Jeszcze pół roku temu jeden z dwóch chińskich gigantów bikesharingowych poważnie rozważał uruchomienie usługi bezstacyjnych rowerów publicznych w Warszawie. Teraz firma, która w szczycie potęgi działała w 250 miastach w 21 krajach na świecie zamyka wszystkie oddziały zagraniczne.
Cytowany przez „Financial Times” informator przyznaje, że w tym tygodniu np. w Wielkiej Brytanii liczba charakterystycznych żółtych rowerów została znacząco zredukowana. Od środy aplikacja wyświetla tylko pojedyncze rowery dostępne w centralnej strefie Londynu. Pracownikom oddziałów zagranicznych zaproponowano przeniesienie do Pekinu lub rozwiązanie umowy. Informator wskazuje, że o kłopotach firmy było wiadomo już w zeszłym roku i część z pracowników już odeszła.
Żeby rozumieć skalę zjawiska, warto mieć świadomość, że np. Nextbike Polska, zarządzający kilkunastoma tysiącami rowerów w całej Polsce, ma roczny przychód na poziomie nieco ponad 40 mln zł, a zysk w granicach 5 mln zł. Za to Ofo to firma, której wartość szacowano na ponad 2 mld dolarów, z której aplikacji korzystało w zeszłym roku ponad 60 mln aktywnych użytkowników na całym świecie. W planach na 2018 r. miała kupno 5 milionów rowerów. Ostatecznie, z powodu kłopotów finansowych, kupiła „tylko” 80 tys. Warto też dodać, że Ofo powstało w 2014 r.
Wiosną zeszłego roku było blisko, by Ofo trafiło na warszawskie ulice. Ale brak porozumienia z urzędnikami, którzy chcieli wymóc na operatorze, by pilnował swojej floty rowerowej, spowodował, że Chińczycy stolicę Polski ominęli. Ofo i Mobike (drugi z chińskich gigantów), stosują w biznesie rowerowym taktykę „piracką”. Rowery są tanie, bezstacyjne, korzysta się z nich wyłącznie za pośrednictwem aplikacji, za pomocą której rower można znaleźć, zwrócić i zapłacić. Część rowerów czasem się naprawia, jeśli można to zrobić szybko. Jeśli nie, firma się nimi nie przejmuje. W efekcie w wielu miastach problemem stały się góry rowerów porzuconych w jednym miejscu (np. przy okazji jakiegoś wydarzenia lub w godzinach szczytu przy węzłach przesiadkowych).
Taki sposób rozwoju powoduje, że firma szybko rośnie ale (w założeniu – początkowo) przynosi straty, pokrywane przez inwestorów liczących na globalny sukces. Wg FT w zeszłym roku Mobike wydawał 50 mln dol., na miesiąc, a Ofo ok. 25 mln dol miesięcznie.
Teraz bańka pęka.
Mobike w zeszłym roku został sprzedany konsorcjum Meituan–Diangping, które wyrosło na internetowych serwisach aukcyjnych. Nowi właściciele wydali 2,7 mld dol. i przejęli miliardowy dług. Przed miesiącem poinformowali o zamiarze sprzedaży swojej europejskiej części (wycenianej na 100 mln dol.). Ofo, jak wyżej wspomnieliśmy, w ogóle kończy swoją zagraniczną działalność. W samych Chinach jednak sytuacja nie jest lepsza. Niedawno założyciel Ofo Dai Wei przyznał, że spółka ma kłopoty z płynnością i już kilkakrotnie rozważał bankructwo. W efekcie chińscy klienci masowo zaczęli wycofywać swoje depozyty, które trzeba wpłacić przy założeniu konta (99 yuanów czyli ok. 14 dol.). To pogłębiło kłopoty spółki.
Analitycy oceniają, że chińscy giganci doszli do ściany. Napotkali problemy w europejskich miastach, które zaczęły wymagać zarządzania flotą i postanowiły licencjonować usługi rowerowe. Boom na rowery wśród użytkowników się skończył i przestali przybywać nowi. Wygląda więc na to, że Ofo już do Warszawy nie wróci.