Od poniedziałku (20 kwietnia) zostaną wprowadzane kolejne zmiany w krakowskiej komunikacji. Wydłużone zostaną godziny szczytu, w których utrzymane jest kursowanie autobusów i tramwajów. Jak przekonuje Jacek Majchrowski, oszczędności są teraz konieczne, by komunikacja mogła wrócić do normalnego stanu po epidemii. Miasto szykuje się też na obniżenie dochodów w kwocie sięgającej nawet 1 mld zł – nowe inwestycje nie będą na razie uruchamiane.
Od kilku dni komunikacja miejska w Krakowie jest
drastycznie ograniczona. Utrzymano kursowanie autobusów i tramwajów w określonych godzinach szczytowych (4:30-8:00, 12:30-16:00 i wybrane linie w godz. 19:00-22:30). W godzinach międzyszczytowych kursują wyłącznie wybrane linie i to z częstotliwością raz na godzinę. Wyłączono też oświetlenie ulic w nocy.
– To są najprostsze rzeczy, gdzie można wprowadzić oszczędności – nie oddziałują na mieszkańców. Komunikacja zawsze pochłaniała ogromne koszty. Bilety pokrywają w normalnych warunkach połowę kosztów, resztę dopłaca miasto. Teraz ta
dopłata wzrosła do 90%. Zmniejszyliśmy liczbę kursów z powodów oszczędnościowych. Poza tym nie było potrzeby utrzymywania tylu kursów – w całym tramwaju często jadą jedna lub dwie osoby. Nie przesadzajmy z alarmistycznymi wieściami. Jeśli chcą państwo, żebyśmy wrócili do normalnej komunikacji po epidemii, to musimy teraz oszczędzić – mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
Miasto zamierza jednak zmienić godziny funkcjonowania komunikacji. – Od poniedziałku będzie zwiększona liczba kursów. Od 4:30 do 9:30 i od 13:00 do 18:00 będą godziny szczytu. W pozostałym czasie autobusy i tramwaje będą jeździły co godzinę, tak jak do tej pory – mówi Majchrowski.
Na razie utrzymane ma być też
wyłączenie oświetlenia ulicznego w godz. 24:00-4:00. – Nie mamy niepokojących sygnałów od policji. Jest zakaz chodzenia po parkach i po ulicach bez celu. Wyłączenie oświetlenia to ok. 20 tys. zł oszczędności dziennie – mówi prezydent. Natomiast opłaty w strefie płatnego parkowania nie będą pobierane do 3 maja. – Jesteśmy jedynym wielkim miastem, które wprowadziło takie ułatwienie dla mieszkańców, za co byłem krytykowany przez kolegów przez innych miast – przyznaje Majchrowski.
Jak dodaje włodarz, oszczędności w wydatkach bieżących sięgają kwoty ok. 70 mln zł. – Liczymy na obniżenie dochodów o ok. 1 mld zł. Nie jest to kwestia wyłącznie kwestia koronawirusa, ale też wcześniejszych zmian podatkowych, które wpływają na budżet. Najniższych dochodów spodziewamy się za maj i czerwiec – mówi Jacek Majchrowski. Budżet będzie wymagał korekty. – Wnioskowaliśmy do rządu, jako Związek Miast Polskich i Unia Metropolii, by dano nam pewną swobodę zadłużania się. To rząd zrobił – zadłużenie będzie mogło sięgać 80%. My mieliśmy zadłużenie na poziomie 45-47%, które przeznaczaliśmy na inwestycje – mówi Jacek Majchrowski.
Miasto na razie, w ramach środków ostrożności, ogranicza nowe inwestycje. – Wszystkie inwestycje, które są w jakimś stopniu rozpoczęte, nie będą wstrzymywane. Nie możemy sobie pozwolić na zatrzymanie procesu inwestycyjnego. To kwestia zatrudnienia, stabilizacji firm, które płacą podatki – wskazuje Jacek Majchrowski. Dalej toczyć się będą więc inwestycje związane z budową tramwaju na Azory czy Górkę Narodową, niezagrożona jest rozbudowa ul. 29 Listopada. – Na razie jednak nie rozpoczynamy przetargów związanych z inwestycjami, które nie zostały jeszcze uruchomione – wskazuje prezydent. Na razie nie wiadomo, co stanie się z przygotowaniami do budowy metra. – Trudno mi powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja. Nie dostaliśmy jeszcze
studium wykonalności – mówi Jacek Majchrowski.