Rozwojowi produkcji autobusów elektrycznych w Polsce i Europie może zaszkodzić ograniczona dostępność baterii – uważa prezes zarządu BMZ Tomasz Wołk-Jankowski. Zdaniem prezesa źródłem tego problemu jest zdominowanie rynku ogniw litowo-jonowych przez niewielką liczbę potężnych światowych graczy. Potrzebę zmiany tego stanu zauważyła także Komisja Europejska.
W ocenie prezesa BMZ wciąż zbyt mało uwagi w debatach o elektromobilności poświęca się kwestii ceny baterii. – Jeszcze kilka lat temu na każdym spotkaniu sprzedażowym cena ogniw z roku na rok spadała. Ostatnio przestała spadać, a wręcz w niektórych przypadkach się podnosi – zauważył Wołk-Jankowski. Za przyczynę uznał raptowny wzrost popularności technologii litowo-jonowej, stosowanej nie tylko w autobusach, ale i np. w produkowanych masowo elektronarzędziach. – Tymczasem producentów – poza Chinami, gdzie działa ich kilka tysięcy, ale tą jakością nie jesteśmy zainteresowani – nie jest wielu. Mamy czterech dużych graczy światowych: LG, Panasonica, Samsunga i Sony. Większego wyboru obecnie – jeśli chodzi o naprawdę masową, komercyjną skalę i stabilną jakość – nie ma. Taki stan jest zagrożeniem – stwierdził szef BMZ.
Dostępność musi być gwarantowana
Z biegiem czasu rozwiązaniem mogą okazać się nowe technologie, jednak prezes BMZ ostrożnie podchodzi do informacji na ten temat. – Praktycznie co pół roku ktoś ogłasza przełom w dziedzinie baterii, nawet już nie litowo-jonowych, tylko sodowych lub cynkowo-powietrznych. Droga od badań laboratoryjnych do możliwości użycia na skalę przemysłową jest jednak daleka – uzasadnił.
Oprócz ceny baterii problemem jest ich dostępność. – Najnowszy wodorowo-elektryczny autobus Ursusa ma nasze baterie. Ta technologia była testowana już ok. 10 lat temu. Po raz pierwszy w historii Polski jesteśmy takim przodownikiem w dziedzinie nowych technologii. Dziś należy przede wszystkim przedsięwziąć w Polsce strategiczne działania, aby zapewnić dostępność baterii dla naszych producentów. Światowi producenci samochodów już ją sobie zabezpieczają – podkreślił Wołk-Jankowski.
Rozwiązanie na szczeblu europejskim?
– Koncern LG Chem przygotowuje się do uruchomienia fabryki ogniw litowych w Biskupicach Podgórnych pod Wrocławiem. Samsung otwiera taki zakład na Węgrzech, więc konkurencja będzie za progiem. Powinniśmy razem z partnerami europejskimi podjąć szeroko zakrojone działania na rzecz otwarcia produkcji w pierwszym etapie ogniw cylindrycznych, w następnym – być może – pryzmatycznych, stosowanych już przez nas do autobusów – wzywał przedstawiciel BMZ. Zaznaczył, że proces ten będzie wymagał ogromnych inwestycji, know-how i dużej ilości czasu. – Im wcześniej jednak zaczniemy, tym szybciej skończymy – podsumował.
Do słów przedstawiciela BMZ odniósł się dyrektor Departamentu Programów Sektorowych w Polskim Funduszu Rozwoju Włodzimierz Hrymniak. – Z ryzyka uzależnienia od dostawców pozaeuropejskich zdaje sobie sprawę Komisja Europejska, która postrzega to jako jedno z ogromnych wyzwań. 11 października odbyło się spotkanie przedstawicieli KE, biznesu motoryzacyjnego i największych gospodarek europejskich, w tym Polski. Strona polska zadeklarowała udział w paneuropejskim konsorcjum związanym z budową fabryki ogniw. Staramy się pilnować jako kraj, by zająć w tym łańcuchu miejsce kreujące wartość większą, niż prosta siła robocza – zapewnił reprezentant PFR. Jak dodał, drugim potencjalnym problemem są zagadnienia związane z infrastrukturą ładowania.