- Obowiązujące przepisy zbyt dużą odpowiedzialność cedują na wykonawcę przewozów, omijając zupełnie ich organizatora - wyznał Marcin Gromadzki w rozmowie z Transportem Publicznym.
Pasjonat komunikacji i właściciel Public Transport Consulting, która współpracowała z wieloma samorządami, operatorami i przewoźnikami w Polsce, wyraził swoją opinię na temat wyroku w sprawie Tymona Radzika.
Były doradca byłej minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej domagał się odszkodowania od firmy Arriva Bus Polska, która obsługiwała dane połączenie na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego. Autobusy się spóźniały i Radzik postanowił zamówić Ubera, aby dojechać na czas.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację przewoźnika komunikacji miejskiej, który według orzekających ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za opóźnienia transportu miejskiego, nawet w wyniku zwyczajnych zatorów drogowych.
- Wyroków sądów nie ocenia się z zasady. Widać jednak, że świadomość funkcjonowania instytucji i kompetencji organizatorów publicznego transportu zbiorowego jest zarówno w społeczeństwie, jak i w polskim prawie zbyt mało. W Warszawie to przecież nie operator, a organizator odpowiada za rozkład jazdy i jego ewentualną nieadekwatność do warunków ruchu - podkreślił Gromadzki.
- Operator powinien de facto odpowiadać tylko za jakieś celowe spowalnianie wykonania zaplanowanego przez organizatora kursu. Tymczasem krajowe prawo nie do końca precyzyjnie reguluje te kwestie i zdecydowanie powinno zostać w tym zakresie zmienione. Reasumując, ten wyrok jest konsekwencją obowiązujących przepisów, które zbyt dużą odpowiedzialność cedują na wykonawcę przewozów, pomijając zupełnie ich organizatora - podsumował Gromadzki.