Justyna Glusman, odpowiedzialna w warszawskim ratuszu za zrównoważony rozwój i zieleń miejską przyznała, że darmowa komunikacja uruchamiana w stolicy w dni smogowe nie wpływa na wzrost liczby pasażerów warszawskiego transportu publicznego. Podkreśliła jednak, że pośrednio takie działanie ma istotne znaczenie.
– Dziś darmowa komunikacja jest ogłaszana, gdy przez dwa kolejne dni poziom smogu jest bardzo wysoki. Jednak efektu, rozumianego jako wzrost liczby pasażerów, właściwie nie ma. Nie obserwujemy, by komunikacją miejską jeździło więcej ludzi. Efekt jest tylko marketingowy – przyznała.
Od razu jednak zaznaczyła, że nie jest to działanie bez sensu. – Jeszcze niedawno smogiem i jego konsekwencjami interesowali się tylko naukowcy i aktywiści. Zupełnie innego znaczenia nabiera to gdy miasto podejmuje w tej kwestii poważne działania. Pokazujemy, że to zjawisko, które ma znaczenie i jest istotne dla warszawskich urzędników – wyjaśniła.
Darmowa komunikacja miejska to jedno z działań miasta, by przeciwdziałać smogowi. W szczególnie „zadymiony” dzień ma zachęcić kierowców, by zostawili auto w garażu lub na parkingu i pojechali do pracy autobusem, tramwajem lub metrem. Jest ogłaszane gdy w danym dniu poziom pyłów przekroczy określone normy i prognoza na kolejny dzień również wskazuje konkretne przekroczenia.
Warto też zauważyć, że sytuacja, o której wspomniała dyr. Glusman potwierdza zjawisko obserwowane też w innych miejscach eksperymentujących z darmową komunikacją. Powszechna likwidacja biletów wpływa w niewielkim stopniu, lub wcale, na wzrost liczby pasażerów. Bardziej konkretne efekty daje darmowy dostęp do komunikacji miejskiej konkretnym grupom, np. osobom starszym lub uczniom i studentom. Takie działania mają jednak zwykle węższy cel niż kompleksowa rezygnacja z biletów.