Drugi nabór wniosków na dofinansowanie połączeń autobusowych w ramach rządowego funduszu, który miał ratować fiasko pierwszego naboru, skończył się jeszcze gorzej. Na Mazowszu po pieniądze zgłosiło się 9 samorządów i z pozostałych do wydania 17 mln zł rozdzielono niecałe 150 tys. W województwach lubuskim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim nie złożono żadnego wniosku. Niektórzy wojewodowie nie chwalą się efektami naboru.
Fundusz rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności to jeden z elementów „piątki Kaczyńskiego”. Rząd PIS postanowił przeznaczać każdego roku 800 mln zł na dofinansowanie nowych linii autobusowych w rejonach dotkniętych wykluczeniem transportowym. Na niedostatek transportu cierpi ok. 14 mln mieszkańców Polski. Program, przygotowany w kilka miesięcy, ruszył jeszcze w tym roku, a ponieważ wystartował w wakacje na 2019 r. przeznaczono do rozdziału 300 mln zł. Z tej kwoty chętne samorządy, w efekcie dość skomplikowanej procedury, miały otrzymywać dopłatę w wysokości maksymalnie 1 zł do wozokilometra nowej linii autobusowej.
Pierwszy
rozdział pieniędzy – w sierpniu – zakończył się fiaskiem. Samorządom kazano w dwa tygodnie przygotować plany nowych linii autobusowych. W efekcie z 300 mln rozdano w całym kraju niecałe 18 mln. Ministerstwo Infrastruktury ogłosiło więc dodatkowy, „ratunkowy nabór” w październiku, gdy samorządom dano więcej czasu na przygotowanie wniosków. Efekty okazały się jeszcze bardziej mizerne, a część wojewodów, odpowiadających za rozdział rządowych pieniędzy, nawet nie chwali się wynikami na swoich stronach.
Wojewodowie się nie chwalą
Według wyliczeń „Portalu Samorządowego” w województwach wielkopolskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim nie złożono żadnego wniosku. W pozostałych województwach z puli 280 mln zł rozdysponowano… ok. 1 mln zł. To szacunki, bo urzędy wojewódzkie: łódzki, śląski i kujawsko-pomorski w ogóle do tej pory nie pochwaliły się wynikami naboru, choć skończył się w połowie października. W województwie świętokrzyskim podpisano umowy na 27 tys. zł. W zachodniopomorskim dwa samorządy złożyły wnioski na ok. 22 tys. zł., choć do wzięcia było 17,6 mln zł.
Na Mazowszu przed tygodniem wicewojewoda Artur Standowicz podpisał umowy z przedstawicielami powiatów gostynińskiego, szydłowieckiego i ostrołęckiego, a także z gminami Raszyn, Leoncin, Jakubów, Dąbrówka i Staroźreby. Te osiem samorządów w sumie zyskało dopłaty na 147 tys. zł (z pozostałej na ten rok puli było 17 mln zł).
Porównując obrazowo, choć w uproszczeniu, na całym Mazowszu rząd dofinansował w drugim rozdaniu tyle przejazdów autobusami, ile w ciągu roku realizuje jedna, średnio obciążona linia miejska.
Samorządowcy nieprzygotowani, czy rządowy program na chybcika?
Dlaczego tak się stało. Eksperci, m.in. Bartosz Jakubowski z Klubu Jagiellońskiego, już przy okazji pierwszego, sierpniowego naboru zaznaczali, że samorządy są kompletnie nieprzygotowane na wykorzystanie rządowych pieniędzy, nie tylko dlatego, że dofinansowanie z Funduszu Autobusowego zakłada wyłożenie wkładu własnego ze strony gminy, powiatu lub województwa. Również dlatego, że wielu z nich w ogóle nie widziało do tej pory potrzeby walki z wykluczeniem transportowym.
Z kolei Marcin Gromadzki z firmy doradczej Public Transport Consulting zwraca uwagę na problemy samego programu. – Ograniczona długość dofinansowania na trzy miesiące tego roku i cały przyszły. Gminy boją się podpisać długi kontrakt na kilka lat, bo nie mają pewności, że program się utrzyma, a jeśli nie, wtedy całe finansowanie spadnie na nich – tłumaczy w rozmowie z kielecką „Gazetą Wyborczą”. Zwraca też uwagę na konstrukcję zasad dofinansowania, które pozwalają uzyskać pieniądze tylko na linie nieistniejące, a teoretycznie zabraniają pomocy tym, które dziś jeżdżą na granicy opłacalności.
Małopolski „Dziennik Polski” zwrócił niedawno uwagę, że w tym województwie (w drugim naborze przyznano tu dofinansowanie w podobnej wysokości co na Mazowszu), wciąż nie ruszyły wszystkie linie z pierwszego, sierpniowego naboru. Z Olkusza miały jeździć trzy linie dofinansowane przez rząd, ale z początkiem września ruszyła tylko jedna. Z kolei dofinansowana linia na trasie Bukowina Tatrzańska – Zakopane – Kościelisko –Chochołów – Zuberec – Dolny Kubin ma kursować zaledwie… dwa razy dziennie.
W przyszłym roku do rozdania będzie 800 mln zł oraz, prawdopodobnie, niewykorzystane środki z tego roku.