Od pewnego czasu w zamieszkanych przez ortodoksyjnych Żydów dzielnicach Jerozolimy rozdawane są ulotki wzywające kobiety do dobrowolnego zajmowania miejsc w tramwaju z tyłu wagonu, by mężczyźni mogli siadać z przodu. To tylko fragment walki o władzę w podzielonym na wiele sposobów mieście, w którym jedną z niewielu rzeczy, która je spaja, jest właśnie tramwaj.
„Drodzy Żydzi, na pewno mieliście okazję podróżować jerozolimskim tramwajem i z pewnością musieliście zetknąć się z brakiem skromności, która w nim panuje, szczególnie latem. Dość tego! Od dziś, z Bożą pomocą, gromadźmy się wszyscy z przodu ostatniego wagonu, w spokoju i bez grzechu, przed czym niech nas bronią niebiosa” – taki tekst, który cytuje „YnetNews”, anglojęzyczny serwis największego izraelskiego dziennika „Yedioth Ahronoth”, mogą przeczytać przechodnie, którym wpadnie w ręce ulotka. Organizatorzy akcji wzywają też mężczyzn, by wpływali na kobiety w swoich rodzinach i „prosili je, by zajmowały miejsca w innej części tramwaju”.
Podkreślają, że „prośby” i ewentualna reakcja na nie, mają charakter dobrowolny. Inaczej mówić nie mogą. Już siedem lat temu, gdy uruchamiano linię tramwajową, ortodoksyjni politycy w radzie miejskiej rozważali wprowadzenie w tym środku transportu segregacji obowiązującej ówcześnie w niektórych autobusach, czyli właśnie mężczyźni z przodu, kobiety z tyłu. Sprawa ostatecznie trafiła do Sądu Najwyższego, który rozstrzygnął, że nie mają do tego prawa. „Operatorzy transportu publicznego, podobnie jak żadna osoba, czy instytucja, nie mają prawa do żądania, zmuszania czy instruowania kobiet, gdzie mają siadać w autobusie, czy w co się mają ubrać, tylko dlatego, że są kobietami. Mogą siadać gdzie chcą” – orzekł.
Miasto CharedimJerozolima to miasto szczególne, w którym nowoczesność przenika się z bardzo tradycyjnym sposobem życia. Znaczna część mieszkańców, w dodatku ten odsetek rośnie, to ultraortodoksyjni Żydzi, określani jako Charedim, którzy zamieszkują wspólnie niektóre dzielnice, ale coraz częściej osiedlają się w częściach miasta, uchodzących do tej pory za „świeckie”. Jednym z elementów tradycji i stylu życia Charedim jest separacja płci, co w przestrzeni publicznej powoduje szereg niejasności i jest źródłem napięć, nie ogranicza się bowiem tylko do sfery za zamkniętymi drzwiami. Np. część hoteli, dla przyciągnięcia ortodoksyjnych klientów, tworzy osobne plaże dla kobiet i mężczyzn. Podróż tramwajem fotel w fotel np. ze skąpo odzianą turystką może być dla części ultrakonserwatywnych mieszkańców miasta trudna do zniesienia.
W tym roku w Jerozolimie odbędą się wybory samorządowe i jednym z faworytów wśród ewentualnych następców wieloletniego burmistrza Nira Barkata – to właśnie on wymyślił nowoczesną linię tramwajową, m.in. jako sposób na przyciągnięcie turystów – jest kandydat Charedim. Szacuje się, że spośród Żydów mieszkających w Jerozolimie ortodoksów jest więcej niż tych określanych jako świeckich, a warto pamiętać, że blisko połowa mieszkańców miasta to Palestyńczycy.
„Mężczyźni to nie zwierzęta”Pomysł rzecz jasna krytykują radni miejscy ze „świeckiej” partii Yerushalmim, którzy zwracają uwagę, że zwykle zaczyna się od próśb, ale sprawy szybko przeradzają się w twardą segregację i wszyscy pamiętają, jak było z niektórymi autobusami. Zdarzało się, że kobiety, które siadały z przodu autobusu były obrażane i grożono im. – Mężczyźni to nie zwierzęta i nie ma powodu, by nie mogli podróżować w tym samym wagonie co kobiety – ostro komentuje kampanię radna Fleur Hassam-Nahum. – Jeśli ktoś nie umie się kontrolować w tramwaju, to jego problem. Mogę go grzecznie poprosić, by szedł na piechotę – dodaje.
To nie pierwsza awantura w Jerozolimie, z tramwajem w tle. Uruchomiona w 2011 r. pierwsza z planowanej sieci linia (na razie jedyna), to podstawa systemu transportowego miasta, przechodząca przez dzielnice żydowskie i palestyńskie, przewożąca rocznie prawie 37 mln pasażerów. Gdy ją uruchamiano,
projekt potępiła Rada Praw Człowieka ONZ, bo tramwaj uznawano za zakamuflowany sposób na zwiększenie wpływów izraelskich na ziemiach zamieszkanych przez Palestyńczyków. Veolia i Alstom, które budowały sieć i dostarczały tabor,
mierzyły się z bojkotem w niektórych państwach arabskich. W 2014 r., podczas tzw. „Cichej Intifady,” palestyńscy bojówkarze zniszczyli trzy przystanki i uszkodzili część taboru. Z drugiej strony w samym Izraelu uznawano, że tramwaj ułatwi przenikanie palestyńskich terrorystów na tereny izraelskie, a w czasie szabasu w dzielnicach zamieszkanych przez Charedim tramwaj bywa obrzucany kamieniami.