Świat ciągle walczy z pandemią koronawirusa. W ostatnim czasie widzimy trend przywracania obostrzeń, ale tylko dla osób niezaszczepionych. Jak na razie w Polsce nie ma takich planów, a rozważane są jedynie regionalne ograniczenia.
W połowie lipca dyskusje na temat sposobu dalszego funkcjonowania transportu w czasie pandemii rozpaliło orędzie
francuskiego prezydenta. W swoim wystąpieniu Emmanuel Macron zapowiedział, że osoby, które nie będą zaszczepione (w tym osoby, które przeszły COVID, dzieci, osoby, które nie mogą się zaszczepić ze względów zdrowotnych) nie będą mogły korzystać z transportu. W połączeniu z innymi zapowiedziami ruch ten wywołał ogromny wzrost zainteresowania szczepieniami we Francji.
Podobne rozwiązanie rozważały także inne państwa, w tym Niemczy czy
Litwa, ale tam zdecydowano się ostatecznie na niewprowadzanie regulacji związanych z transportem.
Polska: Restrykcji nie będzie?
W przypadku Polski jak na razie nie ma sygnałów o tym, żeby tak daleko idące restrykcje miały zostać wprowadzone. Ministerstwo Infrastruktury wyjaśnia, że decyzje dotyczące wprowadzania zmian w przepisach regulujących zasady korzystania ze środków publicznego transportu zbiorowego i obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 pozostają w gestii Ministra Zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego i zależą bezpośrednio od sytuacji epidemicznej na terenie kraju. – Instytucje te rekomendują przyjęcie rozwiązań dotyczących ewentualnych obostrzeń m. in. w transporcie. Ministerstwo Infrastruktury uzgadnia te propozycje, aby były właściwie sformułowane w odniesieniu do przepisów pozostających w kompetencji ministra właściwego do spraw transportu – przypomina biuro prasowe resortu.
Ministerstwo dodaje przy tym, że przedsiębiorcy mogą wprowadzać „ograniczenia w korzystaniu ze środków publicznego transportu zbiorowego w zakresie określonym przepisami prawa powszechnie obowiązującego”.
– W polskich warunkach rozwiązania francuskie wiązałyby się ze sporym buntem a przede wszystkim z bardzo dużym ryzykiem politycznym dla rządzących, dlatego w ogóle nie wierzę w ich wprowadzenie. Poza tym obawiam się, że ten bunt z jednej strony odbiłby się na pogorszeniu i tak wcale niełatwej sytuacji przewoźników w wyniku istotnego spadku pasażerów a co gorsze to „obrażenie się” na transport zbiorowy mogłoby rozłożyć się na dłuższy okres – także popandemiczny – i utrudnić jego frekwencyjną odbudowę. Moim zdaniem zachętą dla niezaszczepionych będzie zmniejszanie limitów powierzchni dostępnej dla nich w dostępie do kin czy gastronomii co będzie utrudniać im codzienne funkcjonowanie – zaznacza Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Jak dotąd Ministerstwo Zdrowie nie odpowiedziało na nasze pytania związane z planami wprowadzenie obostrzeń w transporcie publicznym tylko dla niezaszczepionych, ale 10 sierpnia na antenie telewizji Trwam wiceminister
Waldemar Kraska stwierdził, że obostrzenia będą wprowadzane jedynie regionalne. "Być może w tych województwach, gdzie będzie dużo nowych zakażeń będą wprowadzane jakieś obostrzenia" – mówił. Dodawał przy tym, jak podaje Bankier, że „To jest niestety zabójcze dla gospodarek i wiemy, że kolejny lockdown w Polsce miałby ujemne skutki gospodarcze".
Obostrzenia dobiłyby transport
– Obostrzenia w transporcie zbiorowym działają podobnie jak niesłusznie wypowiadane opinie o jego potencjalnym niebezpieczeństwie – odstraszają pasażerów – mówi Michał Leman, dyrektor zarządzający Flixbusa na Polskę, Ukrainę i kraje bałtyckie.
Wraz z malejącą liczbą zachorowań i rosnącą liczbą zaszczepionych klienci stopniowo zaczęli wracać do transportu publicznego, szczególnie w okresie wakacji szkolnych. FlixBusowi w Polsce umożliwiło to uruchomienie ponad 50% planowanej oferty, co ułatwiło też zachęcenie pasażerów do podróży. – Ponowne wprowadzenie restrykcji mogłoby ten trend ponownie odwrócić. Wśród przewoźników trudno więc o optymizm. Powrót na trasy wymagał dużych inwestycji i szczególnie w początkowym okresie rozruchu nie przynosił zysków, tym bardziej biorąc pod uwagę straty z ostatnich kilkunastu miesięcy – przyznaje Leman.
– Trudno w tej chwili przewidzieć jak będą wyglądały najbliższe miesiące i to jest chyba największe wyzwanie dla przewoźników, ale również i dla całego ekosystemu transportowego, uwzględniając producentów taboru, instytucje finansujące i właścicieli infrastruktury – przyznaje Leman.
Obostrzenia w transporcie miały ogromne znaczenie nie tylko dla dalekobieżnych przewoźników autokarowych czy spółek kolejowych. Na ich wprowadzeniu bardzo ucierpiał także transport w miastach, w efekcie czego kilka samorządów zdecydowało się nawet na podniesienie cen biletów.
Jakie przepisy obowiązują?
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 6 maja 2021 r. w sprawie określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 861, z późn. zm.) do 31 sierpnia 2021 r. w środkach publicznego transportu zbiorowego obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa przy pomocy maseczki. Decyzje dotyczące zakrywania ust i nosa za pomocą maseczki podejmuje Minister Zdrowia oraz Główny Inspektor Sanitarny.
Kwestia obowiązku maseczek pozostaje kontrowersyjna. Z jednej strony został wprowadzony taki obowiązek, ale z doniesień w mediach i portalach społecznościowych wiemy, że nie jest on powszechnie przestrzegany. – W przypadku przemieszczania się, nie przewiduję powrotu do ograniczeń w dostępności, ale gorąco apeluję o stałe i regularne kontrole przestrzegania obowiązku zasłaniania ust i nosa, bo jest z tym znowu bardzo źle – zaznacza Furgalski.
Interesujący z krajowego punktu widzenia może być
przykład duński. Tamtejsze władze zdecydowały się bowiem na zmniejszenie ograniczeń w transporcie, w tym zniesienie obowiązku noszenia masek, co wynika z decyzji tamtejszych służb sanitarnych. – O narzędziach walki z rozprzestrzenianiem się kolejnej fali powinni decydować specjaliści w oparciu o szczegółowe dane i sytuację epidemiologiczną. FlixBus, tak jak zawsze, jest przygotowany do wdrożenia ewentualnych nowych procedur, w tym weryfikacji testów lub szczepień przy wsiadaniu do autobusu – mówi przedstawiciel Flixbusa.
– Z punktu widzenia przewoźnika, zwłaszcza międzynarodowego, największym wyzwaniem nie są jednak same przepisy, ale to, że w każdym kraju są one inne. Niestety poziom komplikacji i różnic zamiast maleć stale rośnie. To jest utrudnienie operacyjne i dodatkowe skomplikowanie dla pasażerów, którzy w obliczu tych wyzwań, będą po prostu rezygnować z podróży – podkreśla zaś Leman.