Choć minęły już dwa przewidziane przetargiem terminy dostawy, to jak dotąd na terenie zajezdni MPK Częstochowa nie pojawił się ani jeden z dwunastu zakupionych autobusów MAN. Przewoźnik, dostrzegając winę producenta, zapowiada konsekwencje.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Częstochowie w kwietniu br. wyłoniło wykonawcę przetargu na dostawę dwunastu nowych niskopodłogowych autobusów MAXI o napędzie konwencjonalnym.
Zwycięzcą był MAN Truck & Bus Polska, który zaoferował model A37. Relatywnie krótki termin realizacji sprawił, że MPK jeszcze na etapie zapytań ofertowych zgodziło się na dostawę pojazdów w dwu transzach, z czego pierwszych 6 autobusów miało być dostarczonych 15 października, a kolejne najdalej 9 listopada.
Przyjazd z opóźnieniem
Opóźnienie odnotowano już przy terminie pierwszej dostawy. Już wtedy nieoficjalnie rozmawiając z przedstawicielami MPK dowiedzieliśmy się, że nie wiadomo, kiedy dostawa zostanie sfinalizowana, ale w zanadrzu był jeszcze kolejny termin. Ten jednak minął, a miejsca postojowe w zajezdni dla tych autobusów nadal pozostają puste. W czym rzecz?
– Przyczyny opóźnienia w dostawie kolejnych, 12 nowych autobusów dla MPK leżą po stronie producenta pojazdów – poinformował Maciej Hasik, rzecznik MPK.
Jednak czyste sumienie w MPK niczego nie zmienia, bo autobusy są potrzebne. Po
zawieszeniu eksploatacji 39 autobusów hybrydowych Solbus przewoźnik nadal posiłkuje się pozostałymi przy sprawności technicznej Ikarusami. – Liczymy na to, że autobusy niebawem do nas dotrą, bo chcielibyśmy, żeby jak najszybciej, jeszcze tej jesieni, mogli z nich korzystać częstochowscy pasażerowie – dodał Hasik.
– W przyszłym tygodniu [tj. od 26 listopada – red.] będą już wysyłane pierwsze autobusy – uspokoiła Marta Stefańska, specjalistka ds. komunikacji w MAN Truck & Bus Polska. W trakcie rozmowy z dziennikarzem serwisu transport-publiczny.pl nie dysponowała jednak informacją, w jaki sposób pojazdy będą dostarczane do Częstochowy, tj. łącznie, transzami, czy np. pojedynczo, systematycznie co kilka dni.
Producent wstrzymał się z udzieleniem informacji na temat przyczyny opóźnienia. Wiadomo nam jedynie, że są one od niego niezależne.
Niezależnie od tego MPK zapowiada kary. – Z uwagi na niedotrzymanie ustalonego terminu zostaną wyciągnięte konsekwencje zgodnie z zapisami umowy – oznajmił Maciej Hasik.
Pokłosie 40 Solarisów
Kara umowna najpewniej będzie finansowa. Ciekawostką jest, że kilkanaście lat temu EvoBus Polska, łapiąc duże opóźnienie w dostawie Mercedesów Citaro, w ramach rekompensaty dostarczył jeden nadprogramowy autobus więcej (jeździ z numerem ewidencyjnym 118). Dziś na taką szczodrość pewnie nie ma co liczyć.
Zakupy 12 MAN-ów to pokłosie poprzedniego wielkiego zakupu realizowanego przez MPK. Przypomnijmy –
było to 40 Solarisów Urbino 12 IV generacji. Tamto postępowanie przewidywało opcjonalne zakupy uzupełniające. W MPK znaleziono wolne środki, ale w międzyczasie zmieniło się prawo, co uniemożliwiło taki zakup. Poza tym Solaris w rozmowach z MPK miał oznajmić, że nie może być już mowy o pojazdach w cenie z ostatniego przetargu. Koniecznym było więc rozpisanie nowego postępowania.
Dlatego też wyposażenie MAN-ów będzie identyczne z Solarisami. Pasażerowie dostaną więc 12 autobusów niskopodłogowych z oświetleniem LED, biletomatami, rozbudowanymi kasownikami, systemem Wi-Fi i rozbudowaną wizyjną informacją pasażerską wewnątrz i na zewnątrz pojazdu. Komfort podróży zapewni klimatyzacja, a bezpieczeństwo monitoring wizyjny.
MPK do zakupów musiało dołożyć, bowiem przygotowało na nie środki w kwocie 11 470 000 zł netto, ale MAN zażądał za swoją ofertę 11 628 000 zł netto i był jedynym producentem, który zgłosił się do przetargu. Generalnie producenci nie mieli wielkiego pola do popisu, bo jednym z warunków im postawionych była unifikacja podzespołów z taborem już posiadanym przez MPK.