Od tego tygodnia drogi dojazdowe w pobliżu sześciu szkół podstawowych w Glasgow będą zamykane rano i po południu. Pilotaż potrwa 18 miesięcy. Według sondażu trzy czwarte mieszkańców miasta popiera takie rozwiązanie.
Program ruszył w środę, bo tego dnia w szkołach w Glasgow skończyły się wakacje. Sześć szkół do pilotażowego programu zostało wybranych bardzo dokładnie. To te miejsca, w których rodzice wielokrotnie skarżyli się na niebezpieczne sytuacje związane z samochodami kursującymi między uczniami wchodzącymi, lub wychodzącymi ze szkoły, a także na chodniki zastawione autami, które zmuszały dzieci do chodzenia po jezdni. Instytucje wybrano w porozumieniu z ich władzami, radami rodziców, ale też mając na uwagę otoczenie. Chodziło o to, by trasa piesza np. nie wychodziła na ruchliwą ulicę, po której kursują autobusy, z drugiej strony by okolica była na tyle pojemna, by częściowo „wchłonęła” auta, które nie wjadą w bezpośrednie pobliże szkoły.
Ulice nie będą zamykane na stałe. Strefa piesza będzie tam obowiązywała czasowo – od 8.30 do 9.15 rano i od 14.30 do 15.15 po południu. Kierowca, który złamie zakaz wjazdu, będzie się musiał liczyć z mandatem w wysokości 50 funtów. Będzie to jednak trudne, bo przynajmniej początkowo służby miejskie planują wysłać do patrolowania ulic policjantów i strażników, którzy będą zawracać auta chcące wjechać na zamkniętą ulicę.
Cele pilotażu są trzy. Ten najbardziej oczywisty to poprawa bezpieczeństwa w pobliżu szkół przez wyeliminowanie ruchu samochodowego i uspokojenie go poza godzinami obowiązywania strefy pieszej. Po drugie chodzi o promocję innego, niż samochodem, transportu dzieci do szkół.
– Niestety Glasgow, w porównaniu do innych miast w Szkocji, ma najwyższy odsetek dzieci podwożonych do szkół samochodem – przyznaje Anna Richardson, odpowiedzialna w radzie miasta za zrównoważony rozwój i walkę ze smogiem. – Mamy nadzieję, że strefy bez samochodu w pobliżu szkół dadzą rodzicom pewność, że przyjście na piechotę, lub przyjechanie rowerem do szkoły jest bezpieczne – tłumaczy.
Trzecią korzyścią ma być poprawa jakości powietrza w pobliżu szkół. – Zanieczyszczenie powietrza jest groźne dla każdego, ale w szczególności dla małych dzieci, których płuca wciąż rosną – przyznaje Joseph Carter, szef organizacji British Lung Foundation Scotland.
„Daily Mail” zaznacza, że nie wszyscy rodzice są ze zmiany zadowoleni. – Sądzę, że to okropne, że nie można tu się dostać razem z dziećmi – mówi gazecie jeden z ojców trójki dzieci uczęszczających do Lourdes Primary School, czyli jednej ze szkół, która bierze udział w pilotażu. – Wcześniej nie można nawet zaparkować, bo przy chodnikach stoją barierki, a tam gdzie ich nie ma, już stoją samochody. A gdybym stanął jeszcze dalej, dzieci musiałyby przejść przez ulicę, co jest niebezpieczne – wyliczał.
Z drugiej strony wspomniana British Lung Foundation zamówiła sondaż, przeprowadzony nie tylko w Glasgow, ale w całej Szkocji, z którego wynika, że pomysł cieszy się dużym poparciem. W Glasgow 75 proc. respondentów uznało to za dobry pomysł, przeciwnego zdania było 10 proc. Wyniki w skali całej Szkocji były zbliżone.
Podobne inicjatywy pojawiają się też w innych miastach Europy,
m.in. w Wiedniu. W Polsce wielu polityków lokalnych, na początku roku
przyznawało, że to dobry pomysł. Potem temat ucichł.