Koreański Hyundai Rotem jest coraz bliżej wygrania przetargu na dostawę 123 tramwajów dla Warszawy. Przedstawiciele koncernu dowodzą, że nie zabraknie mu potencjału do realizacji zamówienia. Sama część taborowa generuje roczne obroty liczone w miliardach dolarów i setkach dostarczonych pojazdów.
Jak już informowaliśmy, Hyundai Rotem, który złożył jedyną mieszczącą się w budżecie Tramwajów Warszawskich ofertę, jest
coraz bliżej wygrania postępowania. – Przetarg w Warszawie odbywa się po raz drugi i tym razem nasza oferta cenowa jest najlepsza i minimalnie niższa od budżetu, jakim dysponuje miasto Warszawa – mówi Marcin Jędryczka, reprezentujący interesy producenta w Polsce. Zaproponowana cena jest identyczna, jak w pierwszym postępowaniu, co jego zdaniem dobrze świadczy o podejściu do klienta. –Przypomnę, że w pierwszym przetargu nie byliśmy najlepsi cenowo, ale tym razem jeden z konkurentów zrezygnował. Z kolei cena drugiego konkurenta przekracza budżet zamawiającego o ponad pół miliarda złotych – wskazuje.
Przedstawiciel koreańskiego producenta odrzuca zarzuty o brak doświadczenia w produkcji tramwajów – sam zbierał zresztą wieloletnie doświadczenia w Pesie Bydgoszcz. – Hyundai nie mógł zebrać doświadczeń tramwajowych w Korei, bo tam nie występował ten środek komunikacji, ale planuje się jego budowę. Jednak od 2014 roku zrealizowane zostały dwa duże kontrakty tramwajowe w Turcji – przypomina. I dodaje, że zanim Hyundai zabrał się za produkcję tramwajów, wybudował i przez sześć lat testował prototyp.
– Dla firmy, która ma za sobą udaną produkcję dla Kolei Dużych Prędkości czy tysiące dostarczonych pociągów metra budowa tramwajów nie jest technologicznie skomplikowana – dowodzi Jędryczka. A Hyundai Rotem wdraża właśnie kolejny projekt KDP, tym razem z najnowszą technologią rozproszonego napędu. – W strukturze Hyundai Rotem są trzy dywizje, które wzajemnie oddziałują na siebie technologicznie; oprócz taboru szynowego są systemy maszyn, urządzeń wspomagających przemysł oraz produkcja zbrojeniowa –przypomina przedstawiciel. To z produkcji czołgów zapożyczono testowane przez producenta rozwiązanie sterowania wózka, o którym
pisaliśmy tutaj.
Koreański gigant
Wątpliwości nie budzi raczej skala działalności koncernu. Cała Hyundai Motor Group działa w ośmiu sektorach przemysłu i ma przeszło ćwierć miliona pracowników i 257 miliardów dolarów przychodów.
mat. Hyundai Rotem
Natomiast samo Hyundai Rotem Company to 3 377 pracowników i przychody przekraczające 2,5 miliarda dolarów. Firma podaje, że dostarczyła dotychczas łącznie 42 441 wagonów i członów pociągów w 36 krajach na 6 kontynentach.
mat. Hyundai Rotem – Nie ulega wątpliwości, że organizacyjnie i finansowo Hyundai Rotem jest przygotowany do realizacji kontraktu. A jeżeli uda się podpisać umowę, to w kolejnym kroku powstanie fabryka w Polsce. Taki od początku był deklarowany przez nas cel działania – podkreśla Jędryczka. – Jednym z ważniejszych elementów całego projektu jest okres utrzymania tramwaju w czasie prawie 30-letniej eksploatacji, czyli w okresie gwarancyjnym jak i pogwarancyjnym. Etap ten stanowi kilkunastokrotność ceny zakupu i jest obciążeniem budżetu miasta na kilkanaście lat. W tej sytuacji jasne jest, że musi się to odbywać z poziomu oddziału polskiego – zaznacza.
Roczne obroty Hyundai Rotem Company w przeliczeniu na złotówki:
Dane: HRC Zdaniem Jędryczki obecność kolejnego producenta nie zachwieje polskim rynkiem producentów taboru nie tylko ze względu na to, że w Polsce są już obecne największe europejskie firmy. – Przetargi w Olsztynie czy Warszawie pokazują, że na polskim rynku jest miejsce dla konkurencji. To podnosi jakość i obniża cenę. Gdyby nie nasza oferta, kosztorys trzeba by było podnosić o setki milionów złotych – wskazuje.
Co z polskimi komponentami?
Przedstawiciel Hyundaia nie zgadza się z twierdzeniami, że Warszawa “wpuszcza” do Europy nowego gracza – tym bardziej, że firma realizowała już kontrakty w Irlandii czy na Ukrainie. – Warszawa nie będzie decydować o wpuszczeniu bądź nie firmy na europejski rynek, a o najkorzystniejszej ofercie na dostawę tramwajów zgodnie z Prawem Zamówień Publicznych. W przypadku Hyundaia Rotem o potencjalnej wygranej zdecyduje wyłącznie najlepsza oferta handlowa i techniczna, która może zostać wybrana wyłącznie na zasadach wolnego rynku – podkreśla, dodając, że PZP dotyczy wszystkich uczestniczących w przetargu, zarówno firm z zagranicy, jak i krajowych. – Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy zaczynamy rozdawać zamówienia na bazie innych czynników niż w konkurencyjnej walce. To nie rozwinęłoby polskiej gospodarki, pozbawiło ją impulsu do rozwoju jakim jest konkurencja – podkreśla.
Konkurencja producentów to jedna strona medalu. Drugą, równie istotną jest dostawa podzespołów – bardzo istotna część polskiej branży taborowej. – Konfiguracja pojazdów opierać się będzie w przeważającej większości na polskich sprawdzonych producentach. Udział polskiego przemysłu w tym projekcie nie będzie znacząco mniejszy, a może nawet większy od firm produkujący podobny tabor posiadających w Polsce fabryki czy będących polskimi producentami od wielu lat. Wszystkie firmy polskie, które posiadają referencję dostaw podzespołów dla Tramwajów Warszawskich mogą być spokojne. Wiele z nich ma już z nami podpisane listy intencyjne – zapewnia Marcin Jędryczka.
Wiąże się to z deklarowaną długoterminową obecnością producenta, który chce z polskiego oddziału pozyskiwać zlecenia na kolejnych rynkach – w tym zespołów trakcyjnych i Kolei Dużych Prędkości. – Warszawa oczekuje 123 tramwajów w pierwszy etapie. Dodatkowo, co dla nas jest również bardzo ważne, jest możliwość wykorzystania opcji na kolejne 90 tramwajów. Aby tak się stało, trzeba nie tylko podpisać jak najszybciej umowę, ale też zapewnić odpowiednią jakość pojazdów. To jest nasz cel, bo jedynie zadowolony klient – czyli zarówno Tramwaje Warszawskie, jak i pasażerowie mogą nam wystawić odpowiednie referencje do dalszego rozwoju Hyundai Rotem w Polsce – podsumowuje.