Główny Inspektor Transportu Drogowego poinformował o wynikach kontroli krzyżowych u przewoźników wykonujących usługi na rzecz warszawskiego ZTM-u. – Wyniki są zatrważające – mówi Alvin Gajadhur, szef GIDT. Wylicza blisko 300 przypadków kierowców pracujących u kilku przewoźników – na 5 tys. zatrudnionych – co skutkowało licznymi przypadkami naruszenia norm czasu pracy.
W ostatnich miesiącach wojewódzcy inspektorzy przeprowadzali kontrole w spółkach świadczących usługi przewozowe na rzecz Warszawy – główną przyczyną był tragiczny wypadek autobusu firmy Arriva, który w czerwcu
wypadł z mostu Grota-Roweckiego. Później okazało się, ze kierowca tego pojazdu był pod wpływem narkotyków. – Kontrole odbywały się w czterech przedsiębiorstwach. Wyniki są zatrważające. Dochodziło do złamania prawa, głównie związanych z przekroczeniami czasu pracy. Kierowca zmęczony to kierowca, który stwarza zagrożenie. Apeluję do osób, które organizują transport, o ogromną odpowiedzialności i właściwy nadzór. Pasażerowie, korzystający z transportu, oczekują bezpieczeństwa – mówi Rafał Weber, wiceminister infrastruktury.
Kontrola w Arrivie rozpoczęła się w połowie maja. Po wspomnianym wypadku rozszerzono ją na inne spółki. – Były prowadzone krzyżowo – by sprawdzić, czy kierowcy nie pracują w kilku firmach i czy nie są łamane normy czasu pracy. Niestety, wyniki są zatrważające. Wykryliśmy ok. 500 naruszeń, z czego 455 w Arrivie – mówi Gajadhur. W Warszawie w tych firmach zatrudnionych jest ok. 5000 kierowców. GITD doliczył się 270 kierowców, którzy byli zatrudnieni w więcej niż jednej firmie, z tego 69 łamało normy czasu pracy.
Gajadhur przywołał przykład kierowcy, zatrudnionego w dwóch firmach. Miał tylko dwa dni wolnego w ciągu dwóch miesięcy pracy, 17 dni pracował jednocześnie u dwóch przewoźników. – Zdarzały się przypadki, gdy zaczynał o 4 nad ranem u jednego przewoźnika i pracował do godz. 13, następnie o godz. 15 rozpoczynał pracę u drugiego przewoźnika i pracował do godz. 23-24. Kierowca złamał 44 razy normy czasu pracy – mówi Alvin Gajadhur. Inny kierowca miał 63 naruszenia.
GITD podaje, że suma naruszeń mogła skutkować nałożeniem kary na Arrivę w wysokości ponad 300 tys. zł, ale zgodnie z prawem zostanie ona wymierzona w maksymalnym wymiarze, wynoszącym 30 tys. zł. – W firmie Arriva wykryliśmy też przypadki braku aktualnych badań technicznych. Autobusy jeździły kilka-kilkanaście dni bez badań – mówi Gajadhur. – Przerażające jest to, że na ulice Warszawy wyjeżdżały pojazdy bez ważnych badań, które w związku z tym nie mają prawa w ogóle poruszać się – mówi Krzysztof Chojnacki, mazowiecki inspektor transportu drogowego. Jak jednak precyzuje stołeczny ZTM, takie przypadki w zdecydowanej większości nie dotyczyły Warszawy – Arriva, którą kontrolowano w jej siedzibie w województwie kujawsko-pomorskim, świadczy też usługi w transporcie lokalnym i regionalny.
GITD wskazuje na potrzebę właściwego nadzoru ze strony ZTM i m.st. Warszawy. – Wszczęliśmy postępowanie w stosunku do ZTM. Jeszcze się toczy, być może zostaną nałożone kary. Mamy nadzieję, że firmy i organizator wyciągną stosowne wnioski i wprowadzą działania naprawcze – mówi Alvin Gajadhur. – Za złamanie normy czasu pracy odpowiadają przewoźnik, jeśli miał wpływ na powstanie naruszenia oraz kierowca, który przekroczył normy czasu pracy. Organizator transportu powinien, sprawując prawidłowy nadzór, sprawdzać tego typu rzeczy i weryfikować, czy jeden kierowca nie pracuje w więcej niż jednej firmie, korygować karty drogowe i informować przewoźników – dodaje szef GITD.
Przywołał też dwa październikowe pisma związków zawodowych MZA. Kierowcy żądają urealnienia czasu przejazdów w związku ze zmianą charakteru przystanków, dostosowania rozkładów do obowiązującego prawa o ruchu drogowym i występujących w nim ograniczeń prędkości, a także przepisów w zakresie czasu pracy kierowców. – Na przestrzeni lat nic się nie poprawia. Kary są nakładane od wielu lat, i to często w maksymalnej wysokości – wskazuje Gajadhur. GITD zapowiada kolejne kontrole krzyżowe.
Stołeczny organizator transportu
wskazuje, że ma ograniczone możliwości kontroli czasu pracy – to zadanie pracodawców. Karty drogowe są zanonimizowane, a ZTM nie ma prawa żądać danych kierowców z uwagi na RODO. Przewoźnicy bazują na oświadczeniach, ale też mają ograniczoną możliwość ich weryfikacji. Szczegółowe stanowisko
tutaj.
Stanowisko Arrivy
tutaj.