Tramwaje podmiejskie dojeżdżają znów do Zgierza i Pabianic, a niedługo zaczną także do Konstantynowa Łódzkiego. Co z dalszymi odcinkami tras – do Lutomierska i Ozorkowa? Władze Łodzi podkreślają, że w obecnych realiach powrót tramwajów na te linie pozostaje w sferze marzeń. – Gminy nie są w stanie partycypować w kosztach wybudowania torowisk. My – jako miasto – nie mamy prawa budować na terenie, który do niego nie należy. Nawet gdybyśmy mieli takie prawo, to i tak nie byłoby nas stać – mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Trwają prace przy przebudowie torowiska tramwajowego do pl. Wolności w Konstantynowe Łódzkim. Zgodnie z zapowiedziami w lipcu
ma zostać wznowiony ruch tramwajów. To trzecia trasa podmiejska, na którą wracają tramwaje.
To tylko część dawnej trasy. Na dalszym odcinku – do Lutomierska – żadne roboty nie są prowadzone, choć
gmina Lutomiersk wciąż deklaruje chęć pozyskania środków na remont torów. W inwestycji musiałby jednak partycypować Konstantynów Łódzki. Więcej podmiotów zaangażowanych musiałoby być w powrót tramwaju do Ozorkowa. To nie tylko miasto Ozorków, ale i gminy wiejskie Ozorków i Zgierz, a także miasto Zgierz. Na razie tylko Zgierz
deklaruje chęć pozyskania środków na remont trasy do granic miasta (w rejon Proboszczewic).
Czy jest szansa, że tramwaje wrócą na wspomniane odcinki tras? – Powiem uczciwie: bez ustawy metropolitalnej zapomnijmy o tym. Gminy wiejskie Zgierz czy Ozorków nie są w stanie partycypować w kosztach wybudowania torowiska. Jeżeli chodzi o Lutomiersk, to po środku jest Konstantynów, którego
nie stać, by remontować odcinek do granic z Lutomierskiem. Liczba mieszkańców Konstantynowa, którzy korzystaliby z tej linii, jest znikoma. To sprawia, że to jest nieopłacalne – uważa Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Sama Łódź nie jest w stanie pomóc podmiejskim gminom. – My – jako miasto – nie mamy prawa budować na terenie, który do niego nie należy. Nawet gdybyśmy mieli takie prawo, to i tak nie byłoby nas stać, by przy uszczuplonych finansach sponsorować sąsiednie samorządy – przekonuje Zdanowska.
Jak zatem poprawić komunikację na dojazdach do Łodzi? – Proponowałam jakiś czas temu inne rozwiązanie. Mamy wydzieloną przestrzeń pasa drogowego, w którym znajduje się torowisko, a w zasadzie jego ruina. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tej przestrzeni zbudować osobny, betonowy pas – bądź z zastosowaniem innego, przepuszczalnego rodzaju nawierzchni – po którym kursowałyby autobusy elektryczne – mówi Hanna Zdanowska. – Po pierwsze: autobus uniknąłby korków, a do tego byłby zeroemisyjny dla środowiska, oczywiście pod warunkiem, że prąd będziemy produkowali z energii odnawialnej. Po drugie: można by też ten pas wykorzystać na przykład jako drogę rowerową, która świetnie by nas skomunikowała – przekonuje prezydent.
Jak podkreśla, to rozwiązanie pomogłoby lepiej dopasować ofertę do popytu. – Mogłyby to być mniejsze pojazdy, bo tam nie ma potrzeby, żeby jechał tramwaj, który zabiera 200 pasażerów. Potrzebny jest autobus, który będzie kursował w przewidywalnym czasie, zabierający 20-30 pasażerów – twierdzi Zdanowska.