Od 1 marca w Białymstoku podniesiono ceny biletów komunikacji miejskiej. Za jednorazowy bilet, który do tej pory kosztował 2,8 zł teraz trzeba zapłacić aż 4 zł. Ale jeśli pasażerowie korzystają z e-portmonetki, to bilet kosztuje 3 zł. Od kwietnia w białostockich autobusach wystarczy karta płatnicza.
O zmianach w cenach biletów
wspominano już pod koniec ubiegłego roku. Przyczyny są podobne, jak w innych miastach, czyli sprowadzają się do rosnących kosztów funkcjonowania komunikacji. Białostoccy urzędnicy podkreślają, że nie podnoszono tam cen biletów od 2012 r.
Teraz najtaniej będzie można podróżować po Białymstoku, posługując się kartą płatniczą. 3 zł za bilet na Białostockiej Karcie Miejskiej, która pełni funkcję e-portmonetki, to też więcej niż do tej pory, ale nieznacznie. Za to różnica między takim biletem elektronicznym a papierowym jest znaczna.
Zmieniły się też rodzaje biletów krótkookresowych, wieloprzejazdowych. Od teraz w stolicy Podlasia pasażerowie mogą korzystać z biletów 30-minutowych (3,6 zł), godzinnych (5 zł), 24-godzinnych (12 zł) i 3-dniowych weekendowych (24 zł). Dwa pierwsze nie są dostępne na BKM, jedynie w aplikacjach smartfonowych i w wersji papierowej.
Już od 1 lutego w Białymstoku podrożały za to dość znacznie bilety okresowe. Cena biletu miesięcznego podskoczyła z 80 do 100 zł. Bilet 30-dniowy (w Białymstoku takie bilety funkcjonują równolegle) podrożał z 84 do 110 zł, za to bilet 3-miesięczny wcześniej kosztował 230 zł, teraz 280 zł.
Co istotne, do kwietnia powinien się zakończyć w Białymstoku montaż 255 biletomatów, które trafia do wszystkich tamtejszych autobusów. Poza obsługą Białostockiej Karty Miejskiej, będą miały również funkcję sprzedaży biletów, które zostaną przypisane do tokenu numeru karty płatniczej, którą za nie zapłacono. Oznacza to system zbliżony do tego, który obowiązuje od pewnego czasu m.in. we Wrocławiu i możliwość posługiwania się w komunikacji wyłącznie kartą płatniczą.