Vancouver debatuje teraz nad społecznymi kosztami transportu. Ile rzeczywiście kosztuje chodzenie pieszo, korzystanie z komunikacji zbiorowej i jazda samochodem lub rowerem?
Nie jest tajemnicą, że transport generuje bezpośrednie koszty. Pasażerowie komunikacji miejskiej płacą za bilety, kierowcy – za paliwo, ubezpieczenie oraz utrzymanie pojazdu, rowerzyści – za wymianę zużytych części. Do nieco mniej powszechnych należy natomiast wiedza odnośnie tzw. kosztów zewnętrznych. Należą do nich wszystkie wydatki nieponoszone bezpośrednio przez osoby podróżujące danym środkiem transportu, lecz przerzucane na całe społeczeństwo. Należą do nich m.in. koszty związane z budową infrastruktury, większą zapadalnością na choroby cywilizacyjne czy leczeniem ofiar zdarzeń drogowych.
Sumaryczne wydatki związane z transportem zostały podliczone przez portal
Moving Forward w związku ze zbliżającym się referendum w sprawie rozwoju sieci komunikacji publicznej. Dziennikarze serwisu na potrzeby toczącej się debaty opracowali specjalny kalkulator, który podsumowuje zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne koszty ponoszone przez mieszkańców Vancouver przemieszczających się w określony sposób na 5-kilometrowej trasie ze stacji King George do Fraser Hw & 156 Street.
Kto generuje oszczędnościWynik podsumowania okazał się dość łatwy do przewidzenia. Najtańszą społecznie formą transportu okazały się aktywne formy przemieszczania, tj. jazda rowerem oraz chodzenie pieszo. Po zestawieniu generowanych przez niechronionych uczestników ruchu oszczędności w systemie opieki zdrowotnej (aktywność fizyczna zmniejsza zapadalność na choroby cywilizacyjne) z wydatkami związanymi na ich leczenie w wypadkach okazało się, że podróż rowerem na wymienionym wyżej odcinku pozwala społeczeństwu oszczędzić 0,75$, zaś podróż pieszo – 1,08$.
W przypadku pozostałych środków komunikacji wydatki przeważyły nad generowanymi oszczędnościami. Pokonanie 5-kilometrowej trasy z King George do Fraser Hw autobusem to zewnętrzny koszt w wysokości 0,38$. W przypadku samochodu kwota rośnie do 2,78$.
Nieco inaczej przedstawiają się indywidualne koszty ponoszone przez poszczególne grupy uczestników ruchu. Na podstawie kalkulatora wyliczono, że przejechanie trasy autobusem obciąża portfel kwotą 8$, przejście pieszo – 7,93$, przejazd autem – 6,47$, zaś podróż rowerem – 3,70$. Skąd tak zaskakujące rezultaty? Zapewne z dosłownego potraktowania słynnego porzekadła „czas to pieniądz”. Przy obliczeniach wzięto pod uwagę nie tylko koszty paliwa, ubezpieczeń czy utrzymania pojazdów. Na konkretne kwoty przeliczono również czas, toteż im dłuższa podróż, tym większe straty finansowe.
Bilans zysków i strat w ciekawy sposób prezentuje również
zestawienie pokazujące, ile musi dołożyć społeczeństwo do każdego dolara wydanego na przemieszczanie przez każdego uczestnika ruchu. Na każdy dolar wydany przez niechronionych uczestników ruchu wypada 0,01$ (w przypadku pieszych) lub 0,08$ (w przypadku rowerzystów) wydanych przez społeczeństwo. 1$ wydany przez pasażera komunikacji zbiorowej to 1,50$ kosztów zewnętrznych. Do 1$ wydanego przez kierowcę społeczeństwo musi dopłacić aż 9,20$.
Nie pomijajmy kosztów zewnętrznychOczywiście, przesadą byłoby stwierdzenie, że rozkład kosztów zewnętrznych generowanych przez poszczególne środki transportu będzie identyczny w każdym miejscu na świecie. Sami twórcy kalkulatora portalu Moving Forward przyznają, że mogą wypadać różnie – chociażby w zależności od liczby pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej, nie wspominając również o innych czynnikach indywidualnych dla każdego kraju i miasta.
W Polsce brakuje dokładniejszych badań nad rozkładem zewnętrznych kosztów transportu. Istnieją jedynie bardzo ogólne analizy szacujące, iż koszty te wynoszą ok. 6% PKB, zaś przeważający udział mają w nich straty związane z transportem drogowym (głównie śmiertelne wypadki samochodowe).
Z dużym prawdopodobieństwem można jednak założyć, że również w naszym kraju najbardziej kosztowne dla społeczeństwa okaże się użytkowanie prywatnych aut. Dlatego należy zmienić sposób patrzenia na politykę transportową, która obecnie nie uwzględnia zewnętrznych kosztów przemieszczania. We wszelkich debatach na temat środków transportu dominuje tendencja do skupiania się na konkretnych wydatkach związanych z budową infrastruktury czy indywidualnych kosztach ponoszonych przez uczestników. Tymczasem sprawa jest dużo bardziej złożona. Nim zaczniemy kolejną dyskusję o poszerzaniu arterii lub inwestowaniu w alternatywne formy komunikacji, rozważmy dokładnie ich sens ekonomiczny.