Wspólna oferta złożona przez Solarisa i Stadlera w krakowskim przetargu otwiera faktyczną współpracę tych firm w zakresie tramwajów. Porozumienie nie oznacza, że polski producent porzuca koncept Tramino. – Wręcz przeciwnie – chcielibyśmy wzmocnić nasz dział tramwajowy. Dzięki współpracy możemy rozszerzyć naszą ofertę – mówi Andreas Strecker, prezes firmy Solaris Bus & Coach.
Witold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: Wielkim wydarzeniem targów InnoTrans było nawiązanie współpracy Solarisa i Stadlera w zakresie produkcji tramwajów. Jaki stoi pomysł za tym stoi? Co chcą Państwo osiągnąć?
Andreas Strecker, prezes firmy Solaris Bus & Coach: Firmy, obie rodzinne, dobrze do siebie pasują. Są komplementarne w zakresie strategicznych produktów – Stadler ma pojazdy, których nie ma Solaris i na odwrót. Możemy wspólnie zaoferować większą gamę produktów i będziemy startować w przetargach jako konsorcjum, zwłaszcza w Polsce.
Czy omawiano kwestię podziału odpowiedzialności i obowiązków?To zależy od konceptu produktu, który będzie oferowany. Wszystko będzie omawiane w zakresie konkretnych przypadków.
Współpraca nie znaczy, że Solaris zamyka swój dział tramwajowy?Wręcz przeciwnie – chcielibyśmy wzmocnić nasz dział tramwajowy. Dzięki współpracy możemy rozszerzyć naszą ofertę i tym samym podnieść nasza konkurencyjność na rynku. To z kolei powinno wpłynąć na wzrost sprzedaży i zatrudnienia.
Rodzina pojazdów Tramino nie umiera?Zdecydowanie nie. Poza tym, jeśli spojrzeć na rynek tramwajowy, nie ma jednego konceptu tramwaju. Każdy klient ma swoją historię i konkretne wymagania. Podobnie jest na rynku autobusowym. Znacznie łatwiej naszym firmom będzie wspólnie znaleźć najlepsze rozwiązanie zamiast po prostu tracić wysiłek na konkurowanie.
Teraz oferowane będą pojazdy Tramino Solarisa czy pojazdy Stadlera?Zawsze będzie to najlepszy produkt, jaki możemy mieć dla konkretnego zamówienia – dlatego robimy to razem. Porównamy nasze produkty – wózki, pudła itp. Może zaoferujemy kombinację dwóch rozwiązań – o tym będą decydować zespoły inżynierów i działu sprzedaży w odniesieniu do konkretnych zamówień.
Jedną z zalet Solarisa było startowanie w niewielkich przetargach i umiejętność dopasowania oferty do małych zamówień, co miało szczególne znaczenie na rynku niemieckim. Czy Solaris utrzyma zainteresowanie takimi przetargami?Oczywiście, będziemy startować w takich przetargach. Z drugiej strony potrzebujemy większych zamówień, by uzasadnić inwestycje w rozwój naszych zakładów. Dlatego mamy odwagę
startować w Krakowie, który zamawia 50 wozów. Dla samego Solarisa mogłoby to być spore wyzwanie, ale w porozumieniu ze Stadlerem mamy spore szanse.
Razem możecie zaoferować lepszą cenę?Teoretycznie powinno to być możliwe – łączymy siły, porównamy koszty, warunki sprzedaży i zakupu.
Kraków zawarł ciekawy wymóg jazdy autonomicznej na dystansie 3 km. Czy to stanowi wyzwanie dla producentów? Wyprodukowaliśmy 1400 elektrycznych pojazdów, w tym trolejbusów i pojazdów z bateriami lub superkondensatorami. Mamy spore doświadczenie jeżeli chodzi o tę „beztrakcyjną” sferę.
Podsumowując – czy zmieni się teraz zainteresowanie rynkami? Czy Solaris będzie chciał wejść z tramwajami na inne rynki niż Polska i Niemcy?Polska i Niemcy to dwa największe rynki w Europie. Jest już kilka przetargów i wiele w trakcie przygotowań. W sposób oczywisty koncentrujemy się na tych przetargach – mają odpowiednią objętość liczbową, znamy klientów, mamy odpowiednie produkty. Również Brunszwik w Niemczech, gdzie już jeżdżą nasze tramwaje, będzie także ogłaszać kolejny przetarg. Oczywiście będziemy współpracować z obecnymi klientami tramwajowymi.
Inne państwa też są możliwe – ze Stadlerem otwiera się przed nami sporo drzwi. Z drugiej strony konsorcjum jest świeże i nie możemy od razu startować w 30 miastach na raz. Kraków jest pierwszy, toczy się postepowanie w Poznaniuń, czekamy na Warszawę, do tego wspomniany Brunszwik – to te najwcześniejsze zamówienia, które są w kręgu naszych zainteresowań.
Solaris prowadzi montaż końcowy tramwajów w Poznaniu, ale przestrzeń ta należy do innych podmiotów. Czy utrzymają Państwo to miejsce?Musimy opuścić tę lokalizację w II połowie przyszłego roku. Będziemy szukać innego miejsca na montaż pojazdów szynowych. Szukamy takiego rozwiązania, żeby nowe miejsce nie było zbytnio oddalone od dotychczasowego.
Zmieniając nieco temat – na jakim etapie jest produkcja tramwajów dla Lipska?Dostarczymy pierwszy pojazd do końca roku. Trwa homologacja, która jak dotąd przebiega sprawnie. To między innymi efekt naszych wcześniejszych doświadczeń w Jenie i Brunszwiku.
Solaris zaprezentował pełnowymiarową makietę wnętrza tego tramwaju. Co jest najciekawszym elementem wyposażenia?
Makieta jest bardzo zbliżona do rysunków i projektów. Wnętrze jest lekkie, ze świeżymi kolorami. Na uwagę zasługuje kwestia oświetlenia, które jest wyjątkowe i będzie wzmacniać pozytywne wrażenia pasażerów z jazdy. Światło może zmieniać się w ciągu dnia. Można za pomocą światła – ciepłego czy zimnego – osiągnąć sporo rzeczy, tak jak w domu. Odbiór takiej przestrzeni zmieni się. W końcu trzeba ludzi zachęcić, by podróżowali tym pojazdem – do tego potrzeba atrakcyjnego wnętrza, jak i wyglądu zewnętrznego.
Tramwaj jest odmienny względem dotychczas wyprodukowanych przez Solarisa, zawiera znacznie mniej koloru.Nasze pomysły konsultujemy z klientem, są też historyczne schematy malowań i barw, które wykorzystujemy. Nie ma potrzeby wywracania wszystkiego do góry nogami i wymyślania na nowo, gdy klienci szukają tego, co już znają. Zbyt drastyczne zmiany mogą prowadzić do niepotrzebnych nieporozumień. Poza tym zawsze dostarczamy taki produkt jakiego oczekuje przewoźnik. Również pod względem designu. To jedna z naszych solarisowych przewag rynkowych.