"W polskim społeczeństwie panuje przyzwolenie na łamanie przepisów ruchu drogowego. Przepisową prędkość egzekwuje się nieudolnie, a i tak takie działania są obiektem ataków populistycznych polityków i części mediów" - pisze w komentarzu dziennikarz "Transportu-Publicznego.pl" Dominik Wójcik.
To szokuje tych, którzy są po prostu uczciwi. Muszą wysłuchiwać argumentów o zbyt powszechnym karaniu mandatami, o nękaniu kierowców, którzy nie mają gdzie, a przecież muszą zaparkować, czy o zbyt restrykcyjnym pilnowaniu dozwolonej prędkości.
A przecież są tacy – tłumaczą obrońcy „wolności” na drogach – którzy muszą czasem wcisnąć gaz do dechy. Np. przedstawiciele handlowi, którzy zresztą czują się nietykalni, ponieważ poruszają się pojazdami zarejestrowanymi na zakład pracy. Mam wrażenie, że pokutuje pogląd, że „oni muszą łamać przepisy, bo inaczej nic by nie zarobili”.
Czy to oznaka ich zaradności? Raczej nieporadności i braku umiejętności zorganizowania sobie czasu. Jeśli ktoś, jeżdżąc zgodnie z przepisami nie może znaleźć się na czas w określonym miejscu po zakończeniu zgodnie z planem wcześniejszych obowiązków, to najwyraźniej nie powinno go tam być.
Cały felieton znajdziesz tutaj.