Francuski minister gospodarki Emmanuel Macron chce liberalizacji prawa regulującego przewozy autokarowe we Francji. Megabus.com, czyli transeuropejski odpowiednik PolskiegoBusa, który należy do tej samej grupy kapitałowej, z zapowiedzi się cieszy. Martwią się nią przewoźnicy kolejowi.
Dziś sytuacja wygląda dla przewoźników autokarowych nie najlepiej. Każda firma, która chce uruchomić linię między Francuskimi miastami, musi podpisać osobną umowę z lokalnymi władzami samorządowymi. Nawet jeśli połączenie ma charakter międzynarodowy i przejeżdża tylko przez kilka francuskich miast. W sumie restrykcje dla przewoźników autokarowych są dużo większe niż w innych europejskich krajach. W efekcie w Szwecji w podróżach między miastami przewozy autokarowe stanowią 5 proc., w Wielkiej Brytanii, gdzie poluzowano niedawno prawo dotyczące tych przewozów – 4 proc. Tymczasem we Francji to zaledwie… 0,0005 proc.
Prezes Megabus.com Edward Hodgson nazywa obowiązujące we Francji prawo „archaicznym” i w specjalnym oświadczeniu cieszy się z zapowiedzi ministra. Megabus, który jest częścią należącego do szkockiego milionera Briana Soutera konsorcjum Stagecoach Group (to ta sama grupa, która stworzyła w Polsce PolskiegoBusa) wozi pasażerów między Paryżem, Lille, Tuluzą, ale też Brukselą, Barceloną, czy Londynem. To między innymi jego spółka, ale też liczne organizacje zrzeszające przewoźników, lobbuje w sprawie zmiany prawa.
W kontrze do koleiDuża część przewozów regionalnych we Francji odbywa się po torach kolejowych. Istniejące prawo ma za zadanie również chronić francuską kolej. Ale przewoźnicy autokarowi twierdzą, że autokar jest w stanie dojechać tam, gdzie linii kolejowej nie ma, zapewni więc bardziej elastyczną i kompletną obsługę pasażerów. Dodatkowo przekonują, że istniejące prawo nie tyle chroni francuską kolej, co blokuje rozwój rynku przewozów. – 50 osób w autokarze, to zawsze lepsze rozwiązanie, niż 50 osób w samochodach – tłumaczy Laurent Mazille, jeden z szefów Transdev, właściciela przewoźnika Eurolines, który w przeciwieństwie do Megabus.com, skupiającego się na razie na trasach międzynarodowych, konkuruje z koleją na trasach krajowych.
Macron nie wyjaśnił w szczegółach jak ma wyglądać liberalizacja, ale liczy na przynajmniej 10 tys. nowych miejsc pracy. Zwraca też uwagę, że na zmianach skorzystają mniej zamożni Francuzi. Dziś nie każdego stać na bilet TGV (od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu euro), a przejazdy autokarowe mogą być nawet dziesięciokrotnie tańsze.
Brian Souter, właściciel Megabus.com
tłumaczył niedawno w rozmowie z Transportem–Publicznym.pl, że autokary niekoniecznie muszą stanowić konkurencję dla pociągów. Podawał przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie jest właścicielem szybkiej linii kolejowej między Londynem i Manchesterem, a jednocześnie na tej samej trasie operują należące do niego tanie autokary. Przewozy rosną w obu tych środkach transportu, bo liberalizacja rynku nakręciła chęć do podróżowania.
W Polsce inny problem...W Polsce zarządzający PolskimBusem również starają się zmienić dość restrykcyjne prawo, wprowadzone zresztą niedawno, które liniom ekspresowym zezwala na robienie pośrednich przystanków wyłącznie w miastach wojewódzkich. Tak więc gdyby przewoźnik chciał uruchomić nową linię ze stolicy na południe, to nie mogłaby się zatrzymać np. w Częstochowie. Gdyby linię zamiast „ekspresową” nazwano „pośpieszną” PolskiBus musiałby na niej uznawać ustawowe ulgi, czego robić nie chce, bo ma własny system sprzedaży, który zresztą się sprawdza.