W kilku miastach Polski rozważa budowę, czy też rozbudowę sieci tramwajowych. W kilku innych już się je buduje. Za każdym razem wiąże się z tym zainteresowanie mediów i publiczna dyskusja. A w niej tezy, które mimo braku merytorycznego wydźwięku, strach pozostawić bez odzewu – pisze w felietonie dziennikarz „Transport–Publiczny.pl” Dominik Wójcik.
Za rozwojem motoryzacji stoją lobbyści naftowi. Chcą sprzedawać swoje produkty, a największym (jeśli nie jedynym) odbiorcą jest przemysł motoryzacyjny. Z pochodnych ropy buduje się drogi, produkuje części samochodowe i paliwo. To samonapędzająca się machina. Ekonomiczne perpetuum mobile.
Za rozwojem elektrotransportu nie lobuje nikt, bo dziś branża transportowa jest oddzielona od branży energetycznej. Organizatorzy transportu oraz przedsiębiorstwa transportowe nie mają powiązań z przedsiębiorstwami produkującymi energię elektryczną. Paradoksalnie koncerny energetyczne nie lobują na rzecz rozwoju sieci kolejowych, tramwajowych, trolejbusowych, bo transport nie jest jedynym odbiorcą produkowanego dobra. Mało tego. Jako cywilizacja, niebawem możemy stanąć przed problemem niewydolności producentów nie mogących zaspokoić rosnącego popytu na prąd. Tyle, że ten problem można stosunkowo łatwo pokonać (źródła inne, niż kopalne), w przeciwieństwie do nagłego braku paliw kopalnych zasilających przemysł naftowy.
Wydzielona trasa BRT może być zbawieniem w miastach zatłoczonych przez samochody. Jednak ten, to widział ten środek transportu wie, że to system mimo wszystko pożerający przestrzeń. To dwa pasy ruchu dla autobusów i dwie ogólnodostępne jezdnie dla każdego z kierunków ruchu. Bariera dla poruszających się w poprzek. Czy taką autostradę można wprowadzić w osiedle mieszkaniowe? Nie.
A tramwaj można.
Cały felieton p
rzeczytasz tutaj.