„Nie lubię pieszych” – przyznał rzecznik prezydenta Gliwic i dodał kilka oklepanych stwierdzeń o ich ślamazarności na przejściach i „kulturze przechodzenia przez jezdnię”. A wszystko zaczęło się od wdrażanego za unijne pieniądze systemu, który teoretycznie powinien poprawić komfort poruszania się po mieście. Ale czy na pewno?
O Gliwicach nie po raz pierwszy robi się głośno przy okazji nietypowego podejścia do kształtowania przestrzeni miejskiej. To właśnie tam siedem lat temu zlikwidowano sieć tramwajową, choć na całym świecie, a szczególnie w Europie tramwaje, jako transport wielkopojemny i ekologiczny, wracają do łask i nowe sieci buduje się na potęgę. Tylko w Polsce w ostatnich latach powstała od podstaw sieć w Olsztynie, a nowe linie zbudowały i budują m.in. Warszawa, Gdańsk, czy Kraków.
Tym razem w rozmowie z
serwisem „Silesion.pl” Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Zygmunta Frankiewicza przyznał, że pieszych uznaje za zawalidrogi. – Nie lubię pieszych. Denerwują mnie, gdy wchodzą na przejście dla pieszych pojedynczo, co parę minut – wyjaśnia. Kulturę przechodzenia przez jezdnie w naszym kraju nazywa „tragiczną”. – Na Zachodzie przed pasami zbiera się pięć, sześć osób i wtedy przechodzą. U nas spacerują bezmyślnie, pojedynczo, często z telefonem komórkowym przy uchu – rozwija myśl.
ITS za 30 mln złRzecznik swoją opinię wyraził komentując zarzuty jakie urzędowi miasta postawiono przy okazji rozbudowy tamtejszego ITS–u. Gliwice są jednym z pierwszych miast, które kilka lat temu wprowadziły priorytet dla autobusów na skrzyżowaniach. Wtedy chodziło o kilkanaście pojazdów. Teraz jednym z głównych elementów planu rozbudowy ITS, który ma kosztować ok. 30 mln zł, z czego ponad 25 mln trafi na ten cel z funduszy unijnych, ma być rozciągnięcie priorytetu na 150 gliwickich autobusów. Podjeżdżając do skrzyżowania będą mogły liczyć na zielone światło. Poza tym za te pieniądze zostaną zamontowane dodatkowe tablice elektroniczne z informacjami dla kierowców, punkty pomiaru ruchu, a także zostanie uruchomiony serwis pokazujący w czasie rzeczywistym zakorkowanie dróg.
Wszystkie te rozwiązania powoli wprowadzają tez inne miasta. Szczególnie priorytet dla komunikacji miejskiej – nie tylko autobusów, ale też tramwajów – to funkcja, która pozwala na zwiększenie prędkości, a także konkurencyjności tej formy transportu, co działa z korzyścią dla miasta. Tyle, że w Gliwicach spotkało się to z protestem ze strony urbanistki i architektki Agaty Twardoch, która na facebookowym profilu napisała, że na planowanych zmianach w praktyce skorzystają kierowcy, a stracą piesi, którzy zamiast przechodzić przez jezdnię będą czekać aż przejedzie autobus.
Można by na to machnąć ręką i uznać za przesadę (bo na szybszej komunikacji miejskiej skorzystają też piesi), gdyby nie wspomniana na wstępie opinia miejskiego urzędnika i przykłady, które sama Twardoch podaje na brak zainteresowania pieszymi przez urzędników, a które również opisał Silesion.pl. To konkretne miejsca w Gliwicach gdzie zlikwidowano przejścia dla pieszych, by potem karać tam mandatami przechodzących przez jezdnię, czy fakt że gliwicki ITS umożliwia kontrolerom zmianę świateł, gdy na skrzyżowaniu tworzy się korek samochodowy, ale niekorzystanie z tej możliwości, gdy na przejściu czeka tłum pieszych.
Warszawa chce wydłużać zielone dla pieszych…Warto pamiętać, że np. przyjmowana właśnie w Warszawska Polityka Mobilności (skończyły się właśnie konsultacje społeczne) pieszym poświęca się jeden z pierwszych rozdziałów. W dokumencie, który w uproszczeniu ma stanowić plan działań miasta w kwestii transportu i przestrzeni miejskiej na najbliższe lata wprost zapisano, że Warszawa chce osiągnąć 25 proc. ruchu pieszego, a w strefie śródmiejskiej ma być on wyższy. Jednym z zapowiedzianych działań jest przegląd sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych z ich punktu widzenia a w efekcie – tam gdzie to konieczne – wydłużenie czasu zielonego światła i likwidacja przycisków przy sygnalizatorach.