3 sierpnia, kilka dni po oficjalnym otwarciu dworca Gdańsk Główny po bardzo długim remoncie, dokładnie go sobie obejrzałem. O ile budynek dworca wreszcie licuje z piękną okolicą pełną zabytków, to w warstwie obsługi pasażerów specjalnie nie zaskakuje.
Na początku trzeba zaznaczyć, że pomimo oficjalnego otwarcia dworca, które miało miejsce 31 lipca, dworzec i jego okolice pozostają placem budowy. Prace trwają zarówno od strony parkingu przy wieży, jak i od strony peronów SKM. Dwie olbrzymie sale przy holu na parterze również są zamknięte, a w środku znajdują się rusztowania. Jeśli weźmiemy pod uwagę także to, że na stacji nie działa ani jeden sklep, w którym można by np. kupić napój czy przekąskę, to można mieć wątpliwości, czy po czterech latach remontu obiekt jest już w pełni gotowy na obsługę podróżnych. Na szczęście w pobliżu stacji znajduje się bar fast foodowy, a w miejskim tunelu pod Podwalem Grodzkim po staremu można kupić pączka.
Stacja jako wizytówka Gdańska sprawdza się nieźleNajpierw skupmy się na tym co dobre. Po pierwsze: remont bardzo poprawił wizerunek dworca i stacji w ogóle, bo swoje prace zakończyły już także PKP PLK odpowiedzialne za perony. Spadziste dachy, wieża i fasady odzyskały dawny blask i wyglądają rewelacyjnie. Na budynek miło się patrzy. Niestety jest on wciąż oddzielony jest od reszty Śródmieścia wielopasmową ulicą i torowiskiem, dlatego nie ma naturalnej łączności z miastem. Zdecydowanie przyszedł czas, aby życie temu miejscu przywrócić, budując przejście dla pieszych w poziomie ulicy, a nie spychać pieszych do tuneli. Tym powinno jednak zająć się miasto, teren nie należy bowiem do PKP.
Obiekt robi wrażenie też od środka. Hala główna jest pięknie doświetlona (także światłem sztucznym, w porze nocnej), w oknach pojawiły się rewelacyjnie odnowione witraże, na ścianach są herby pomorskich miast. O tym wszystkich
pisaliśmy w komunikacie dotyczącym otwarcia dworca. Nagle stacja, po wyrzuceniu licznych dobudówek, stała się bardzo przestronna. Pojawiły się w niej nowe windy ułatwiające poruszanie się między poziomami stacji. Piktogramy i tablice informacyjne na dworcu są rozmieszczone poprawnie, a poruszanie się po stacji jest łatwe. Toalety wreszcie wyglądają jak powinny, jest miejsce do przewinięcia dziecka. To wielki plus Gdańska Głównego po przebudowie. Przejdźmy jednak do tego, jak dworzec pełni swoją rolę.
Kolejki do kas i słaba informacja pasażerskaJuż na wstępie wejście do hali głównej sprawia mi kłopot. Prowadząc rower nie jestem w stanie wejść do środka samodzielnie przez wielkie i ciężkie drzwi. Muszę korzystać z pomocy innych osób i ze zgrozą myślę o tym, jak czułaby się z tym osoba z niepełnosprawnością.
Po chwili jestem już w hali dworca. Pierwsze co zauważam, to wielka kolejka osób oczekujących do kas, które teraz schowano we wnęce, po prawej stronie. Okazuje się, że trzy otwarte kasy biletowe nie radzą sobie z obsługą podróżnych (obok są inne… zamknięte). Tuż obok znajduje się natomiast Centrum Obsługi Klienta PKP Intercity… w którym nie ma nikogo. Na całej stacji nie było żadnego informatora, który kierowałby pasażerów do tego punktu pomimo tego, że to obiekt dopiero co oddany do użytku. W COK można szybko i wygodnie kupić bilety na niemal wszystkich przewoźników w kraju.
Trudno mi zrozumieć też to, że ani w hali głównej, ani w korytarzu obok, nie ma ani jednego automatu do sprzedaży biletów, które powinny być absolutną normą w każdym nowoczesnym obiekcie dworcowym, zwłaszcza tej skali. W hali jest też bardzo duszno, pomimo tego, że temperatura na zewnątrz nie przekracza 22 stopni Celsjusza.
Jeszcze gorzej wygląda informacja pasażerska na dworcu. Mówiąc wprost – rozwiązania zastosowane na stacji są gorsze od tych, które już na niej były kilkanaście lat temu.
Po pierwsze – w hali głównej brakuje dużej tablicy z odjazdami pociągów. Dwie, bardzo niewielkie tablice, umieszczone obok kas, są zdecydowanie za małe i pokazują treści, które byłyby wskazane dla dworca na bocznej linii, a nie dla stacji z jedną z największą obsługą podróżnych w Polsce. Dość powiedzieć, że pokazują one odjazdy i przyjazdy sześciu najbliższych pociągów! W Trójmiejskiej praktyce oznacza to często, że pokrywa to 15-minutowy okres czasu, bo na tablicach pojawiają się także odjeżdżające nawet co 10 minut pociągi SKM!
Dwie kolejne tablice, umieszczone w pobliżu korytarza obok hali głównej nie działają w ogóle, ale są jeszcze mniejsze, wiec zakres informacji na nich będzie tak samo niewielki. Dlaczego wzorem zachodnich, zabytkowych stacji kolejowych, w hali głównej nie mógł się pojawić duży wyświetlacz pokazujący zbiorczo odjazdy najbliższych, przynajmniej 10 pociągów? Tego zrozumieć nie mogę. Dodam, że tylko między 16 a 17 z Gdańska Głównego odjeżdża obecnie 27 pociągów pasażerskich.
Ponadto, pod tablicami pojawiają się informacje, że trwa okres testu systemu (stację przebudowywano 4 lata) i informacje podawane na nich mogą być… nieprawidłowe! Wygląda więc na to, że po prawidłowe informacje należy udać się na perony, gdzie obsługą systemu informacji pasażerskiej zajmuje się już PKP PLK, a nie, jak na dworcu, PKP SA.
Ci z pasażerów, którzy chcą dowiedzieć się o godzinie odjazdu pociągu, proponuje się lekturę rozkładu w gablotkach z pleksy, których jest osiem i które wskazują często na kilka wariantów kursowania jednego pociągu w ciągu sezonu. Nie trzeba dodawać, że gubią się w tym nawet miłośnicy kolei, a co dopiero zwykli pasażerowie. O estetycznej stronie prezentacji rozkładów jazdy w wyremontowanej za miliony pięknej hali nie muszę wspominać.
Nowości pod ziemiąNieco czytelniejsze tablice, obejmujące odjazdy siedmiu pociągów, są natomiast w podziemnym korytarzu prowadzącym do peronów stacji. Można tam zejść schodami ruchowymi, bądź tradycyjnymi. Znajduje się tam również jedyny automat biletowy, który odnalazłem w obiekcie. W pobliżu jest też niewielka sala dla dzieci, której wyposażenie raczej nie skłoni pociechy do długiego tam przebywania.
Otwarcie dworca wiąże się też z otwarcie korytarza łączącego halę główną z częścią stacji wychodzącą na tory SKM. Przy jej końcu znajduje się tablica o odjazdach i przyjazdach czterech najbliższych pociągów. Z jednej jej strony zobaczymy te pierwsze, z drugiej… drugie. Podobnie jak przed laty zlokalizowano w nim ławki do oczekiwania na pociąg. To dziwna lokalizacja, narażająca pasażerów na przeciągi. W hali głównej stoi w tym celu zaledwie kilka ławek. Wielkie sale, gdzie można by zorganizować poczekalnie, stoją zamknięte, ponieważ nie zakończył się ich remont.
Koniec remontu dworca oznacza także otwarcie tunelu łączącego stację z „miejskim” tunelem pod Podwalem Grodzkim (w praktyce – pod wspomnianą 7-pasmową jezdnią i torami tramwajowymi). Przy jego końcu od strony peronów, ponownie pojawiają się ciężkie drzwi i zaledwie 3 schody, które uniemożliwiają mi przejście z rowerem i nie pozwolą też w prosty sposób przemieścić się osobnie z niepełnosprawnością czy rodzicowi z wózkiem. Aby ten problem rozwiązać PKP SA zbudowało tu windę, która pokonuje 60 centymetrową różnicą wysokości. Dlaczego nie mogło być tu łagodnej rampy?
Trzeba jednak przyznać, że spora część „nowego” dworca wypełniona jest usprawnieniami dla osób z niepełnosprawnościami. Czy są zamontowane poprawnie i czy rzeczywiście ułatwiają życie takim osobom? Weryfikacja tego będzie możliwa w ciągu najbliższych kilku tygodni. Wiele będzie natomiast zależeć od obsługi dworca, która na razie dość sprawnie reaguje na ich wezwania.