Dynamiczna informacja pasażerska to bardzo ważne narzędzie w dzisiejszej komunikacji publicznej. Mieszkańcy większych miast nie wyobrażają sobie już funkcjonowania bez wiedzy, kiedy dokładnie przyjedzie autobus czy tramwaj. Widoczne z daleka tablice pozwalają nawet starszym osobom dowiedzieć się, jak długo będą czekać, funkcje zapowiedzi głosowych pomogą niedowidzącym, a młodzi wyśledzą konkretne pojazdy na smartfonie w internecie. Tak to mniej więcej wygląda. Dlaczego więc niektóre z miast wciąż nie wprowadziły informacji o aktualnych odjazdach w czasie rzeczywistym?
W większych miastach to standard, bez którego pasażerowie nie wyobrażają sobie podróżowania komunikacją miejską. Dofinansowania unijne, liczne projekty rozwoju transportu miejskiego pozwoliły na wdrożenie takich systemów. W mniejszych miastach niestety trudno znaleźć aktualne informację o odjazdach. Zdarzają się miejsca, gdzie wdrożenia nie zostały wykonane jak należy i np. tablice dynamicznej informacji pasażerskiej wyświetlają dane statyczne o najbliższych odjazdach. Mija się to z celem, gdyż pasażer wie, kiedy pojazd powinien odjechać, a nie, o której realnie odjedzie. Często przez to występują tzw. odjazdy widmo, gdy tablica podaje informację o pojeździe na przystanku, gdy w ogóle go jeszcze nie widać na horyzoncie lub co gorsza dawno już odjechał.
Czekanie na jechanie
Istnieje przeświadczenie, że pasażerowie wiedząc o opóźnieniach będą się skarżyć. Nic bardziej mylnego. W dzisiejszych czasach sama informacja jest istotą. Budowa tzw. społeczeństwa informacyjnego trwa od lat. Powszechny dostęp do internetu, otrzymywanie odpowiedzi za jednym kliknięciem to norma. Dlatego właśnie frustracja pasażerów jest większa, gdy informacja nie jest dostępna. Lepiej wiedzieć, że pojazd, na który czekamy przyjedzie za 10 minut, niż czekać i nerwowo wypatrywać go frustrując się, bo rozkład jazdy wskazuje, że powinien już być. Pasażer posiadający informację może podjąć działanie: wybrać inną formę dotarcia na miejsce lub spokojne poczekać na komunikację miejską.
Na początku obecnego wieku przeprowadzono badania, w których 83 proc. badanych pasażerów, stwierdziło, że czas oczekiwania mija szybciej, gdy wiedzą za ile minut przyjedzie pojazd. Czy to możliwe? Tak. Pasażer może spokojnie się czymś zająć: wyciągnąć książkę, czy przejrzeć wiadomości w internecie. Nie traci czasu, nie stoi bezczynnie, nie będzie nerwowo wypatrywał czy zbliżający się pojazd to ten, na który czeka.
Warto zaznaczyć, że systemy dynamicznej informacji pasażerskiej zazwyczaj nie podają opóźnień względem rozkładu jazdy, a informację za ile minut pojazd będzie na przystanku.
Czy frustracje, jakie wywołuje opóźnienie tramwaju czy autobusu mogą być mniejsze? Zdecydowanie tak. Zapewniając pasażerom dynamiczną informację pasażerską w czasie rzeczywistym, dajemy poczucie dbania i szanowania pasażera. Frustracja zmniejsza się dzięki wiedzy, jaką pasażer posiada. Spokojnie może sprawdzić w internecie możliwości przesiadek, na przystanku wybrać, którym pojazdem będzie jechał. Niezależnie od opóźnień, jakie występują, wiedza zmniejsza frustrację. Pasażerowie mogą być źli, że się spóźnią, ale nie będą źli, że nie wiedzą jak bardzo i jak długo będą czekać oraz czy autobus w ogóle przyjedzie.
Transport przewidywalny jest przyjemniejszy
Przytoczone wcześniej badania pokazują również, jak informacja pasażerska może wpływać na przychody przewoźnika. We wspomnianych miastach odnotowano wzrost przychodów i ilości pasażerów. Jak to możliwe? Transport publiczny staje się przyjaźniejszy, bardziej dostępny i atrakcyjny. Informacja powinna być dostępna na każdym etapie podróży. Jeśli pasażer będzie mógł sprawdzić w domu, o której odjeżdża pojazd, następnie weryfikować to na każdym etapie podróży – na przystanku, w pojeździe… zapewnia sobie pewien standard i chętniej będzie korzystał z tej formy podróży.
Ponadto dodatkowym profitem dla operatora są dane, jakie może uzyskać z systemu. Może on wskazać miejsca, gdzie powstają największe opóźnienia, co ułatwia m.in. aktualizację rozkładów jazdy. Konkretne, powtarzalne dane pozwalają na wyciągnięcie ważnych wniosków dla operatora transportu, dzięki czemu może poprawiać swoją usługę i zwiększać atrakcyjność transportu miejskiego.
Nowoczesne systemy informacji pasażerskiej pozwalają na różne modyfikacje, które mogą ułatwiać życie nie tylko pasażerów. Na tablicach można wyświetlać choćby informacje o pojazdach niskopodłogowych. Znacznie więcej możliwości dają wirtualne mapy, które są dostępne w internecie. Najlepszym przykładem podążania za trendami jest MZK Zielona Góra. Wcześniej na mapie wyświetlano informację o pojazdach, w których dostępny jest automat biletowy z płatnością kartą. Po zakupie pojazdów elektrycznych dodano informację o tym fakcie i elektryczne autobusy na mapie mają charakterystyczny piorun. W ostatnim czasie, miała miejsce sytuacja, w której pracownik MZK uratował życie kierowcy dzięki użyciu defibrylatora AED będącego na wyposażeniu autobusu. Na życzenie przewoźnika na interaktywnej mapie pojazdy z defibrylatorem na pokładzie posiadają charakterystyczne serduszko. Jest to o tyle istotne, że defibrylatory w pojazdach stanowią blisko połowę tych urządzeń dostępnych w mieście. Dzięki temu w sytuacji zagrożenia można szybko zlokalizować najbliższy defibrylator.
Dynamiczna informacja pasażerska to nie tylko czasy odjazdów widoczne dla pasażerów. To także zapewnienie bezpieczeństwa, pewności i spokoju pasażerom. Standard w większych miastach i wciąż postrach operatorów w niektórych mniejszych. Nie ma się czego bać.
Autor jest specjalistą ds. sprzedaży i marketingu w Trapeze Poland. Tekst pierwotnie został opublikowany na jego profilu LinkedIn. Tytuł, lead, śródtytuły i skróty od redakcji.