. Niemożność samodzielnego poruszania się po własnym mieście wywołuje zrozumiałą frustrację.
Miasta tylko dla pełnosprawnych
Polska rzeczywistość nie rozpieszcza osób cierpiących na dysfunkcje ruchowe. Uszkodzone windy stanowią bardzo powszechne zjawisko. Kłopotów z podnośnikami doświadczają wszystkie miejscowości decydujące się na ich instalację. Jak przykład możemy wziąć chociażby Warszawę – miasto, w którym istnieje najwięcej tego typu rozwiązań. Zgodnie z raportami przygotowanymi przez Zielone Mazowsze – organizację działającą między innymi na rzecz likwidacji barier architektonicznych w stolicy – zaledwie ok. jedna trzecia wszystkich przejść podziemnych z podnośnikami jest w pełni dostępna dla niepełnosprawnych. Niemal połowa (!) nie daje żadnej szansy na samodzielne pokonanie skrzyżowania.
Oznacza to, iż przy większości tuneli wózkowicze muszą liczyć się z koniecznością proszenia o pomoc w przedostaniu się na drugą stronę lub szukaniem drogi okrężnej, nie każdemu bowiem widzi się nagabywanie obcych osób.
Jednym udogodnienie, innym bariera
Nasuwa się oczywiste pytanie: dlaczego władze miast cały czas usilnie dążą do budowy podziemnych przejść i utrudniania życia własnym mieszkańcom? Niepełnosprawni to jedno. Nie wolno zapominać, że z powodu braku przejść w poziomie jezdni cierpią także inne osoby, chociażby ludzie starsi. Czy nadrzędną wartością miejskiej przestrzeni musi być przepustowość? Czy komfort kierowców zyskujących parę sekund na światłach jest ważniejszy, niż wygoda pieszych, z których część w ogóle nie będzie mogła przedostać się na drugą stronę? Włodarze, obudźcie się!
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.