Choć dla większości Polaków podstawowym środkiem komunikacji jest samochód, co czwarty Polak podróżuje transportem zbiorowym częściej niż przed rokiem. Wciąż duża jest jednak liczba nieuczciwych pasażerów. Co dziesiąty Polak podróżował w ostatnim roku transportem publicznym bez biletu, a co czwarty został w swoim życiu ukarany mandatem za jazdę na gapę – wynika z badania przeprowadzonego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Badanie na temat korzystania z samochodów i komunikacji zbiorowej zostało zrealizowane przez Quality Watch dla BIG InfoMonitor metodą CAWI na próbie 1050 osób. Przeprowadzono je we wrześniu bieżącego roku.
Motywacja: oszczędność i zdrowie
W komunikacie prasowym zleceniodawcy badania przedstawiają Polaków jako „najbardziej zmotoryzowany naród w Unii Europejskiej”. Przywołują dane Eurostatu, według których liczba samochodów na 1000 mieszkańców jest u nas najwyższa w UE, przekracza 600 i rośnie najszybciej spośród wszystkich krajów unijnych. Należy jednak pamiętać, że dane te mogą być znacznie zawyżone z powodu wieloletnich zaniechań w wykreślaniu z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców samochodów wyrejestrowanych (
szerzej pisaliśmy o tym w czerwcu).
Trudno jednak polemizować ze stwierdzeniem BIG InfoMonitor, że „jeździmy dużo i nie planujemy tego zmieniać”. 58% badanych Polaków nie zmieniło w ciągu ostatniego roku sposobu korzystania z samochodu, a 3% korzysta z niego nawet częściej. Z drugiej strony – chęć zwiększenia aktywności fizycznej oraz rosnące koszty używania samochodu skłaniają 39% respondentów do ograniczania prowadzenie samochodu na rzecz chodzenia pieszo (16%), jazdy na rowerze lub hulajnodze (13% na własnym, a 3% na wypożyczonym) czy transportu publicznego (13%). Kolejne 13%, jak twierdzi, rezygnuje z wyjazdów niekoniecznych.
Wybierając alternatywne środki transportu, mężczyźni częściej niż kobiety podają jako przyczynę swoich decyzji wysokie koszty życia i wysokie ceny paliw oraz chęć zwiększenia ilości ruchu. Kobiety częściej motywowane są natomiast kwestiami ekologicznymi czy chęcią uniknięcia korków.
W porównaniu z
wynikami podobnego badania z 2022 r. znaczenie czynników ekonomicznych zmalało, a znaczenie czynników pozaekonomicznych – takich jak zdrowie, ekologia, czy czas podróży – wzrosło. Zmiana nawyków zdecydowanie częściej dotyczy mieszkańców miast, niż obszarów wiejskich. Do samochodu bardzo przywiązane są też osoby w wieku 45-54 lata. Aż 81% z nich korzysta z auta równie często jak wcześniej.
Nie jeżdżą komunikacją zbiorową, bo jej... nie ma
Na autobus, tramwaj czy pociąg najchętniej przesiadają się osoby do 25. roku życia oraz mieszkańcy wielkich miast, w których dostęp do komunikacji zbiorowej jest duży, a czas przejazdu często porównywalny lub nawet krótszy niż samochodem. O zjawisku wykluczenia komunikacyjnego – i o tym, dlaczego warto walczyć z nim, inwestując przede wszystkim właśnie w komunikację zbiorową również na wsi czy w małych miastach –
pisaliśmy ostatnio tutaj.
– W małych miastach i wsiach wielu mieszkańców, nawet gdyby chciało, nie może korzystać z komunikacji publicznej, bo jest ona bardzo ograniczona lub nieosiągalna. Wykluczenie transportowe dotyczy już nawet 15 mln Polaków. Według Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu do 20% miejscowości w Polsce nie dojeżdża transport publiczny. Według UNICEF w latach 2014-2020 liczba tras obsługiwanych przez przewoźników zmalała o połowę. Nie można się więc dziwić, że zaledwie 8% zapytanych mieszkańców wsi zwiększyło częstotliwość korzystania z komunikacji publicznej – komentuje prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.
Nieuczciwość nie popłaca
Jak wynika z badania przeprowadzonego dla BIG InfoMonitor, 77% Polaków w ostatnim roku podróżowało komunikacją zbiorową. Jednocześnie co dziesiąty badany przyznał, że korzystając z transportu publicznego, nie zapłacił za bilet, a 7% – że jeździć na gapę zdarzało im się w przeszłości. Rzetelność pasażerów wzrasta wraz z wiekiem. Wśród najmłodszych ankietowanych (18-24 lata) gapowicze stanowią aż jedną czwartą. Wśród seniorów (65+), do jazdy bez biletu przyznaje się zaledwie 3%, trzeba jednak zaznaczyć, że wielu przewoźników oferuje najstarszym pasażerom darmowe przejazdy.
Jazda bez biletu często kończy się karą finansową. Co czwarty spośród respondentów badania nt. korzystania z samochodów i komunikacji zbiorowej zadeklarował, że przynajmniej raz w życiu została nałożona na niego kara za jazdę bez biletu. Zdecydowana większość z nich (80%) opłaciła mandat w terminie. 12% gapowiczów uregulowała zobowiązanie po terminie, a 8% nigdy go nie opłaciło, bo kara została anulowana. – Kary za jazdę bez biletu nie warto lekceważyć. Podobnie jak każde inne zobowiązanie, najlepiej opłacić je w terminie. W przeciwnym razie przewoźnicy mogą – i często to robią – wpisać pasażera, który nie uiścił w terminie opłaty dodatkowej, do rejestru dłużników. W bazie BIG InfoMonitor zarejestrowanych jest prawie 208 tys. gapowiczów, a ich łączny dług sięga blisko 274 mln zł. Każdy z nich ma średnio 1 318 zł kary do spłacenia – zaznacza prezes BIG InfoMonitor.
Obecność w bazie dłużników zmniejsza wiarygodność płatnika i może odebrać mu szansę na realizację wielu planów. Przed nawiązaniem współpracy np. banki, firmy pożyczkowe czy dostawcy usług telekomunikacyjnych weryfikują potencjalnego klienta w BIG. – Dlatego już sama groźba dopisania informacji o długu do rejestru, do którego tak często zaglądają banki i inne przedsiębiorstwa, powoduje, że część dłużników przed upływem 30 dni od otrzymania wezwania spłaca zobowiązanie. Praktyka pokazuje, że wiele osób ignoruje wpis o długu do momentu, gdy zaczyna im to przeszkadzać np. w zaciągnięciu kredytu, zakupach ratalnych, zakupie abonamentu telekomunikacyjnego czy podpisaniu umowy na telewizję kablową – przypomina Grzelczak.