461 mld dolarów – to łączna kwota strat w gospodarce, powodowanych przez zatory na ulicach miast tylko w USA, Wielkiej Brytanii oraz Niemczech – wynika z raportu amerykańskiej firmy INRIX za ubiegły rok. Państwa te uznano za trzy najważniejsze i najbardziej reprezentatywne z punktu widzenia badania gospodarki. Lokalna specyfika sprawia jednak, że najbardziej zakorkowane miasta nie są jednocześnie tymi, w których największe są też koszty kongestii.
Koszty kongestii podzielono na bezpośrednie (zwiększenie zużycia paliwa, wartość utraconego czasu oraz koszty wynikające z emisji spalin), i pośrednie (wynikający ze wzrostu kosztów transportu wzrost cen towarów i usług – osobno dla ciężarówek i lżejszych samochodów dostawczych). W przypadku tych pierwszych autorzy badania dokonali podziału na trzy rodzaje podróży: dojazdy z domu do pracy, podróże w pracy oraz wszelkie pozostałe.
Metodologia obliczeń uwzględniała: liczbę godzin traconych w korkach przez kierowców w poszczególnych miastach w danym kraju (ogólny wskaźnik zakorkowania), przeciętną długość poszczególnych typów podróży, średnią liczbę osób podróżujących w jednym samochodzie, populację oraz średnią liczbę samochodów w gospodarstwie domowym. Z powodu braku dostępności niektórych danych (np. wartości czasu dla Niemiec) przyjęto wartości dla Wielkiej Brytanii, przeliczone na euro. Odwrotny proces miał miejsce w przypadku średniej liczby pasażerów samochodu, której dla Wielkiej Brytanii nie udało się ustalić. Wartość oszacowanych kosztów podano w walutach lokalnych, według przyjmowanej w danym kraju metodologii mierzono także inflację. Pod uwagę wzięto też średnią cen paliwa z całego roku (z podziałem na olej napędowy oraz benzynę proporcjonalnie do liczby zarejestrowanych samochodów z silnikami Diesla oraz benzynowymi).
Po przeliczeniu na jedną walutę łączny koszt korków we wszystkich badanych krajach sięga niemal 461 mld dolarów i 975 dol. na statystycznego kierowcę. Koszty pośrednie i bezpośrednie dla USA w 2017 r. wynosiły łącznie 305 miliardów dolarów. W porównaniu z poprzednim rokiem wzrosły o 10 mld. Autorzy raportu tłumaczą to raczej wzrostem kosztów przemieszczania się, niż zwiększeniem samego zakorkowania. Przeciętny kierowca w Los Angeles (uznanym za najbardziej zakorkowane miasto świata) stracił w ten sposób 2828 dolarów, a całe miasto – 19,2 mld. W Nowym Jorku te wartości to odpowiednio: 3000 i 34 mld dol. Najniższe koszty jednostkowe odnotowano w Minneapolis i Detroit (1332 i 1256 dol.). Średni koszt korków dla amerykańskiego kierowcy wynosi 1445 dolarów.
W przypadku Wielkiej Brytanii roczny koszt korków wynosi 37 mld funtów (z czego na jednego kierowcę przypada 968). Autorzy podają oprócz tego szacunkowe koszty dla stolicy kraju: w Londynie kierowcy tracą łącznie 9,5 mld funtów, co oznacza 2430 funtów na głowę. Wartości te rosną w bardzo szybkim tempie – w roku 2016 wynosiły odpowiednio: 6,2 mld i 1911 funtów.
Z kolei straty statystycznego niemieckiego kierowcy wyniosły 1168 euro (ponad 80 mld dla całej gospodarki). Podobnie jak w GB, w Niemczech największe koszty ponosi stolica (6,9 mld euro), choć najbardziej zakorkowanym miastem w całym kraju jest Monachium.
Raport INRIX 2017, o którym pisaliśmy już
kilka tygodni temu, jest opisywany przez jego autorów jako „największe i najbardziej szczegółowe do tej pory studium problemu kongestii”. Opracowanie powstało na podstawie analizy danych zebranych w 1360 miastach w 38 państwach na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Australii. Wynika z niego, że zatłoczenie dróg jest problemem zarówno w wielkich, jak i małych ośrodkach w krajach rozwiniętych i rozwijających się. W przyszłości ruch samochodowy będzie intensywnie wzrastał w biedniejszych dotąd rejonach świata przy jednoczesnym nieznacznym tylko spadku w tych bogatszych. Za swoją misję firma uważa dostarczanie wiarygodnych danych na temat ruchu, mających umożliwić władzom miast odpowiednio wczesne podjęcie koniecznych działań.