ZTM Kielce i MPK Kielce zaskarżają do sądu wyrok Krajowej Izby Odwoławczej, która nakazała przywrócić do tamtejszego megaprzetargu wcześniej wykluczonego Michalczewskiego. Tymczasem prywatny przewoźnik już boi się, że 25 nowych autobusów hybrydowych, które miał od miasta dostać zwycięzca postępowania, wcale nie będzie nowe.
Przed miesiącem KIO uznała, że wyrzucenie przez ZTM Kielce z przetargu na dziesięcioletnią obsługę linii autobusowych Michalczewskiego,
nie miało podstaw. Prywatny przewoźnik został wykluczony, bo ZTM uznał, że nie będzie w stanie postawić zajezdni w ciągu pięciu miesięcy. KIO uznała, że choć można przewoźnikowi, który wygra postępowanie postawić taki wymóg i obciążyć go karami umownymi, jeśli go nie spełni, to nie można wykluczać z przetargu kogoś, o kim jeszcze nie wiadomo, czy będzie musiał zajezdnię w ogóle budować. Dodała też, że nie można traktować poważnie deklaracji prezydenta miasta, który oświadczył, że Michalczewski nie otrzymałby wszystkich pozwoleń, by w terminie wybudować zajezdnię, skoro z jednej strony sam część z nich wydaje, a po drugie jest pośrednim zarządcą zarówno zamawiającego (ZTM) jak i jednego z uczestników (MPK) przetargu.
Jak informują lokalne media zarówno MPK jak i ZTM zaskarżyły to orzeczenie do sądu. – Sąd po otrzymaniu skargi ma 30 dni na jej rozpatrzenie. Spodziewamy się więc, że nastąpi to w połowie grudnia – mówi lokalnej „Gazecie Wyborczej” prezes ZTM Marian Sosnowski. Jest więc szalenie wątpliwe, żeby przetarg zakończył się w tym roku.
Nowiutkie autobusy… do garażu?A to kłopot nie tylko dlatego, że od początku przyszłego roku pasażerów trzeba będzie wozić na podstawie tymczasowej umowy. Jednym z elementów przetargu jest przekazanie nowemu przewoźnikowi, kupionych przez miasto, fabrycznie nowych 25 hybrydowych autobusów od Solarisa. Pojazdy trafią do Kielc w przyszłym miesiącu. Ale nowego przewoźnika nie ma i być może jeszcze długo nie będzie.
Miasto, co zrozumiałe, nie chce by nowiutkie pojazdy stały zimą nieużywane. Dlatego chciałoby je tymczasowo przekazać MPK Kielce, które (znów tymczasowo) wozi pasażerów. Ale to nie takie proste, bo pojazdy kupiono w przeważającej części z pieniędzy unijnych z zamiarem, wskazanym w projekcie, przekazania ich nowemu przewoźnikowi. A Komisja Europejska ściśle pilnuje by to na co przekazuje pieniądze, było używane zgodnie z deklaracją. Kielecki magistrat zwrócił się więc do Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości o zgodę na lekkie „nagięcie” warunków.
W tym samym czasie jednak, jak informuje „Wyborcza”, Michalczewski zwrócił się do PARP, by nie wyrażała na to zgody. Przewoźnik zaznacza, że przedstawiając swoją ofertę w przetargu, skalkulował ją biorąc pod uwagę, że część usług będzie wykonywał nowymi autobusami od miasta. Tymczasem jeśli ostatecznie Michalczewski wygra przetarg, to w efekcie dostanie od miasta autobusy używane wcześniej przynajmniej przez część zimy, przez MPK. Urzędnicy z PARP jeszcze nie podjęli decyzji co z tym zrobić.
Bitwa o setki milionówCały galimatias wynika z faktu, że w Kielcach nie można standardowo powierzyć usług przewozowych miejskiej spółce. Z sięgających ubiegłej dekady powodów MPK nie jest w całości własnością miasta, a w większej części udziały należą do pracowników. W efekcie potrzebny był przetarg, a to zawsze „niebezpieczeństwo”, że wygrać może go kto inny. Tak było w tym przypadku. Gdy otwarto oferty okazało się, że Michalczewski nie tylko przedstawił lepszą finansowo, ale w dodatku
tylko on zmieścił się w limicie zamawiającego. Dla miasta to kłopot, bo powierzenie przewozów na najbliższą dekadę oznacza w praktyce likwidację, niepotrzebnego wtedy, MPK. Z kolei dla Michalczewskiego
zyskanie wartego 600 mln zł kontraktu to walka o górę złota.
W praktyce sprawa wygląda tak, że oferta Michalczewskiego spełniła założenia, nie przyjęto jej jednak tylko dlatego, że ZTM Kielce wysunął wobec niej nieuprawnione – jak uznała Krajowa Izba Odwoławcza – zarzuty. Miejskie spółki w Kielcach zależą w tym momencie od decyzji sądu i ewentualnego podważenia rozstrzygnięcia sędziów z KIO. Pasażerowie są z kolei skazani, na tymczasową obsługę przez MPK, które być może stoi na skraju likwidacji.