Odtworzona komunikacja gminna w Konopiskach powoli dociera się i stopniowo wtapia w tkankę lokalnej społeczności. Kierowcy zdążyli zżyć się z pasażerami i to do tego stopnia, że jeden z nich po awarii autobusu użył służbowego samochodu osobowego.
Sieć oparta jest na trzech liniach skomunikowanych ze sobą na przystanku położonym na granicy Konopisk w taki sposób, że jedna z nich przejmując wszystkich pasażerów dociera do centrum Częstochowy. Z uwagi na obowiązujący tu system przesiadkowy, podróż na terenie gminy Konopiska jest nieodpłatna.
Kierowca z odsieczą
Na jednej z linii wewnętrznych (102) 2 października na przystanek zamiast autobusu podjechał osobowy Volkswagen z tablicą kierunkową na desce rozdzielczej. Jak wynika z facebookowej relacji obserwatora, do pojazdu zmieściło się czterech pasażerów, zaś drugie tyle pozostało na przystanku.
Jako, że w obliczu toczącej się wówczas walki politycznej w gminie komunikacja była tematem newralgicznym, to sytuacja szybko została opisana
na fanpage’u „Hejted: GTV Konopiska”. Pod postem pojawiły się spekulacje, jakoby przejazd miał być przeznaczony jedynie dla pracowników, a według innych to przewoźnik chciał zaoszczędzić na paliwie.
Sprawdziliśmy u źródła, czy sytuacja rzeczywiście miała miejsce i jaki faktycznie miała przebieg. Okazało się, że realia były prozaiczne. Właściciel firmy Krzysztof Zubeil wyjaśnił, że przyczyną była awaria autobusu i... miękkie serce kierowcy.
- Autobus się zepsuł – oznajmił i opisał. - Kierowca zna tych ludzi, jeździ z nimi codziennie i postanowił im pomóc. Niedaleko jest nasz parking, więc udał się po służbowy samochód i nim się posłużył – relacjonował Zubeil. Jak powiedział, na przystanku oczekiwało ośmiu pasażerów, zabrał połowę i zawiózł ich do punktu przesiadkowego, kiedy zaś wrócił po pozostałych, okazało się, że w międzyczasie podjął ich już autobus zastępczy.
- Chciał dobrze, zrobił jak zrobił. Z kierowcą została już przeprowadzona rozmowa i sporządzona notatka – wyjaśnił właściciel zwracając uwagę na dobry charakter pracownika. – „Żaden dobry uczynek nie ujdzie Ci płazem”. Stale to powtarzam – skwitował.
Stała praktyka u wielkich
W skali kraju nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, ale być może ta jako pierwsza została podyktowana dobrymi intencjami. Zazwyczaj za tego typu praktykami stał rachunek ekonomiczny. Za przykład niech posłuży przypadek komercyjnie funkcjonującego przewoźnika do niedawna działającego pod marką PolskiBus.
Do dziś
można odnaleźć publikacje opisujące sytuację z 24 grudnia 2015 r., kiedy na trasie Kraków-Wrocław po jedynego zarejestrowanego w systemie pasażera podstawiono osobowego Forda Focusa. Wynika z nich, że przewoźnik nie chcąc pozostawiać klienta bez transportu (a mógł odwołać kurs!) wysłał ekonomiczny, w porównaniu z autokarem, samochód osobowy. Pojazd również wyposażono w tablicę kierunkową, a kierujący ubrany był w uniform.
Podobno jest to często spotykaną praktyką również u innych przewoźników.
Tak nie wolno
- Użycie pojazdu osobowego nie jest dopuszczalne – poinformowano nas w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. - Ustawa o transporcie drogowym w art. 18b ust. 1 mówi, że przewozy regularne w krajowym transporcie drogowym wykonywane są według określonych zasad. Do przewozu używane są wyłącznie autobusy odpowiadające wymaganym ze względu na rodzaj przewozu warunkom technicznym – doprecyzowało biuro Biuro Informacji i Promocji w Wydziale Komunikacji GITD.
W razie ujawnienia praktyk polegających na wykonywaniu przewozów regularnych pojazdem innym, niż autobus, zgodnie z załącznikiem nr 3 do ustawy o transporcie drogowym Inspektor Transportu Drogowego może nałożyć na przewoźnika karę w wysokości do 5000 zł.