TEB, czyli przedziwny autobus poruszający się na szynach, pod którym swobodnie przejeżdżają samochody trafił właśnie do garażu, testowy tor w mieście Qinhuangdao ma zostać, decyzją urzędników, rozebrany, strona internetowa nie działa, a z prezesem firmy nie ma kontaktu.
Przed rokiem filmy i zdjęcia przedziwnego pojazdu obiegły cały świat. Chińczycy zaprezentowali
pojazd, który, niczym wieloryb, „połykał” przejeżdżające pod nim samochody. TEB, czyli „transit elevated bus”, szeroki na 8 metrów, długi na ponad 20 metrów, z podłogą zawieszoną 4 metry nad jezdnią, miał się poruszać po szynach umieszczonych po dwóch stronach ulicy, zapewniając swobodny przejazd samochodów pod spodem. Mieścił kilkuset pasażerów. Testy przeprowadzono na 300–metrowym odcinku ulicy w Qinhuangdao, po której poruszały się samochody.
Projekt był tyleż efektowny, co tajemniczy. Bardzo szybko chińskie media zaczęły zarzucać konsorcjum, które stało za projektem
brak pieniędzy, doświadczenia i zaplecza. Z drugiej strony Prototyp TEB–a w pełniej skali jeździł i był namacalnym dowodem możliwości firmy, a ona sama wystawiała się m.in. jesienią na berlińskich targach InnoTrans.
Ale kilka dni temu amerykański magazyn Quartz, powołując się na chińskie media, poinformował, że TEB został przeniesiony do garażu znajdującego się na pobliskim parkingu, a szyny zamontowane w jezdni mają zostać usunięte do końca miesiąca. Strona pekińskiego producenta TEB Technology Development nie działa, a jej prezes nie odpowiedział na kilkukrotne prośby o rozmowę. Urzędnicy z Qinhuangdao podjęli decyzję o zerwaniu szyn, po wielokrotnych pytaniach do producenta o dalsze plany związane z TEB–em, na które nie dostali odpowiedzi.
TEB okazał się gorącym tematem, bo w teorii pozwalał na stworzenie wielkopojemnego pojazdu transportu publicznego, nie tylko bez dużych inwestycji w infrastrukturę (jak w przypadku metra czy tramwaju), ale też bez ingerencji w przestrzeń dla samochodów (jak w przypadku BRT), a wręcz przy wykorzystaniu istniejących tras szybkiego ruchu. Rok temu inżynierowie zapewniali, że przy pojemności zbliżonej do metra, TEB jest pięciokrotnie tańszy. Quartz przypomina, że np. premier Indii Narendra Modi sugerował swoim urzędnikom odpowiedzialnym za transport zainteresowanie się chińskim pomysłem.
Z drugiej strony TEB budził duże wątpliwości jeśli chodzi o użytkowanie. Również na Transporcie–Publicznym.pl
zwracaliśmy uwagę na jego minusy. Przede wszystkim infrastruktura dla niego wcale nie byłaby tak mało inwazyjna, bo wymagałby wyniesionych przystanków, promień skrętu dla takiego pojazdu byłby duży i przecinałby trasy samochodów. Zresztą sam pojazd mógłby korzystać wyłącznie z szerokich autostrad, a takich w centrach miast (przynajmniej europejskich) raczej nie ma. Po drugie rozpędzenie i hamowanie takiego pojazdu (byłby napędzany elektrycznie) zabierałoby dużo więcej energii niż w przypadku np. tramwaju. Po trzecie pod spodem zmieściłyby się samochody osobowe, ale ciężarówki już niekoniecznie. Wreszcie korzyść ekologiczna dla miasta byłaby żadna, skoro TEB w zamyśle nie narusza infrastruktury dla aut.