Ciągły ostrzał Charkowa doprowadził do istotnych uszkodzeń taboru i infrastruktury tramwajowej. Miasto, korzystając z okazji, postanowiło jednak wdrożyć kontrowersyjne plany, które wcześniej spotykały się z oporem społecznym, i usunąć jedno z torowisk kolidujących z projektem poszerzenia jezdni.
Tramwaje po raz ostatni wyjechały na ulice Charkowa 28 lutego. Ciągły obstrzał miasta uniemożliwił jednak dalszą eksploatację transportu zbiorowego. Na początku marca u
szkodzona została zajezdnia Sałtiwśke wraz z większością znajdujących się tam tramwajów. Obiekt zlokalizowany jest w dzielnicy, która najbardziej ucierpiała w wyniku rosyjskiego ataku. To jedna z dwóch zajezdni tramwajowych Charkowa.
Na początku maja Rada Miasta Charkowa poinformowała jednak o przygotowaniach do wznowienia kursowania tramwajów. Pracownicy spółek komunalnych zaczęli kosić wysoką trawę, która porosła część torowisk. Prace związane z porządkowaniem zieleni i sadzeniem kwiatów mają nadać poczucie normalności, choć sytuacja jest daleka od normalnej z uwagi na ciągły ostrzał.
fot. Rada Miasta CharkowaTramwaje znikną, by zrobić miejsce samochodom Na razie nie wiadomo kiedy i w jakim zakresie możliwy będzie powrót tramwajów, ale niewykluczone, że obsługiwana sieć będzie znacznie mniejsza. W maju, czym już miasto się nie chwaliło, rozpoczęto demontaż torów wzdłuż ulicy Wesnina, łączącej osiedle Sałtiwka z centrum. Magistrat jeszcze przed wojną forsował plan rozbudowy i poszerzenia tej ulicy, co w zamierzeniach rządzących miało służyć rozładowaniu korków. Projekt wiązał się jednak z ograniczeniem ruchu tramwajowego – głośny opór mieszkańców próbowano złagodzić zapowiedzią przebudowy linii dwutorowej na jednotorową.
Wygląda na to, że teraz miasto – korzystając z okazji – postanowiło iść w kwestii przebudowy ulicy na całość. – Wczoraj leciały tu rakiety, a dziś tory są już rozbierane. Dosłownie. Korzystając z wojny, miasto nadal zabija elektrotransport. Oto plan generalny, oto nowe podejście – poinformował Dmytro Bułach, członek rady miejskiej.
Link do mapy„Niemyci łowcy muszli klozetowych” zniszczyli tramwaje, powrót metra opóźni sięPomimo działań wojennych krok ten nie przeszedł niezauważony. Do sprawy postanowił odnieść się dyrektor Departamentu Informacji i Komunikacji. – Dzięki „wysiłkom” niemytych łowców muszli klozetowych i znoszonej bielizny damskiej, w Charkowie nie ma już tramwajów. Podstacje, które zapewniały im pracę, zostały zniszczone. Zajezdnia zniszczona. Po drugie, przebudowa zjazdu Wesnina wraz z rozbudową jezdni była planowana dawno temu, a rozpoczęcie prac zaplanowano na marzec br. Ale potem przyszedł brudny rosyjski żołnierz i terminy trochę się przesunęły. Wojna nie jest jednak powodem do rezygnacji z planów poprawy infrastruktury transportowej Charkowa. I bez względu na to, jak dziwnie to zabrzmi, teraz, kiedy w mieście prawie nie ma samochodów, rozpoczęta odbudowa przyniesie minimum niedogodności dla tych obywateli, którzy zostali w Charkowie – przekonuje Jurij Sydorenko, dyrektor tego departamentu.
Jak dodaje, przebudowa jest też konieczna z uwagi na czas, jaki zajmie ponowne uruchomienia metra, którego stacje stały się
domem dla wielu mieszkańców Charkowa. – Przygotowania do wznowienia uruchomienia metra zajmą od półtora do dwóch miesięcy. Dzięki „wysiłkom” najeźdźców będą trudności z linią Sałtiwśką, która ruszy znacznie później niż dwie pozostałe – mówi Sydorenko. Nie precyzuje jednaj, z czym związane są trudności (wiadomo o uszkodzeniach naziemnej stacji techniczno-postojowej, ale nie wiadomo, w jakim stanie jest elektromost).
Co przyniesie optymalizacjaWładze miasta mają pracować nad optymalizacją układu transportu zbiorowego, zwłaszcza w obsłudze dzielnicy Sałtiwka. Ulica Wesnina ma odgrywać tutaj znaczącą rolę. – Jedną z głównych idei tej optymalizacji jest priorytet dla transportu publicznego, jego przyjazność dla środowiska i wygoda dla mieszkańców Charkowa oraz nowy układ tras. W pewnych miejscach tramwaj zostanie zastąpiony trolejbusem, a gdzie indziej autobusami miejskimi – przekonuje Sydorenko. Nie wiadomo jednak, na czym ma polegać ten priorytet dla transportu, jeśli wydzielone torowisko tramwajowe ma zostać zastąpione poszerzoną jezdnią. Słowa dyrektora spotkały się jednak w zdecydowanej większości z krytyką. Jurij Sydorenko, dopytywany o swoje stwierdzenie, że „w Charkowie nie ma już tramwajów”, zapewnia, że nie ma groźby całkowitej likwidacji tramwajów w drugim największym mieście Ukrainy – nie wyjaśnia jednak, czy ofiarą „optymalizacji układu linii” będzie jedynie ciąg ulic Wesnina – Żurawliwski uzwiz – Matiuszenka, czy też w związku ze zniszczeniami wojennymi tramwaje już w ogóle nie wrócą do dzielnicy Sałtiwka.
Jednocześnie pewne jest, że stratę taboru uda się załatać darami zachodnich miast. Niedawno Brno, miasto partnerskie Charkowa, obiecało przekazać sześć trolejbusów Skoda 14Tr i dwa tramwaje Tatra T3. Oczywiście dostarczenie pojazdów będzie możliwe po zakończeniu działań wojennych.
fot. UM Brno