Pofałdowane Kowno ze stromymi zboczami schodzącymi nad brzegi Niemna zyskało w okresie międzywojennym wygodny zamiennik codziennej wspinaczki. Niemal sto lat później funikulary stanowią jednak głównie atrakcję turystyczną, a miasto szczyci się zabytkowymi już dziś wagonikami.
Kowno, drugie pod względem liczby mieszkańców miasto Litwy, chwali się na swojej oficjalnej stronie internetowej zachęcającej turystów do odwiedzin, że jest jedynym miastem w kraju, w którym historyczny środek transportu, jakim jest funikular, odgrywa tak dużą rolę. Działają tam bowiem do dziś aż dwie koleje linowe tego typu. Tę bardziej znaną, w dzielnicy Zielona Góra,
opisywaliśmy na naszych łamach w lutym.
Drugi z funikularów jest nieco młodszy, ale zainteresowanym transportem zbiorowym turystom dostarczy podobnych wrażeń. Połączenie wciąż obsługują bowiem historyczne przedwojenne wagony wykończone drewnem, a trasa jest niemal równie stroma. Przejażdżka archaiczną kolejką bywa też często traktowana jako okazja do obejrzenia panoramy miasta, zwłaszcza że dolna stacja położona jest tuż nad brzegiem Niemna.
Pozytywne doświadczenia skłaniały do budowy drugiej koleiCi, którzy chcieliby obejrzeć widok nieco dłużej, mogą zatrzymać się na sąsiadującym z górną stacją punkcie widokowym. Atrakcją tego końca trasy jest także częściowo widoczny mechanizm obsługujący funikular. Turystyczną rolę kolejce wyznaczyła jednak dopiero współczesność. Podobnie jak siostrzana trasa w innej części miasta, powstała ona bowiem w celu zapewnienia obsługi komunikacyjnej trudno dostępnych rejonów Kowna.
Kiedy w 1934 r. rozpoczynano prace ziemne, drugi z funikularów działał już od trzech lat, a miarą jego sukcesu było rychłe dokupienie drugiego wagonu i, trzy lata później, zamiana pojazdów na większe. Miejscowe doświadczenia były więc jednoznacznie pozytywne: kolej linowa skutecznie spinała tereny położone bardzo blisko rzeki, ale jednocześnie znacznie ponad jej poziomem. Pełniła bowiem rolę swoistego łącznika między obszarami, na których komunikację dało się prowadzić w inny sposób lub na których zwyczajna wędrówka nie była tak męcząca.
Kolejki poza miejskim systemem biletowymMłodsza z kolejek jest więc pod wieloma względami podobna do sprawdzonego wzorca. Trasa ma podobnie niewielką długość (132 m), a do tego również w tym przypadku jest jednotorowa z mijanką pośrodku. W czasach ZSRR oba funikulary zarządzane były przez przedsiębiorstwo trolejbusowe, a po rozpadzie sowieckiego imperium zostały od niego uniezależnione.
Dziś więc kolejką Aleksoto funikulierius nie można podróżować na podstawie biletów miejskich. Przejazd opłaca się tylko w kasie funikularu i jest on o osiem eurocentów droższy niż skorzystanie z autobusu czy trolejbusu na podstawie elektronicznej karty – kosztuje 0,58 eur (ok. 2,50 zł). Wagon zabiera 25 pasażerów – każdy kolejny musi czekać na następny kurs.
Funikular ma... przerwę obiadowąWarto pamiętać, że dziś, kiedy funikular jest głównie atrakcją turystyczną, godziny jego pracy są bardzo ograniczone. W miesiącach zimowych i wiosennych przejazdy kończą się już o 16:00, a dodatkowo w ciągu dnia zaplanowano godzinną przerwę obiadową. O niewielkiej, ale wciąż istniejącej roli transportowej świadczy natomast to, że w dni powszednie pierwsi pasażerowie mogą skorzystać z tego żywego zabytku już o siódmej rano.