Nadmorskie miasto cały czas chciałoby wydać 14 mln zł jakie przyznano mu dzieląc pieniądze na autobusy w ramach programu GAZELA, choć trzy rozpisane do tej pory przetargi zakończyły się fiaskiem. Gdynia chciałaby jednak kupić inne autobusy, niż te dla których stworzono program, który, swoją drogą, też się już dawno skończył.
– Czekamy na efekt rozmów Ministerstwa Środowiska i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska z przedstawicielami rządu hiszpańskiego. Tak naprawdę możemy się im przyglądać i liczyć na pozytywne rozpatrzenie naszej prośby – przyznał w rozmowie z serwisem trójmiasto.pl wiceprezydent Gdyni Michał Guć.
Autobus z dymemSprawa gdyńskich autobusów, których nie ma, stała się przedmiotem konsultacji międzyrządowych, bo Gdynia dostała prezent, który najwyraźniej stał się dla niej dużym problemem. Ten „serial” opisywaliśmy w naszym serwisie już kilkakrotnie. Polska sprzedała Hiszpanii część praw do emisji dwutlenku węgla. Pieniądze trafiły do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który wspólnie z Hiszpanami stworzył program wsparcia dla samorządów. W ramach GAZELi rozdzielono 80 mln zł na Częstochowę i Gdynię (chętnych było ok. 30 miast), które jednak mogły za te pieniądze kupić wyłącznie autobusy i to takie z bardzo nietypowym, gazowo–elektrycznym napędem. Wymóg wziął się z tego, że właśnie takie pojazdy produkowały hiszpańskie firmy.
Termin na zakup pojazdów i rozliczenie środków mijał z końcem 2015 r. Częstochowa sobie z tym poradziła, choć 40 nowych autobusów kupiła nie od Hiszpanów, ale od firmy Lider Trading, dystrybutora autobusów Solbus, która widząc potencjał, w ekspresowym tempie skonstruowała nietypową hybrydę. Nie obyło się bez kłopotów z pojazdami, które są w zasadzie nigdy nie używanymi prototypami. Zdarzały się usterki, które powodowały czasowe unieruchomienie wszystkich maszyn. Jeden z kupionych autobusów spłonął.
Mimo tego trudno narzekać. Pieniądze z GAZELi to nie środki unijne. Można nimi sfinansować autobusy w całości. Autobusy w prototypowej wersji to pewne ryzyko. Z drugiej strony ani Częstochowy, ani Gdyni nie kosztuje to nawet złotówki. Dlatego gdyńska niemoc nieco drażni samorządy, które też występowały o pieniądze.
Chcą kupić coś innegoPKM Gdynia rozpisało trzy kolejne przetargi, w których za 14 mln zł chciały kupić dziesięć hybryd. Do żadnego nikt się nie zgłosił. Kryteria były tak skonstruowane, że ewentualnym dostawcą bardzo trudno byłoby je spełnić (pojazdy fabrycznie nowe, ale już przetestowane, co w przypadku tej technologii było kłopotliwe). Teraz gdyńscy urzędnicy próbują przekonać NFOŚGW i hiszpańskie władze, by dopuścić w ramach programu kupno autobusów z innym napędem, np. hybrydy z silnikami diesela. Argumentują, że do osiągnięcia celu związanego z ochroną środowiska, można wykorzystać również takie pojazdy.
To może się udać, bo z podobnie skonstruowanych programów skorzystały miasta w krajach nadbałtyckich, które dzięki nim kupiły autobusy na gaz. Póki co Gdynia wynegocjowała przesunięcie terminu rozliczenia środków do 2017 r.
NFOŚ informuje, że trwają rozmowy robocze między przedstawicielami Ministerstwa Środowiska i ich hiszpańskimi odpowiednikami, ale żadne decyzje w kwestii zmiany technologii nie zostały jeszcze podjęte.
O tym co z kontynuacją programu GAZELa
pisaliśmy tutaj.