FlixBus ogranicza liczbę połączeń i tnie ofertę. Spółka zapewnia, że to kwestia dostosowania do sytuacji wywołanej pandemią. – Dokładnie analizujemy dane i widzimy z wyprzedzeniem spadek popytu, dzięki czemu możemy automatycznie zareagować. Wielu przewoźników na rynku nie ma takich narzędzi. Mimo ograniczenia oferty nadal mamy ponad 70 autobusów wykonujących operacje i jest to w tej chwili największa flota w Polsce – przyznaje Michał Leman, dyrektor FlixBusa w Polsce. Zapewnia przy tym, że firma jest gotowa do dalszej ekspansji i w roku 2021 będzie przywracała połączenia.
Łukasz Malinowski, Transport Publiczny: Jak do tej pory FlixBus radził sobie z pandemią i wprowadzanymi przez rząd ograniczeniami np. związanymi ze zmniejszeniem liczby miejsc dostępnych w pojazdach? Michał Leman, dyrektor zarządzający FlixBusa w Polsce, na Ukrainie i w krajach bałtyckich: FlixBus wprowadza wszystkie przewidziane przepisami ograniczenia mające na celu ochronę zdrowia naszych pasażerów i pracowników. Ponadto wdrożyliśmy własne, rozszerzone standardy bezpieczeństwa i higieny, uwzględniające m.in. obowiązek zasłaniania nosa i ust podczas podróży, profesjonalną dezynfekcję pojazdów po każdym kursie czy wyłączenie z zajmowania pierwszego rzędu miejsc za kierowcą. Także niezależnie od limitu pasażerów, autobusy FlixBusa były i są bezpieczne.
W przypadku pierwszego lockdownu wykorzystaliśmy doświadczenia z krajów i zespołów FlixBusa, które zostały wcześniej dotknięte epidemią. Dzięki temu wiedzieliśmy jak szybko spadnie popyt na nasze usługi i jak dostosować do tego ofertę. Od początku pierwszej fali równolegle do ograniczania oferty przygotowywaliśmy plan restartu, tj. odpowiednie procesy wewnętrzne szczególnie dotyczące analizy danych, komunikacji z partnerami autokarowymi i pasażerami o bieżących zmianach w kursowaniu autobusów.
Pojawiały się jednak sygnały o tym, że możecie wypaść z rynku.Nie po raz pierwszy pojawiają się różne komentarze, że FlixBus zawiesza działalność. W trakcie pierwszej fali zredukowaliśmy siatkę połączeń do jednego jeżdżącego autobusu, a od końca maja uruchomiliśmy siatkę ponownie dochodząc do prawie 200 pojazdów na trasach. Mimo ograniczenia oferty nadal mamy ponad 70 autobusów wykonujących operacje i jest to w tej chwili największa flota w Polsce. Nasze oddziały na innych rynkach również ograniczają ofertę lub nawet zawieszają operacje, dotyczy to na przykład Niemiec. Jednak połączenia FlixBus Polska do Niemiec i przez Niemcy do Belgii, Francji i Holandii będą nadal wykonywane.
fot. FlixbusJak wyglądały przewozy w sezonie letnim w porównaniu do roku poprzedniego? Czy pozwoliły ona na poprawę waszej sytuacji i współpracujących z wami przewodników?Spadek przewozów był bardzo wyraźny. Szacujemy, że cała branża odnotowała ruch na poziomie 40% w porównaniu z poprzednim sezonem. Z drugiej strony wielu przewoźników w ogóle nie uruchomiło swoich linii w sezonie letnim. FlixBus uruchomił około 90% oferty z poprzedniego roku, dzięki czemu nasz udział rynkowy wzrósł. Tak duża skala operacji i szybkie uruchomienie oferty było możliwe dzięki ścisłej współpracy z naszymi partnerami autobusowymi – lokalnymi przewoźnikami – oraz ich dużej elastyczności w działaniu.
Rozbudowana oferta w sezonie letnim pozwoliła zarówno nam, jak i partnerom odrobić przynajmniej część strat i przygotować się na drugą falę zachorowań. Niestety sezon trwał niecałe 3 miesiące, a ograniczenia pozostaną z nami zapewne co najmniej do wiosny. Nie ma więc mowy o zbudowaniu takiej nadwyżki by cały ten okres przejść bez trudności. Tym bardziej biorąc pod uwagę wprowadzone ponownie ograniczenie liczby dopuszczonych do przewozu pasażerów do 50% liczby miejsc.
Na ile ograniczenia i ogólny spadek zainteresowania podróżami wpływają na finanse samego FlixBusa, a jak na przewoźników.
Każde nowe ograniczenie obniża popyt o kilka procent, te ostatnie o co najmniej kilkanaście, a dodatkowo mamy mniejszą liczbę miejsc dostępną do sprzedaży. Na to nakładają się ograniczenia poza granicami Polski, takie jak lockdown czy obowiązkowa kwarantanna.
Model funkcjonowania FlixBusa zakłada bliską współpracę z partnerami autobusowymi, dotyczy to zarówno dzielenia się zyskiem, jak i ryzykiem i stratami. To, na czym się skupiamy w tej chwili to dostosowanie oferty do spadającego popytu i ograniczenie wynikających z tego strat zarówno dla nas, jak i naszych partnerów.
Podobna sytuacja jest w całej europejskiej siatce FlixBusa. W większości krajów mamy już w tej chwili znacznie mniejszą ofertę ze względu na rozwój pandemii i restrykcje (więcej w tekście:
FlixBus i FlixTrain zawieszone od 3 listopada w Niemczech, Austrii i Szwajcarii - przyp. autora)
Jak na kondycję waszą i branży wpłynęły ostatnie nowe zakazy?Dostosowaliśmy się do wszystkich nowych ograniczeń, co było okupione dużym wysiłkiem organizacyjnym naszych pracowników i partnerów. W krytycznym momencie dowieźliśmy wszystkich pasażerów do ich miejsc docelowych, pomimo tego, że ustawodawca nie ułatwił nam zadania. Są to decyzje, co do których mamy poważne wątpliwości. Badania z Wielkiej Brytanii czy Niemiec pokazują, że transport zbiorowy jest bezpieczny i nie był źródłem zakażeń, mimo braku ograniczenia dostępnych miejsc.
To ograniczenie musiało niestety pociągnąć za sobą kolejne cięcia oferty, bo przy dostępności do sprzedaży połowy autobusu wiele linii nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Przed nami co najmniej sześć bardzo trudnych miesięcy i wspólnie z partnerami musimy pilnować kosztów i rentowności połączeń. Stąd tak duże ograniczenia oferty w porównaniu do szczytu letniego.
Dokładnie analizujemy dane i widzimy z wyprzedzeniem spadek popytu, znacznie wcześniej niż autobus wyjedzie na trasę, dzięki czemu możemy automatycznie zareagować. Wielu przewoźników na rynku nie ma takich narzędzi i procesów, spadek popytu widzi dopiero po przejechaniu trasy. To prowadzi do ogromnych strat.
Jaki los czeka teraz współpracujących z wami najmniejszych przewoźników?Pracujemy z każdym naszym partnerem na bardzo podobnych zasadach. Chcemy zbudować najlepszy dla obu stron plan przejścia przez czas pandemii. Nikt nie jest zostawiony sam sobie, pracujemy ze wszystkimi stronami: producentami autobusów, instytucjami finansowymi i przewoźnikami. Mamy różne mechanizmy, które możemy zastosować tak aby podzielić ryzyko i koszty, oraz by móc dalej funkcjonować w kolejnych miesiącach. My tych partnerów potrzebujemy w przyszłym roku. Jest możliwe, że nie wszyscy partnerzy będą dalej z nami współpracować, ale to naturalny proces, który miał miejsce już wcześniej.
Musimy też pamiętać, że wielu przewoźników poza liniami operowanymi w naszych barwach prowadzi własną działalność, na przykład przewozy szkolne czy pracownicze. Na niektórych wykorzystuje teraz nasze autobusy, aby sprostać nowym restrykcjom.
fot. FlixbusCzy ograniczenia wprowadzane ze względu na COVID-19 są w jakiś sposób zgrane z Funduszem Autobusowym – czy nowy program dofinansowania może pomóc małym przewoźnikom lub takim jak FlixBus? Czy mamy tu całościowe podejście do funkcjonowania branży przewozów autobusowych?Widać jedną zmianę, podniesiono maksymalną stawkę dopłat w ramach funduszu z 1 PLN na 3 PLN za kilometr. To jest na pewno pomoc dla przewoźników na liniach lokalnych i regionalnych. Taką działalność prowadzą również nasi partnerzy.
Nie widzimy żadnych działań o charakterze długofalowym. Temat zmian lub nowej ustawy o Publicznym Transporcie Zbiorowym zniknął całkowicie. To jest dobry czas na pracę nad docelowym modelem funkcjonowania transportu publicznego w Polsce, aby móc go wdrożyć od razu po pandemii. Całościowe podejście widzimy tylko w jednym obszarze: krytyce transportu publicznego i stałym podkreślaniu jak bardzo przyczynia się do rozwoju pandemii, chociaż badania pokazują, że jest inaczej.
Na jakich trasach obecnie jest największe obłożenie i zainteresowanie pasażerów?Druga fala epidemii wywołała bardzo duży spadek popytu, kolejne restrykcje zniechęcają do podróży, a poza tym lista otwartych atrakcji, a co za tym idzie możliwości spędzania wolnego czasu, również spada. Do tego mamy zamknięte granice (np. węgierską), wymagane negatywne wyniki testów lub obowiązkową kwarantannę (np. w krajach bałtyckich), czy lockdown (np. we Francji). Obłożenie spada właściwie na wszystkich trasach i pogłębia wraz z pojawiającymi się restrykcjami na danym kierunku.
To wymaga od nas dostosowania oferty, co będziemy systematycznie robić aż do wiosny. Celem jest utrzymanie funkcjonowania głównych korytarzy nawet na minimalnym poziomie, gdzie jeszcze widzimy popyt, aby na ich bazie rozwijać siatkę w przyszłym roku. Na ten moment nie ma mowy o zawieszaniu działalności albo rezygnacji z rozwijania innych rynków. Uruchomiliśmy w tym roku linie do krajów bałtyckich, za kilka dni uruchamiamy kolejne połączenia z Ukrainą. To najlepszy dowód na to, że podchodzimy do naszej działalności w długiej perspektywie.
Jakie są wasze plany na zimę i rok 2021? Czy w ogóle w obecnej sytuacji można mówić o planowaniu?Planowanie i analiza uzyskanych wyników ma fundamentalne znaczenie, szczególnie w obecnej sytuacji. Każdy krok i decyzja muszą być przemyślane, zaplanowane pod kątem spodziewanego efektu i zmierzone po terminie, aby zweryfikować czy zamierzone cele zostały zrealizowane.
Większość naszych rozmów z partnerami w tej chwili dotyczy przyszłego roku i planowanego rozwoju siatki połączeń. To jest punkt wyjścia do ustalenia planu na najbliższe miesiące. Jeżeli mamy przejść razem przez te najtrudniejsze, a zarazem kluczowe, sześć miesięcy, musimy mieć pewność co do tego czego potrzebujemy w przyszłym roku pod kątem siatki połączeń, floty i operacji wykonywanych przez każdego partnera.
Mamy prawie gotowy plan z kolejną fazą ekspansji, wcześniej będziemy musieli ponownie uruchomić wszystkie linie, które teraz zawieszamy. Zarówno my, jak i partnerzy autobusowi, jesteśmy na to przygotowani. W 2021 roku nasi partnerzy będą mieli znacznie więcej kilometrów do przejechania niż w tym i to w całej Europie. Czekamy tylko na jak najszybszy koniec pandemii.