Flixbus świętuje 10-lecie swojego istnienia z pompą. W drugiej połowie roku zielone autobusy po raz pierwszy w historii obsłużą linię do Chile w Ameryce Południowej. Rozwój marki na tym kontynencie to pewnik. Niemal wszystko zależy tam od transportu drogowego.
W 2021 Flixbus przejął północnoamerykańską markę legendę – Greyhound. – Zrozumieliśmy, że jeżeli chcemy być globalnym graczem, musimy być obecni w Stanach Zjednoczonych. Obecnie systemy sprzedażowe Greyhounda i Flixbusa są integrowane. Autobusy tej firmy wjeżdżają też do Meksyku, co sprawia, że Flix przebojem wszedł również do Ameryki Środkowej. Od 2021 roku firma jest obecna w Brazylii, skąd planuje dalszą ekspansję.
– W całej Brazylii kolej odgrywa rolę marginalną. W 200-milionowym kraju gospodarka postawiona jest na autobusach i ciężarówkach. Jesteśmy tam od 2021 roku, a decyzję o wejściu na ten rynek oceniam jako trafną. W drugiej połowie 2023 roku podobny sukces planujemy powtórzyć w Chile. Mamy zamiar zrewolucjonizować ten rynek, nadać mu nową jakość, tak jak miało to miejsce w Europie – powiedział André Schwämmlein, prezes Flixbusa.
Na rynku europejskim firmie, po Covidzie wiedzie się znakomicie. W 2023 roku firma spodziewa się poprawy wyników finansowych o 20% w stosunku do i tak niezłego roku 2022.
Na europejskiej mapie połączeń Flixa białą plamą jest już tylko Mołdawia i Irlandia (brakuje też Islandii, ale warunki ludnościowe do prowadzenia biznesu na wyspie w zasadzie nie istnieją). Zapytaliśmy prezesa Flixa, czy zamierza wejść na ten rynek, ale ten stwierdził, że w najbliższym czasie nie będzie otwarcia w tych krajach. Spółka nie zamierza też wracać do Rosji.
– Podjęliśmy decyzję o wyjściu z tego kraju (Flixbus obsługiwał połączenia z Tallina do Sankt Petersburga – dop. red.) Być może wrócimy tam kiedyś w innych warunkach politycznych, w tej chwili nie ma o tym mowy. Stoimy przy Ukrainie i to nie podlega dyskusji – powiedział.