Prawie dwie dekady temu w Hongkongu jedną z zatłoczonych ulic zamknięto dla ruchu samochodowego i przekształcono w strefę pieszą. Okazało się, że ulica nie nadaje się do życia i właśnie przywrócono na niej ruch samochodowy. Z problemem jednak chyba można było sobie poradzić inaczej.
Decyzja władz miasta na pierwszy rzut oka może dziwić. Nie tylko dlatego, że światowy trend jest odwrotny – to raczej dawne pasy ruchu dla samochodów zwęża się lub likwiduje, przeznaczając dla pieszych – ale też dlatego, że chińska metropolia z brytyjskim rodowodem w innych częściach miasta z powodzeniem pedestrianizuje zatłoczone miejsca. Co więc poszło nie tak na Sai Yeung Choi Street South?
To handlowa ulica w dzielnicy Mong Kok. Po kantońsku, na co zwraca uwagę opisujący sprawę „Guardian”, oznacza to „tłoczny zakątek”. W 2000 r. zamknięto ją dla ruchu samochodowego. W efekcie przekształciła się w morze ludzi. Deptak był o każdej porze dnia i nocy zatłoczony. Stał się też miejscem występów ulicznych muzyków i performerów.
Podupadły klub karaoke
– Ulica stała się czymś w rodzaju podupadłego nocnego klubu karaoke. Śpiewacy i tancerze, by być słyszanymi, podkręcali muzykę do 90–100 decybeli. Na wyższych piętrach są mieszkania. Ludzie narzekali, że z powodu hałasu są zestresowani i nie mogą spać – tłumaczy Carine Lai z niezależnego, lokalnego think tanku Civic Exchange.
Gdy do władz miasta trafiło tysięczne (!) zażalenie na hałas, postanowiono sprawę rozwiązać i… w tym roku przywrócono ruch samochodowy. Teraz najgłośniejszym obiektem na Sai Yeung Choi Street South są auta. Pieszych jest tyle samo co wcześniej, ale tłoczą się ściśnięci na wąskich chodnikach.
Hongkońscy aktywiści zwracali uwagę, że proponowali inne rozwiązania problemu, takie jak wprowadzenie licencji na występy uliczne, czy kontrole hałasu. Miasto jednak uznało, że sprawę rozwiąże radykalnie.
Miasto użyteczne, ale nieprzyjemne
Tymczasem chińskie miasto cierpi na brak dobrze utrzymanych przestrzeni pieszych. Paul Zimmermann, dyrektor organizacji non profit Designing Hong Kong zwraca uwagę, że miasto jest pod tym względem nietypowe. Bardzo zatłoczone, znane jest z prowadzenia ruchu na różnych poziomach. Poza poziomem ulicy mieszkańcy poruszają się też, w tych samych miejscach, przejściami podziemnymi i kładkami. To zapewnia przestrzeń dla pieszych, liczne połączenia między stacjami i przystankami różnych rodzajów transportu publicznego, a także – co nie jest w tym przypadku bez znaczenia – możliwość schronienia w przypadku złej pogody, np. atakujących wschodnie Chiny tajfunów. Tylko, ze jakość przestrzeni dla pieszych jest w Hongkongu marna. Ludzie mają jak najszybciej przejść, nic ich nie zachęca do tego, by w danym miejscu zostali.
Architekci i aktywiści cytowani przez „Guardiana” zwracają uwagę, że miasto powinno pozwolić sobie na eksperymenty z przestrzenią i brać pod uwagę, że czasem zdarzą się błędy. Podejście takie jak w przypadku Sai Yeung Choi Street South, czyli zastąpienie złego rozwiązania innym złym, w naprawie miasta nie pomoże.