Nie od polityków, a od wykładu naukowca rozpoczął się dziś w Warszawie Kongres Czystego Powietrza. Prof. dr hab. Szymon Malinowski wykazał w nim, że walcząc o czyste powietrze nie możemy tracić z oczu szerszego kontekstu katastrofy klimatycznej. Dane pokazują bowiem, że wymiana kopciuchów na czystsze piece, a samochodów spalinowych na elektryczne może poprawiać jakość powietrza, ale niekoniecznie w obniżeniu katastrofalnej emisji CO2. - Jesteśmy o krok od przekroczenia granicy, która uczyni Ziemię planetą niezdatną do życia - przestrzega prof. Malinowski.
Kongres Czystego Powietrza to szósta już edycja coraz bardziej znaczącego spotkania ekspertów i polityków, organizowanego przez TOR Konferencje. Wystąpienia można śledzić bezpłatnie dzięki transmisji na naszych portalach. O tym, że warto to robić przekonało już pierwsze wystąpienie - wykład prof. dr hab. Szymona Malinowskiego, Dyrektora Instytutu Geofizyki z Zakładu Fizyki Atmosfery Uniwersytetu Warszawskiego.
Planeta niezdatna do życiaJak przypominał prof. Malinowski, klimat zależy m. in. od tego, czy planeta absorbuje więcej energii, niż oddaje w przestrzeń kosmiczną. - Dlatego klimatem rządzą chmury, aerozole i gazy cieplarniane - a Słońce dostarcza energii - tłumaczył dodając, że Ziemia jest obecnie w stanie nierównowagi energetycznej, bo oddaje mniej energii niż absorbuje. A absorbowane ilości są ogromne.
Co ciekawe, jak wynika z badań lata 60 XXwieku charakteryzowały się jeszcze umiarkowaną nierównowagą energetyczną, mimo dużej już emisji gazów cieplarnianych. To był efekt… zanieczyszczenia powietrza. Pyły i sadze odbijały promieniowanie i choć były zabójcze dla zdrowia ludzi, to globalnie równoważyły efekt wywoływany przez gazy cieplarniane. - Z kwaśnymi deszczami i emisją pyłów sobie poradziliśmy. Ale przez to absorbcja energii rośnie szybciej - wskazuje naukowiec. Nierównowaga wzrosła, rozpoczęło się podgrzewanie Ziemii.
Dlatego zdaniem naukowców ważne jest, by walcząc o czyste powietrze nie zapominać o kryzysie klimatycznym. - Granicę 2 stopni Celsjusza przyjmuje się jako przekroczenie progu planetarnego i wrzucenie planety w stan, do którego nie jesteśmy przygotowani ani my, ani cała przyroda - mówi prof. Malinowski. To nie będzie kryzys - to będzie powrót do temperatur, które ostatni raz na Ziemii występowały w czasach dinozaurów w tempie do którego natura ani człowiek nie zdążą się zaadoptować.
[Uzupełnienie: według modeli klimatycznych, po przekroczeniu progu szacowanego na 2st. C procesy emisji gazów cieplarnianych ze źródeł naturalnych, jak wieczna zmarzlina napędzą dalszy wzrost temperatur.
Jest to dobrze opisane m. in. tutaj]
Dopłacamy biliony (!) dolarów do paliw kopalnych
- Mówimy o ambicjach w redukcji emisji, ale one nie realizują się w naszym postępowaniu. Globalne emisje z paliw kopalnych dalej z roku na rok rosną, a jedyne spadki są związane z kryzysami gospodarczymi. Nasza gospodarka jest dalej kompletnie zależna od paliw kopalnych i nie potrafimy wyplątać się z tej zależności - mówi prof. Malinowski dodając, że każdy kilogram paliwa, każdy wat zmarnowanej energii jest nie do odrobienia.
Co najbardziej szokujące, sami finansujemy katastrofę klimatyczną. Według badań Międzynarodowego Funduszu Walutowego w skali globu bezpośrednie i ukryte dopłaty do paliw kopalnych w samym 2022 roku wyniosły 5,9 biliona (5900 miliardów) dolarów. To 6,8 % światowego PKB. I te dopłaty według szacunków wzrosną do 7,4 proc. PKB w 2025 roku.
Z sali padły również pytania o inne przytaczane przez prof. Malinowskiego dane z których wynika, że elektromobilność ma jak dotąd… negatywny wpływ na klimat. - Robimy to po prostu źle. Budujemy wielkie, ciężkie samochody o ogromnym zasięgu i dużej mocy. Taki samochód ma na wejściu taki ślad węglowy, jak spalinowy golf - wraz z tankowaniem mu paliwa przez 180 tys. kilometrów. Musimy zmienić podejście, bo nasza elektromobilność, czy też w ogóle nasza mobilność służy głównie do wożenia samochodów które mają 1,5 tony a nie naszych ciał, które ważą do 80 kg. To nigdy nie będzie efektywne - wyjaśnił naukowiec.
Jak podsumował prof. Malinowski, walka z zanieczyszczeniami powietrza to słuszny cel, bo pyły mają straszne skutki zdrowotne, ale nie możemy zmieniać jednego pieca “kopciucha” na inny piec. Jak podał, przez takie podejście we wskazywanej za wzór ekologii Danii większość energii cieplnej pochodzi… ze spalania importowanego z innych krajów drewna. - Nie możemy stracić szerszego kontekstu katastrofy klimatycznej - spuentował.