W weekend w Douglas, na brytyjskiej wyspie Man, miał miejsce protest przeciwko nieludzkiemu traktowaniu koni, wykorzystywanych jako siła napędowa tamtejszych tramwajów od 1876 r. Sytuacja bardzo przypomina tę, z która co jakiś czas ma miejsce… w polskich Tatrach, na drodze do Morskiego Oka.
Jak informuje serwis BBC, Organizatorka protestu Felix Joughin domaga się zakazania „okrutnej rozrywki dla turystów”. Tłumaczy, że widziała jak koń ciągnący tramwaj trzykrotnie się potknął. W rozmowie z brytyjskimi mediami przyznaje, że konie są zadbane, ale jednocześnie są wystawione na ruch uliczny i spaliny.
Konie ciągną tramwaje wzdłuż promenady w Douglas od 1876 r. To najstarszy taki, wciąż działający, transport szynowy na świecie i duża atrakcja turystyczna, która działa w czasie letniego sezonu turystycznego. Protestująca Brytyjka zwróciła uwagę na problemy jakie miała 15–letnia klacz Amby, która jest jednym z 18 koni pracujących w spółce tramwajowej w Douglas.
Weterynarz Raymond Cox, w rozmowie z lokalnym Manx Radio zaznaczał, że konie ras Shire i Clydesdale są od wieków hodowane po to by ciągnąć duże pojazdy. Ciągnięcie ładunków, które kilkakrotnie przekraczają ich własną wagę „zdecydowanie mieści się w granicach ich fizycznych możliwości”. Dodawał, że standardowym dniem pracy konia tramwajowego w Douglas są dwa kursy w tę i z powrotem wzdłuż promenady.
Nie pierwszy raz problemy zdrowotne koni na wyspie Man są przedmiotem powszechnego zaniepokojenia. W zeszłym roku ruch tramwajowy został zawieszony na większą część maja, bo okazało się, że konie złapały infekcję dróg oddechowych. Cox przyznawał wtedy, że to dość powszechne u koni, ale na wszelki wypadek zaaplikowano im antybiotyki.
W styczniu 2016 r. tamtejsi radni planowali zresztą przegłosować zupełna likwidację tej formy transportu, bo mimo dużego zainteresowania turystów, jest nierentowna. Powstrzymano się wobec protestów instytucji kulturalnych, a także petycji podpisanej przez 2 tys. osób.
Tymczasem w Polsce podobne kontrowersje od wielu lat budzi
korzystanie z koni pociągowych przy wożeniu turystów nad tatrzańskie Morskie Oko. Ekolodzy przekonują, że konie są przepracowane i w ciągu kilku lat w praktyce zamęczane, bo pracują ponad siły. W zeszłym roku Tatrzański Park Narodowy
testował wozy wspomagane elektrycznie, ale na razie na trasie wciąż pracują konie.